Recenzja filmu

Zostań ze mną (2012)
Ira Sachs
Thure Lindhardt
Zachary Booth

Kiedy mężczyzna kocha mężczyznę

Nowy film Iry Sachsa to ciekawa próba rozluźnienia gorsetu romantyzmu. Niemniej nie jest to próba do końca udana. Sachs dał się złapać we własne sidła i nie do końca zapanował nad przyjętą
"Miłość ci wszystko wybaczy" śpiewała lata temu Hanka Ordonówna. Prawie dwa tysiące lat wcześniej św. Paweł twierdził, że "miłość cierpliwa jest, łaskawa" i że "nigdy nie ustaje". Jednak Ira Sachs w filmie "Zostań ze mną" przekonuje, że jest to uczucie znacznie bardziej skomplikowane i mniej szlachetne, niż się wydaje tym, którzy wychowali się na "Liście do Koryntian".

"Zostań ze mną" to historia dekady z życia filmowca Erika i jego skomplikowanego związku z młodym prawnikiem Paulem. Kiedy poznają się po raz pierwszy pod koniec lat 90., ma to być przygoda na jedną noc. Erik niedawno zakończył długi związek, a Paul ma dziewczynę. A jednak coś między nimi zaiskrzyło i czysto fizyczna relacja szybko zamieniła się w prawdziwy związek. Erikowi nie przeszkadzało nawet to, że Paul zażywa narkotyki. Jednak nałóg z czasem stał się poważnym problemem. Mimo to Erik trwa przy partnerze wiernie i cierpliwie, udowadniając, że rzeczywiście miłość wszystko wybacza, nie pamięta złego i wszystko znosi. Problem w tym, że nie jest tak do końca.

"Zostań ze mną" jest filmem niezwykle przewrotnym. Sachs buduje narrację zgodnie z zasadami obowiązującymi w melodramacie. Ale jest to pułapka zastawiona na widza, dzięki której zda sobie sprawę, w jakiej sytuacji znalazł się główny bohater. Jakże łatwo jest bowiem uwierzyć w szlachetność Erika, kiedy reżyser roztacza przed nami przejmujące sceny walki o związek wbrew nałogowi i autodestrukcyjnym zachowaniom Paula. Sachs nie karmi nas szokującymi wizjami ekscesów bohaterów, ale też nie unika ich. Podchodzi do nich delikatnie, pokazując je w sposób stonowany, z pokorą, przez co mają większą moc rażenia widza. Jeszcze łatwiej jest nam przyjąć perspektywę Erika, kibicować mu w jego zmaganiach, współodczuwać jego ból za sprawą dobrej gry Thure'a Lindhardta. Ale zaprezentowany przez niego upór i delikatność są również wnykami, które mają sprawić, byśmy nie zadawali zbyt dociekliwych pytań o motywy, dla których Erik trwa przy Paulu w najmroczniejszych chwilach. Te pytania pojawiają się dopiero wraz z końcem filmu, kiedy widz staje przed konsekwencjami ostatecznej decyzji bohaterów. I nagle okazuje się, że piękne sentencje o miłości nie mają pokrycia w rzeczywistości.

Nowy film Iry Sachsa to ciekawa próba rozluźnienia gorsetu romantyzmu. Niemniej nie jest to próba do końca udana. Sachs dał się złapać we własne sidła i nie do końca zapanował nad przyjętą konwencją. Jest w filmie kilka scen, w których widać, że reżyser podporządkował się formie, zamiast wziąć ją w garść i przemodelować według własnych potrzeb. W ten sposób w "Zostań ze mną" daje się zauważyć rysę. Przez to wątpię w szczerość Sachsa. Być może zamiast przewrotności mamy tu do czynienia z przekorą.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones