Czasem pojawić się musi produkcja, która zbiera skrajne opinie, w których fani wyrażają chęć wieszania psów na twórcach. I z każdym takim przypadkiem nie potrafię zrozumieć tego zjawiska. I teraz znów czuje się jak w grudniu 2017, gdy do kin wchodził "Ostatni Jedi", a internet płonął od opinii mówiących o kompletnej katastrofie, największym rozczarowaniu w historii, i tak dalej i tak dalej.
I ja rozumiem wiele opinii, z niektórymi mogę się nawet zgodzić, ale żeby od razu tak ostro jechać po tym, tego akurat pojąć nie mogę. Bo choć fabuła wydawała się bardziej rozmyta mimo jednego celu do którego zmierzała, bo choć zbyt wiele żartów była na siłę, próbując tylko przypasować się temu cool widzowi, poprzez nawiązywanie do różnych klasyków popkultury i internetu. Choć czasami było widać brak większego pomysłu na konkretne wątki i zapchanie odcinka, to jednak ciągle siedzę zauroczony przed ekranem, chłonąc ten serial najszybciej jak tylko mogłem. Zauroczony wspaniałą kreacją tego małego kawałka świata w postaci poslkiej wsi, Adamczychy. Zauroczony postaciami w niej mieszkającymi oraz aktorami odgrywającymi je. Zauroczony oprawą audiowizualną, która zrobiła ogromny postęp od sezonu poprzedniego, ukazując jak powinien wyglądać serial o Wiedźminie tworzony z pasji. A przede wszystkim zauroczony tym głównym, najgłówniejszym wątkiem, który dostaje piękny finał w ostatnim odcinku, który możliwe że jest moim ulubionym z całego serialu. Ten absurdalny i głupkowaty humor wraz z tym trzymanym w powadze zakończeniem, to mieszanka przepiękna i aż od razu chce sięgnąć po więcej. Oby twórcy przeanalizowali swe niedoskonałości, wyciągnęli z nich wnioski, jednocześnie pielęgnując to co najlepsze. Dajcie mi już sezon 3, 4, 5 i na ile tylko pomysłów oraz serca starczy. Amen.