Recenzja filmu

To wspaniałe życie (1946)
Frank Capra
James Stewart
Donna Reed

Ten wspaniały film

W naszej kulturze Boże Narodzenie to szczególny czas. Powinno się go poświęcić rodzinie i życiu duchowemu. Trudno nie zauważyć, że nie tylko katolicy mają wtedy święto, ale to już inna historia.
W naszej kulturze Boże Narodzenie to szczególny czas. Powinno się go poświęcić rodzinie i życiu duchowemu. Trudno nie zauważyć, że nie tylko katolicy mają wtedy święto, ale to już inna historia. Boże Narodzenie przez swoją szczególną symbolikę zajmowało ważne miejsce również we wszystkich formach sztuki - literaturze, kinie czy malarstwie. Wykorzystywane było aż do znudzenia i w tym aspekcie powstanie chyba najwspanialszego filmu poświęconego tej uroczystości samo mogłoby dostarczyć znakomitego scenariusza. Pewnego niczym niewyróżniającego się dnia Philip van Doren Stern (też nazwisko), przeglądając jak co roku kartki świąteczne, wpadł na pomysł bożonarodzeniowej opowieści i, tak jak Tolkien, od razu zapisał swój pomysł na czytanej właśnie kartce. Pomysł ten jednak nie trafił do szuflady i już niedługo przerodził się w książkę - "The Greatest Gift". Prawdopodobne tłumaczenie brzmiałoby "Największy dar", przyznaję się jednak, że jej nie przeczytałem, a obawiam się nawet, że na polski nigdy nie została przełożona. Cóż jednak jest tym "największym darem"? Katolicyzm ma na to pytanie jedną odpowiedź - życie. Niesie ono jednak ze sobą wiele zobowiązań, a niewykorzystane jest darem straconym (jeśli ktoś nie zgadza się z tym poglądem, radzę tutaj przestać czytać). Jak łatwo się domyślić, wykorzystane nie znaczy bynajmniej spędzone na hulankach i rozrywkach. Katolik podczas swojego życia ma do spełnienia poważniejsze obowiązki, a to, co powinno nim kierować, to uczciwość i altruizm. Dopiero kiedy wcieli te idee w czyn, jego życie jest udane. Nie jest to jednak łatwe i nie dziwi, że zmuszony do przedwczesnej dojrzałości Bailey chciał tego uniknąć. I istniał tylko jeden sposób przekonania go do tego - musiał sam zobaczyć, ile jego życie jest warte. Najważniejsza część filmu poświęcona jest właśnie temu. Jak w "Opowieści wigilijnej" Bailey podróżuje z aniołem, żeby zobaczyć, jak wyglądałby świat bez niego. To, co ujrzał może dziś wyglądać niekiedy naiwnie, ale zazwyczaj przyjmie się tak samo jak przed dziesiątkami lat. Tym bardziej, że scenografia filmu jest cudowna. Obsypane śniegiem Bedford Falls wygląda jak miasteczko z bajki, by zaraz zamienić się w brudną metropolię. To samo można zresztą powiedzieć niemal o każdym elemencie tego filmu. Znakomita reżyseria Capry, świetne zdjęcia (zwłaszcza to rozgwieżdżone niebo - cudo), dobra muzyka Tiomkina, no i znakomita obsada. James Stewart zdecydowanie wiedzie tam prym, ale bynajmniej nie przyćmiewa wszystkich całkowicie. Donna Reed jest piękna i urocza, Thomas Mitchell fajtłapowaty, a Lionel Barrymore idealnie odrażający (kiedy się turla w tym wózku, aż strach przechodzi, że zaraz zacznie sapać jak Darth Vader). Uwierzcie mi, każdy szanujący się katolik musi ten film zobaczyć, nie dziwi więc, że w Polsce jest niemal zupełnie nieznany. Cóż, życie może i jest wspaniałe, ale bynajmniej nie łatwe.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czy zastanawialiście się kiedyś, jakby wyglądało życie w okolicy, w której mieszkacie, gdybyście się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones