Recenzja filmu

Wyścig (2013)
Ron Howard
Chris Hemsworth
Daniel Brühl

Charyzmatyczni bohaterowie + pasjonująca historia = Wielkie Kino!

To nie jest film o wyścigach. To film o dwóch barwnych postaciach, które łączyła determinacja oraz wspólna pasja do samochodów i do ścigania się nimi. O pojedynku, któremu bacznie przyglądał
To nie jest film o wyścigach. To film o dwóch barwnych postaciach, które łączyła determinacja oraz wspólna pasja do samochodów i do ścigania się nimi. O pojedynku, któremu bacznie przyglądał się cały świat. O dwóch odmiennych postawach życiowych. O rywalizacji, która przeradza się w szacunek. O pasji, która ma także swoją cenę. To nie jest film tylko dla miłośników F1 - to film dla wszystkich ceniących wielkie kino.



James Hunt (Chris Hemsworth) był niepokornym, ceniącym adrenalinę, czarującym playboyem. Niki Lauda (Daniel Brühl) - chłodnym, skupionym na celu i nieco zuchwałym strategiem. Obaj w podobnym czasie zaczęli się ścigać w Formule 3 i obaj marzyli o startach w "królowej motosportu" - F1. Obaj byli obdarzeni ogromną charyzmą, niezłomnością, ciętym językiem i obaj za kierownicą byli piekielnie dobrzy. Obaj byli też gotowi do poświęceń i podejmowali ogromne ryzyko, które czasem przekraczało granice szaleństwa. Na życiu ich obu swoje piętno miał już niedługo wywrzeć tragiczny sezon '76.

Czytając powyższe zdania łatwo ulec złudzeniu, że "Wyścig" będzie kolejnym moralizatorskim dramatem sportowym o niezrozumiale patetycznej tonacji. Nic bardziej mylnego! Główni bohaterowie to postacie z krwi i kości. Popełniają błędy, żartują, mają swoje słabości, czasem zachowują się niegodziwie, mają swoją dumę. W "Wyścigu" patos często miesza się z luźniejszymi scenami, a i zabawnych kąśliwych uwag nie brakuje. Rywalizacja na torze przybiera tu zaś formę heroicznych pojedynków nie tylko z innymi kierowcami, ale też (może nawet częściej) z maszyną, z własnymi ograniczeniami i niebywale kapryśnym losem. Doskonale wyważony film, w którym wyścigi nie przesłaniają życia osobistego bohaterów, ale są też wyraźnie zaznaczone i idealnie zobrazowane.



Ron Howard wykonał kawał świetnej roboty! Z niesamowitą pieczołowitością odtworzył na ekranie lata 70. Zachwyca dobór i charakteryzacja aktorów - skądinąd świetnych i doskonale wcielających się w swoje postacie. Zachwycają niesamowite podżółcone zdjęcia (niczym z filmów powstałych w tej dekadzie) ukazujące niezwykłe piękno krajobrazów, bolidów i ich podzespołów. W fotel wbija podnosząca tempo muzyka Hansa Zimmera (słuchając urywków soundtracku w internecie, wzgardziłem nim - słysząc go w kinie, byłem nim zachwycony) oraz świetne udźwiękowienie (gdy odpalano silnik Lotusa, czułem podobne drżenia fotela jak na sali 4D). Zachwyca też dbałość o jak najwierniejsze odwzorowanie realiów - bolidy z epoki, kombinezony, stroje, reklamy. Kawał wielkiego kina!

Czy zatem Dzieło to ma jakieś skazy? Z pewnością da się parę znaleźć. Mnie - nastawionemu na sceny samochodowe - brakowało większej ilości i dłuższych scen z wyścigów. Niby nie zostały zepchnięte na drugi plan, a jak już się pojawiały, to zachwycały swym pięknem, ale ta maestria obrazu mój niedosyt tylko podsycała. Szybko też następują zmiany w prywatnym życiu obu panów - od pierwszego podrywu gładko przechodzimy do ślubnego kobierca. Przez tak narzucone tempo oraz silne skontrastowanie głównych postaci (filmowy Lauda ze trzy razy wspomina o 20-procentowym ryzyku) gdzieś zatraca się głębia psychologiczna. Tym niemniej te wady czynią film dynamiczniejszym, co dobrze komponuje się z tytułowym afrodyzjakiem bohaterów (ang. "rush" oznacza "pęd, pośpiech").



"Wyścig" jest pięknym hołdem złożonym dwóm wspaniałym facetom oraz barwnym i niebezpiecznym czasom Formuły 1. To odtworzona z niezwykłym wyczuciem nietuzinkowa historia nieznacznie ubarwiona dla potrzeb filmu. Charyzmą, osobowością głównych bohaterów tego dramatu można obdzielić z tuzin filmów. W duecie Lauda (Brühl) - Hunt (Hemsworth) jest pewien magnetyzm na miarę Gibsona i Glovera w "Zabójczej broni". Myślałem, że uodporniłem się na kino i już nie potrafię wsiąknąć w opowiadaną historię. Okazało się, że potrzebowałem tylko odpowiedniego filmu. Ronie Howardzie, dziękuję!
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja zawiera spoilery! Nowa produkcja dwukrotnego zdobywcy Oscara Rona Howarda (twórcy takich filmów... czytaj więcej
Umiejętność stworzenia przejmującego filmu o dyscyplinie sportowej odrzucającej wiele osób ze względu na... czytaj więcej
Mimo pochlebnych komentarzy na temat nowego filmu Rona Howarda przez dłuższy czas opierałem się przed... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones