Recenzja filmu

Szatan z 7-ej klasy (1960)
Maria Kaniewska
Józef Skwark
Stanisław Milski

"Szatańska" Kaniewska

Film spotkał się z wielkim aplauzem naszej publiczności oraz został zgłoszony (jako drugi w historii) do walki o Oscara.
Maria Kaniewska odniosła wielki sukces ekranizacją "Awantury o Basię" i podbiła serca polskiej publiczności. Jej film stał się wielkim hitem kinematografii adresowanej głównie do młodszej publiczności. Szybko jednak okazało się, że również dorośli pokochali jej wizję książki Kornela Makuszyńskiego. Po premierze została niemal zasypana listami z prośbą o ekranizację kolejnej książki tego wielkiego pisarza. Upojona sukcesem postanowiła nie zasypywać gruszek w popiele i tak powstał "Szatan z 7-ej klasy".

Tytułowy "Szatan" to uczeń Adam Cisowski. Otrzymał tą ksywkę ze względu na swe iście szatańskie zdolności detektywistyczne demonstrowane swym kolegom z klasy. Kiedy profesor Gąsowski przypadkiem odkrywa, że Adaś poznał jego genialny system odpytywania, postanawia zaprosić niesfornego (a przy tym diabelnie inteligentnego) pupila do dworku swych krewnych, gdzie dzieją się niewytłumaczalne rzeczy. Na decyzję Adasia o wyjeździe wielki wpływ ma poznana u profesora śliczna Wandzia. Szybko okazuje się, że powodem tajemniczych zdarzeń jest ukryty skarb z czasów napoleońskich. A konkretnie bezwzględna szajka, która chce go zdobyć.

W tym wypadku Kaniewska zdecydowała się nieco odejść o pierwowzoru literackiego, przede wszystkim przenosząc miejsce akcji z okresu międzywojennego do współczesności. Zabieg ten, choć nieco ryzykowny, był bardzo trafiony. Publiczność była nim zachwycona. Mnie takie umieszczenie akcji także przekonało do tej ekranizacji, film stał się bardziej rzeczywisty. Dobór aktorów do głównych ról także mogę zapisać reżyserce na plus. W roli Adama obsadziła debiutującego Józefa Skwarka, a w roli Wandy – również debiutującą Polę Raksę. Rola w tym filmie okazała się później biletem do sławy i kariery aktorskiej dla tej ówczesnej studentki polonistyki. Klimat "Szatana" jest miły dla oka. Pół wieku temu był wręcz genialny. Reżyserka, a zarazem współscenarzystka, dobrze wiedziała jak trafić w gust publiczności. Sam film oprócz tego, że spotkał się z wielkim aplauzem naszej publiczności został także zgłoszony (jako drugi w historii) do walki o Oscara. A to już świadczy o klasie filmu.

Lubię wracać do "Szatana z siódmej klasy", podobnie jak i do innych filmów wyreżyserowanych przez Kaniewską. Jej produkcje mają coś w sobie. Pewnie wielki wpływ na to miała tematyka, czyli ekranizacje książek Makuszyńskiego. Muszę przyznać, że jej wizja do mnie przemawia. Mimo, iż styl filmu nie jest idealny (kilka rzeczy można było zrobić lepiej), to w porównaniu do późniejszej ekranizacji tej samej książki z 2006 spokojnie mogę powiedzieć, że wersja z 1960 roku wygrywa w cuglach. Do ciekawostek późniejszego "Szatana" można zaliczyć występ Kaniewskiej w roli gospodyni księdza.

Kino młodzieżowo-familijne lat 50-tych i 60-tych niestety dziś nie znajduje już takiego poklasku jak pół wieku temu. Dzisiejszy młody widz nastawiony głównie na zachodnie kino pełne efektów specjalnych, często nie różniące się zbytnio od filmów dla dorosłej publiczności, niekoniecznie podchodzi optymistycznie do produkcji typu "Szatan z 7-ej klasy". Szkoda, bo warto wrócić do tego filmu (i jemu podobnych) choćby po to, aby odbyć podróż w czasie i wspólnie z Adasiem i Wandzią zagłębić się w poszukiwaniu ukrytego skarbu.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones