Recenzja filmu

Taka zwykła historia (1978)
Claude Sautet
Roger Pigaut
Romy Schneider

Taka zwykła historia, a tyle w niej piękna...

"Taka zwykła historia" jest jednym z najczęściej nagradzanych filmów francuskojęzycznych w ostatnim trzydziestoleciu. Jest także jednym z najlepszych, jakie dane mi było dotąd obejrzeć.
"Taka zwykła historia" jest jednym z najczęściej nagradzanych filmów francuskojęzycznych w ostatnim trzydziestoleciu. Jest także jednym z najlepszych, jakie dane mi było dotąd obejrzeć. Wspaniałe kreacje Romy Schneider i Claude'a Brasseura wybijają ten film na wyżyny. Tytuł "Taka zwykła historia" mógłby odnosić się do całej twórczości Claude'a Sauteta. Francuski reżyser był specjalistą od opowieści o zwykłych, przeciętnych ludziach i ich codziennych problemach. Sautet zasłynął swoim wyjątkowym talentem. Jako jeden z nielicznych potrafił uczynić z prostych historii zawartych w przeciętnych scenariuszach ciekawe opowieści, podane w wykwintnej formie. Przed przystąpieniem do realizacji filmu reżyser powiedział do Romy Schneider: "Słuchaj, chcę nakręcić film o tobie i dla ciebie...". I zrobił tak, jak mówił. Rzeczywiście bohaterka filmu "Taka zwykła historia", Marie, jest podobna do jej odtwórczyni. W pracy odnosi sukcesy, jest ceniona w swym zawodzie, ale czuje, że jej życie zmierza donikąd. Jest rozwódką, mieszka z kochankiem i z synem. Zachodzi w ciążę. W końcu postanawia wrócić do dawnego trybu życia: poddaje się aborcji, porzuca kochanka, wraca do męża... Claude Sautet pokazał grupę ludzi, którzy znaleźli się na życiowym rozdrożu. Rola Romy Schneider jest tutaj siłą napędową całego filmu. Aktorka za tę kreację dostała Cezara. "Takiej zwykłej historii" przypadło jeszcze 10 innych nominacji, wśród nich za zdjęcia i muzykę. Tutaj jurorzy nie pomylili się. Muzyka była wspaniała. Niejednokrotnie nie wiedziałam, co się dzieje w filmie - tak byłam wsłuchana w muzykę. Philippe Sarde wiedział, co robi. Doskonale znał się na swojej pracy. Zdjęciom nie można nic zarzucić. Są wyszukane i z detalami pokazują ekranową opowieść. Tak, ten film zdecydowanie jest najlepszy z dotychczasowych, które oglądałam. Może to tylko złudzenie, może podziałała tak na mnie tylko rola Marie? Nie, na pewno nie. Kino europejskie na sto procent! Po raz pierwszy obejrzałam go w sierpniu 2004 roku. Bardzo mi się spodobał. Byłam dumna, Europejczycy także potrafili robić wielkie filmy. Kiedy zobaczyłam, ile nagród dostał, moja duma jeszcze bardziej wzrosła. Serdecznie polecam ten film wszystkim, którzy chociaż na chwilę chcieliby się oderwać od natrętnego ostatnimi czasy kina hollywoodzkiego. Gwarantuję Wam, że tej decyzji nie pożałujecie, a film na pewno przypadnie Wam do gustu.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones