Recenzja filmu

Sheena - królowa dżungli (1984)
John Guillermin
Tanya Roberts
Ted Wass

Safari, busz i Tanya Roberts

"Sheenę", pomimo kilku niedociągnięć, ogląda się dość dobrze. Jest to film lekki, prosty i przyjemny. Pierwsze skrzypce gra tutaj wspaniała muzyka i piękne widoki. Bezpretensjonalna fabuła jest
"Sheena" to film przygodowy z 1984 roku. Jego reżyserem jest John Guillermin, twórca "King Konga" z 1976 roku. Tym razem wziął się za ekranizację komiksu o królowej dżungli. Tytułową bohaterkę zagrała Tanya Roberts, aktorka znana szerszej publiczności z takich filmów jak "Władca zwierząt" czy "Zabójczy widok". U jej boku John Guillermin obsadził Teda Wassa ("Klątwa różowej pantery", "Bóg czy diabeł?") jako Vica Caseya.

Fabuła przedstawia historię jasnowłosej dziewczyny, której rodzice zginęli pod gruzami walącej się jaskini. Ona sama została wychowana przez szamankę plemienia Zambouli. Pewnego razu jej przybrana matka zostaje wrobiona w morderstwo. Sheena wraz z pomocą zwierząt i nowo poznanego dziennikarza Vica chce pomścić szamankę.

 

Historia opowiedziana w filmie nie jest skomplikowana. Mamy piękną kobietę z buszu i przystojnego dziennikarza. Łączy ich wspólny cel, uniewinnienie szamanki poprzez odkrycie spisku. Mimo tak prostej fabuły niektóre elementy wypadają dość naiwnie. Takim przykładem jest rysowanie okręgu na ziemi, przez który nie mogą przejść zwierzęta. Ot tak, poskromiono ich dzikość i zew natury. Innym przykładem jest zdolność telekinetyczna tytułowej bohaterki. Sheena przykłada rękę do czoła i nagle przychodzi jakieś zwierzę. Są to bardzo ważne aspekty fabuły, które można było przedstawić w o wiele lepszy i mniej komiczny sposób. Największymi zaletami filmu są przepiękne zdjęcia afrykańskiej przyrody i świetna muzyka. Pasqualino De Santis oraz Richard Hartley spisali się na medal. Melodia początkowa, gdy Sheena jedzie na zebrze jest wręcz wspaniała. W ogóle dzięki muzyce łatwo można rozpoznać charakter danej sceny. Wiadomo czy mamy do czynienia z fragmentem miłosnym czy zwiastującym nadchodzące niebezpieczeństwo. Kolejnym plusem filmu jest skąpo ubrana Tanya Roberts, ale tu zadowolona będzie bardziej męska część widowni.

 

Tanya Roberts po dżungli porusza się swobodnie. Jest pewna siebie i to widać. Niestety, daleko jej do takich gwiazd kina jak Meryl Streep czy Jessica Lange, więc w jej wykonaniu jakiejś wybitnej gry aktorskiej tu nie uświadczymy. Jednak w moim odczuciu, tego typu rola powinna przede wszystkim przykuwać uwagę widza, co Tanyi udaje się doskonale. Wizerunek kobiety, która całe życie spędziła w buszu psują jej piękne i puszyste blond włosy. Jakby na planie aktorka nie rozstawała się z szamponem. Na szczęście jest to na tyle mały mankament, że aż tak bardzo nie razi w oczy. Sheenie partneruje Vic Casey, w którego wciela się Ted Wass. Gra on nieporadnego i zagubionego dziennikarza, którego fascynuje blond piękność z afrykańskiego buszu. Podobnie jak w przypadku Tanyi Roberts, Ted Wass nie należy do ścisłej czołówki amerykańskich aktorów. Aczkolwiek, wydaje mi się, że w tym przypadku poradził sobie całkiem nieźle. Najważniejsze, że między postaciami zauważalna jest chemia, a w ich relacji nie widać sztuczności. 

"Sheenę", pomimo kilku niedociągnięć, ogląda się dość dobrze. Jest to film lekki, prosty i przyjemny. Pierwsze skrzypce gra tutaj wspaniała muzyka i piękne widoki. Bezpretensjonalna fabuła jest tylko tłem. Podczas seansu można zapomnieć o problemach życia codziennego i miło spędzić czas przed telewizorem.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?