Recenzja wyd. DVD filmu

Za jakie grzechy (2009)

Wszyscy wiedzą, że tylko w małych miasteczkach ludzie są naprawdę szczęśliwi. Pół metra śniegu, mróz sięgający tylu kresek poniżej zera, że już nikt tego nie liczy, rodzinne obiady przy dziesięcioosobowym stole, lokalne ploteczki i wspólne poszukiwanie Jezusa zbliżają ludzi, szczególnie, gdy wiedzą, że mają wyłącznie siebie nawzajem. Może i nie ma tu oper, teatrów i wysokiej kultury, ale nie ma też wyścigu szczurów i połamanych nóg na starcie. Przecież wszyscy to wiedzą, wszyscy mądrzy – resztę należałoby nawrócić. Lucy Hill jako kobieta sukcesu w kreacji Renée Zellweger złamie kilka obcasów, zanim przekona się, że dużo wygodniejsza jest płaska podeszwa.

Brigitte Jones gra w "Za jakie grzechy" nieugiętą kobietę sukcesu, z tych co to nie tylko są oszałamiająco atrakcyjne, ale też diabelsko inteligentne, surowe i bezwzględne. Jej droga do nawrócenia rozpocznie się od nieopatrznie podjętej misji restrukturyzacji małego zakładu w Minnesocie. Z każdym złamanym paznokciem będzie bliżej odkrycia prawdy, że nie posada i nie status społeczny decydują o wartości człowieka. Zanim do tego dojdzie, będzie musiała przejść szereg upokarzających lekcji, które przytemperują jej charakter i rozkują pokryte lodem serce. Tę syzyfową pracę weźmie na swoje barki najprzystojniejszy facet-do-wzięcia na wsi, w dodatku facet po przejściach, a więc też mądry i szanowany przez lokalną społeczność, krótko mówiąc: ideał. Lucy będzie przy nim topniała jak śnieg na wiosnę.

Choć poskromienie złośnicy będzie się dokonywało stopniowo, to jednak mało przekonująco. W komedii romantycznej nie o przekonanie chodzi – wiadomo, ale film jest zbyt lepki od lukru, żeby się do czegoś nie przyczepić. Mieszkańcy New Ulm przepełnieni miłością i zaufaniem dla nieznajomych budzą co najmniej lekką podejrzliwość, czy aby na pewno nie skrywają tajemnic rodem z miasteczka Twin Peaks. Na takie smaczki jednak nie ma co liczyć. Słone łzy wzruszenia wylane podczas finałowego zwrotu akcji będą największą atrakcją seansu. Nie ma więc co ukrywać, że najlepiej na "Za jakie grzechy" będą się bawić dziewczyny i ich męskie przyjaciółki.

Dystrybutor, oprócz zwiastuna i galerii zdjęć, nie zamieścił na płycie żadnych dodatków. Dźwięk i format zapisano w standardowych formatach. Film można obejrzeć z polskimi napisami lub polskim lektorem.