Recenzja wyd. DVD filmu

Taniec miłości (2005)
Babbar Subhash
Vvikas Bhardwaj
Mithun Chakraborty

Niesamowite osiągnięcie hinduskiego kina - czyli klęska jak się patrzy

Po "Yeh Lamhe Judaai Ke" (czyli "Miłości nie oszukasz"), jest to kolejna bollywoodzka katastrofa. Ta jednak dźwięk ma znośny i fabułę, w której mniej więcej wiadomo o co chodzi - być może dlatego
Po "Yeh Lamhe Judaai Ke" (czyli "Miłości nie oszukasz"), jest to kolejna bollywoodzka katastrofa. Ta jednak dźwięk ma znośny i fabułę, w której mniej więcej wiadomo o co chodzi - być może dlatego udało mi się przebrnąć przez całość, niestety - a raczej stety w tym przypadku, z nieprzyjemnymi wrażeniami. Okładka filmu sprzeczna z zawartością , co staje się już normą w kioskowych wydaniach (cytuję: "Niesamowite osiągnięcie hinduskiego kina"). Zastanawiam się, czy redaktorzy gazet, w których ukazują się te niby "The Best of Bollywood" filmy, w ogóle je oglądają... Ten to nawet ciężko obejrzeć - przez niego trzeba przebrnąć. Fabuła to jakaś nietypowa i dziwna historia. Mamy w niej "biedną" Doli (Meghna Naidu), którą los srogo potraktował. W dzieciństwie porzucona, w dorosłym życiu tancerka w barze, na łasce właściciela, który ją niegdyś przygarnął. Oczywiście Doli jest bardzo nieszczęśliwa i nie chce tak żyć. Na szczęście spotyka na swej drodze przystojnego, młodego i bogatego Suraja (Vikas Bhardwaj), w którym się zakochuje z wzajemnością. Niestety... plany krzyżuje im ojciec Suraja, który nie aprobuje Doli i do zniszczenia ich związku angażuje swego przyjaciela dr. Acharya (Mithun Chakraborty). Ten zaś uważa się za guru czystości i stroni oraz namawia innych do stronienia od kontaktów cielesnych. Kompromituje Doli, krytykując ostro to, czym się zajmuje w życiu. Biedna Doli przestaje być biedna i postanawia się zemścić. Udaje się do świątyni dr. Acharya i pod pretekstem nawrócenia się wywołuje swoim zachowaniem pożądanie naszego guru, który nagle pragnie porzucić dla niej swoje teorie i przekonania, a nawet celibat. Tak jak nudna jest powyższa historia, tak nudny i ciągnący się jest cały film... Dialogi bez wyrazu i uczuć oraz sztuczne okazywanie emocji przez aktorów dopełniają jedynie fatalną całość. Jednym słowem: tragiczny dobór obsady i tragiczna fabuła, a przez to totalna porażka filmu. Ogląda się to z uczuciem, jakby się było na castingu i patrzyło na nowicjuszy próbujących załapać się do jakiejś roli (chyba statystów). Stanowczo odradzam, zdecydowanie nie polecam. Strata czasu - aż dwóch godzin, a  film nie jest wart nawet kwadransa. Mimo iż stworzony przez reżysera z jakimś doświadczeniem, bo to nie jest jego pierwszy "wytwór" i prawdopodobnie nie pierwszy taki nieudany (pewności co do tego nie mam), to jednak jego dorobek został w tym wypadku nieumiejętnie, albo w ogóle niewykorzystany. Wydanie jak na kioskowe przystało jest bardzo ubogie. Na szczęście film w związku z tym, iż nabyty z gazetą nie kosztował majątku - ale do zakupu też nie zachęcam, te parę złotych lepiej wydać inny, więcej warty wytwór bolly. W mojej filmotece spocznie na samym końcu, albo trafi do rzeczy porzuconych.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones