Recenzja filmu

Rodzina Savage (2007)
Tamara Jenkins
Laura Linney
Philip Seymour Hoffman

Co zrobić, gdy rodzic, który troszczył się o Ciebie, nie może już zatroszczyć się o siebie?

To pytanie pada w filmie "Savages" podczas reklamy tzw. "Nursing Home", zwanych u nas "Domami Starców". Jest to zarazem najważniejszy dylemat głównych postaci filmu Tamary Jenkins. Początkowy
To pytanie pada w filmie "Savages" podczas reklamy tzw. "Nursing Home", zwanych u nas "Domami Starców". Jest to zarazem najważniejszy dylemat głównych postaci filmu Tamary Jenkins. Początkowy problem moralny i obowiązek wobec rodzica stają się z czasem tylko tłem dla pokazania przemiany bohaterów, wspaniale zagranych przez Laurę Linney i zdobywcę Oskara, Philipa Seymoura Hoffmana. Głównie dla nich warto poświęcić prawie dwie godziny na seans. Wątek przewodni umierającego ojca skłonił mnie do większej refleksji, niż reżyser mógłby się spodziewać. Tamara Jenkins zapewne starała się na tym tle przedstawić zmieniające się emocjonalne i zawodowe decyzje swoich bohaterów. Wendy (Linney) i John (Hoffman) Savage'owie są rodzeństwem, oboje po czterdziestce, oboje w kryzysie wieku średniego z nieuregulowanym życiem osobistym. Ona w związku z żonatym i podstarzałym mężczyzną, który nie planuje nawet rozwodu, on profesor literatury, który nie potrafi zdecydować się na ślub ze swoją długoletnią partnerką Kasią z Krakowa. W końcu rozstają się z banalnego powodu - kończy jej się wiza, co oznacza powrót do Polski. Mimo tego John nie decyduje się na propozycję małżeństwa, co zmieniłoby sytuację. Ich życie zawodowe jest w przełomowym okresie, on kończy swoją najważniejszą książkę, ona stara się o stypendium, aby zrealizować swoje marzenia o reżyserii w nowojorskim teatrze. Pewnego dnia Wendy otrzymuje informację o znacznym pogorszeniu stanu zdrowia ojca, który przebywa w Sun City, wyjątkowym miejscu w Arizonie. To sielankowe miasteczko emerytów, w którym staruszkowie spędzają luksusowo jesień swojego życia. Starsi panowie jeżdżą po ulicach melexami, by udać się prosto na pola golfowe, a starsze panie w tym czasie spędzają czas w salonach piękności, gdzie jedynymi osobami poniżej pięćdziesiątki są masażystki, kosmetyczki i fryzjerki. W tym czasie umiera partnerka ich ojca, w tej roli rewelacyjny weteran kina amerykańskiego Philip Bosco. Kiedy dzieci zjawiają się na miejscu, okazuje się, że ojciec jest w stanie ciężkiej demencji, wymaga ciągłej opieki pielęgniarskiej, ma spore trudności z nawiązywaniem kontaktu, w dodatku musi opuścić dom, w którym mieszkał z narzeczoną w Sun City. W tej sytuacji rodzeństwo podejmuje decyzję o umieszczeniu ojca w "Nursing Home", domu spokojnej starości. Największą wartością filmu, poza przypomnieniem widzowi ważnego etapu, który nie omija prawie nikogo z nas, jest świetna scena w barze, kiedy dzieci pytają ojca, czy w razie śpiączki życzy sobie, aby sztucznie utrzymywać go przy życiu czy odłączyć aparaturę; albo próba ustalenia sposobu pochówku - tradycyjny czy kremacja. Przy okazji widzimy, jak zmienia się stosunek rodzeństwa do siebie nawzajem, ludzi nie mogących i nie potrafiących założyć własnej rodziny, pozbawionych tradycyjnego stylu życia, familijnych outsiderów. Niby łączą ich więzy krwi, ale tak naprawdę są dla siebie zupełnie obcy, nie wiedzą nic o swoim teraźniejszym życiu, nie kontaktują się ze sobą, nie pomagają nawzajem, nie wspierają w żadnej sprawie. Kwestia ta w dzisiejszych czasach, gdy zmienia się standardowy dla nas model rodziny - rośnie liczba tzw. "singli", coraz mniej weekendów i świąt spędzamy z rodziną - zyskuje na aktualności. Film podejmuje więc kluczowe kwestie, które są codziennością każdego z nas. W trakcie seansu od razu przypomniał mi się film "Tato" Gary'ego Davida Goldberga z 1989 roku, zrealizowany na podstawie bestsellerowej powieści Williama Whartona. Jednak tam reżyser skoncentrował się głównie na pokazaniu relacji umierającego ojca z synem, tymczasem Savage'owie, przy okazji opieki nad ojcem, zbliżają się do siebie jako rodzeństwo, z którego każde po osiągnięciu dojrzałego wieku poszło we własną stronę. Dzięki przełomowej sytuacji w ich życiu rodzinnym dojrzewają, aby podjąć decyzje osobiste i zawodowe, które zaważą na ich dalszym życiu. Postać ojca w połowie filmu schodzi na drugi plan, jego zbliżająca się śmierć paradoksalnie motywuje bohaterów do życiowych zmian. Świetne kreacje aktorskie, nominacje do Oskara, Złotego Globu, świetny scenariusz, a przede wszystkim ważny życiowy temat nieuniknionej, czasami upokarzającej starości rodziców to niepodważalne argumenty, by pochłonąć "Savagesów", przeżyć ich rozterki, ocenić ich decyzje, a po filmie zadzwonić także do swoich rodziców.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tamara Jenkins postanowiła zmierzyć się z tematyką w Ameryce całkowicie zdominowaną przez... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones