Świeżo po seansie nocnym stwierdzam, że odcinek świetny, jeden z najlepszych Arrow :) dłuższe przemyślenia jak zwykle później... ;p
Dokładnie, bardzo dobry odcinek ;) Wszystko dobrze współgrało, zwłaszcza na plus to, że po raz pierwszy(jeśli się mylę to poprawcie) w odcinku były flashbacki z perspektywy kogoś innego niż Oliver. W dodatku przyjemnie było oglądać genezę Merlyn'a, zwłaszcza, że jest to jeden z moich ulubionych bohaterów. Głównie za sprawą tego jak dobrze jest zagrany.
Na minus - raziło mnie to w jak prosty sposób wraca Oliver, a reakcje na zobaczenie osoby, z której śmiercią wszyscy już się pogodzili wyszły słabo :/ Widzą zieloną strzałę - uśmiech pod nosem i wracamy do siania pożogi jak gdyby nigdy nic. Malcolm widzi Olivera - no siema, zabiję go i nawet nie próbuj mnie powstrzymywać. Oliver wchodzi do kryjówki - reakcja jakby wyjechał na wakacje i jednak zdecydował się wrócić o kilka dni wcześniej. Jedynie tam scena z Felicity na zewnątrz zrehabilitowała całość. Nie powiem, bo od strony akcji epizod był szybki, efektowny i cieszył oko, ale jednak strony fabularnej, gdzie rolę odgrywają emocje i dialogi nie powinno się aż tak zaniedbywać. Szykowali się do zrobienia tego powrotu tak bardzo, a kiedy stał się faktem to poświęcili temu "minutę". Jakby zwyczajnie zabrakło pomysłu lub akcja wyparła całą resztę czasowo.
Na plus jeszcze Wildcat - miłe zaskoczenie i zobaczenie go w akcji, jednak to Malcolm pokazał jak zdejmuje się gości pokroju Bricka.
Za ogół, moim zdaniem odcinek skradł właśnie Al-Sa Her i to nie tylko czasowo ;)
Odcinek nie był zły, choć mogłobyć nieco lepiej. Ten powrót faktycznie mizernie im wyszedł. A końców odcinka i Felka - wtf? - serie here we go again? No chyba, że teraz spikną go z Canarkiem tak jak to było w komiksach z tego co widziałam?
Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie, że gdzieś to już widziałem. A potem sobie przypomniałem.
Brick Army vs. Glades bardzo podobne do Bane Bandits vs. Gotham Police.
Nawet Ollie miał podobne wdzianko do tego co miał Wayne po ucieczce z dziury.
Comeback Arrowa i te takie pitu pitu to prawie jak światło Batmana ponad budynkami Gotham.
Kanarek zbliżony do kotka Hathaway.
Ale ogólnie odcinek niezły, choć bywały lepsze. Laurel co raz lepiej się porusza, choć treningów nie widziałem, Roy był dobry. Oczywiście Malcolm wielki +, a sam powrót taki od czapy. Czekam na comeback Deathstroke'a.
"Wszystko dobrze współgrało, zwłaszcza na plus to, że po raz pierwszy(jeśli się mylę to poprawcie) w odcinku były flashbacki z perspektywy kogoś innego niż Oliver."
Nie po raz pierwszy. Były już wspomnienia Moiry, Felicity Laurel
Zgadzam sie z tym jak zareagowali na powrót Arrowa.
Było to bardzo słabe mimo iż specjalnie przeciagali jego powrót (aż 2 i 3/4 odcinka)
Mi w całym odcinku przede wszystkim nie podobała się ta ustawka. Ja rozumiem, że w świecie komiksów broń palna bywa tylko rekwizytem, ale to komicznie wyglądało jak ludzie Bricka uzbrojeni w karabiny biegną w stronę ludzi z Glades jakby mieli walić tymi karabinami jak cepami.
Dokładnie, a wystarczyłoby wymyślić cokolwiek<mam na myśli scenarzystów> tak żeby to miało sens. Np. Brick mógł zaraz przed konfrontacją rzucić hasło "Nie strzelać! Chcę gościa w kapturze żywego..." i już troszeczkę chociaż mniej biłaby ta cała ustawka po oczach.
Co oni Z Felicity zrobili, ja się pytam?! Dlaczego zrobili z niej taką idiotkę, która prostych rzeczy nie potrafi pojąć?! Dlaczego zaczyna mnie irytować jak kiedyś Laurel?! JA NIE CHCĘ!!!
Poza tym odcinek świetny - ta ustawka, wejście Olivera, Malcolm w akcji. Podobało mi się.
Ale i tak jedyne co dla mnie się liczy, to że Slade wraca już za dwa tygodnie (a za tydzień być może w trailerze) :D.
Też nie mam pojęcia co twórcy czynią z Felicity. Z odcinka na odcinek coraz gorzej się na to patrzy. Oglądając ostatnią scenę liczyłem, że wreszcie Oliver krzyknie "To co, mam nie robić nic i czekać na śmierć, bo ty masz problemy?!". Coś w ten deseń. Obecnie Felicity jest gorsza, niż Laurel. Dużo gorsza. Taka postać, która nie potrafi iść na kompromis i woli, by bliskie jej osoby zginęły żyjąc według zasad, niż żyły przez to, że zaczną współpracować z jednym z wrogów. Niby nie może patrzeć na śmierć kolejnego przyjaciela, a sama ich do tego pcha.
Przydałoby się wiadro zimnej wody.
Mhm? A czy Felicity ma się bratać z człowiekiem, który miesiac wczesniej wysłał bliską osobę na śmierć, wcześniej zmuszając siostrę tej bliskiej osoby do zabójstwa ich wspolnej przyjaciołki. Ba nie wspominając ze ów człowiek jest odpowiedzialny za smierc 503 osob, w tym swojego syna. Jak tu można iść na jakikolwiek kompromis?
Ja bym nie chciala byc jedna z wielu ze to tak ujme. W koncu Felicity nie jest na kazde skinienie Olivera. Niech sie teraz facet wysili troche
Uważam dokładnie tak jak Ty...
Oliver twierdzi ze ją kocha...niech jej to udowodni
..szkoda ze nie wszyscy to rozumieją:-)
Ciesze sie, ze ktos podziela moje zdanie. :) Albo niech idzie do niej do domu porzadnie zerznie bedzie spoko. Wkurzaja mnie takie glupie podchody. Albo niech scenarzysci dadza sobie spokoj albo niech rozwiaza sytuacje
zgadzam się ;-) Felka dobrze zrobiła... a Oliver myslać że można liczyc na Malcolma albo jest głupi jak but albo udaję... daje sobie ręke obciąż że malcolm przy pierwszej okazji Go oszuka....
szczerze wątpie... Oliver jest tak zaślepiony ochrona siostry że przyjmie pomoc z każdej strony... trochę Go rozumiem... ale nie wierzę w to że Malcolm nic nie nawywija...
Oliver chyba robi sie naiwny. Moglby przeciez powiedziec Thei jak Malcolm ją wykorzystal i odwrocilaby sie od Malcolma. Mialby go wtedy Oliver z glowy
Super by było gdyby po tym jak Merlyn nauczy Olivera jak pokonać Ra'sa, Oliver wystawiłby Malcolma Ra'sowi. Wiadomo, było by to mało bohaterskie ale Arrow pokazałby, że nie jest naiwny i że to on wyrolował Merlyna. W każdym razie mam nadzieję, że Ollie ma jakiś plan i że udaje, że ufa Merlynowi.
Oliver z tego wszystkiego sobie zdaje sprawę i myślę, że współpraca z Merlynem jest ostatnim, czego by chciał. Ale to "ostatnie" jest zarazem jedyną opcją, jaką ma. Albo go Malcolm przygotuje do walki z Ras'em, albo ten ostatni prędzej czy później Olivera zabije. Albo Theę. Albo oboje, wraz z całym miastem jako bonus. Sprzymierzenie się z Malcolmem nie jest opcją ani dobrą, ani słuszną, ani właściwą - jest opcją JEDYNĄ, jeśli chce się przetrwać i ochronić swoich bliskich, którzy jeszcze żyją. I to jest prosty fakt, którego Felicity nie potrafi pojąć jak jakaś głupia idiotka, za którą jej nie miałem jak dotąd.
Nie, lepiej umrzeć.
To nie prościej by było gdyby Oliver się zabił?
Sorry, idee ideami ale tutaj wybór jest prosty - kompromis lub śmierć.
Skoro Felicity tego nie pojmuje to ma wyraźne braki w logicznym rozumowaniu.
Jeszcze dwa odcinki wstecz sama nie chciała patrzeć na śmierć swoich przyjaciół.Teraz niech założy ciepłe bambosze i szykuje konserwy ,bo Ras nadchodzi a on jednym westchnieniem zmiecie całle SC ,bo felka strzeliła focha.Mniejsze zło jest zawsze lepsze niż totalna zagłada miasta.
Myślę, że koniec końców to całe bratanie się z Malcolmem odbije się Oliverowi czkawką. Nie wiem co scenarzyści planują, ale coś czuję, że szykuje się nam porządny plot twist. I mam nadzieję, że wszyscy, którzy obecnie hejtują Felicity za jakiś czas odszczekają swoje słowa.
Oczywiście że knuje ale myślę że Olie jest na to przygotowany.Generalnie nie wiem czy będzie co odszczekiwać ,bo scenarzyści mogli skończyć serial na 3 sezonie i upadkiem SC,albo takim właśnie kontrowersyjnym zachowaniem się ulubionego bohatera.Podobnie jest z Laurel ,niewielu z pośród dawniej jej nienawidzących dalej jej nie lubi,reszta się przekonała lub przekonuje.Felka to ciepła klucha niby fajna ,a jednak nie tak do końca.
A dlaczego tak sadzisz? To, że sprzeciwiła się wspolpracy z Malcolmem czyni ją "ciepła kluchą"? Litości. Haters gonna hate:) Miłego dnia:)
Nie raczej istotą nie myślącą racjonalnie.Odnoszę wrażenie że wszystko co dobre dla tej postaci się skończyło,jeśli rozpiszą jej jeszcze więcej dramatu to będzie dramat.Nie wychodzą jej dramatyczne role jest tam żeby można było się pośmiać nic innego nie wnosi.No chyba że twórcy szykują ją na Wyrocznię ,no ale tak czy inaczej muszą ją upodlić.
Mam wrażenie że większość jej fanów jest tak zaślepiona jej postacią że nie widzą oczywistości i zaraz jak się źle pisze to hejt.Niestety znowu brak argumentów na poparcie boskości tej postaci.
Tak dla przypomnienia to tylko serial.
To samo można napisać o Tobie. Wybacz, ale z tego co wiem Ty od bardzo dawna jej nie lubisz i szukasz każdej okazji by ją hejtować, jednocześnie "adorujesz" Laurel i ten cały romans GA i BC. Chce Ci powiedzieć także, że nie jestem zaslepiona Felicity, wiem , że ma wady, zwłaszcza w tym sezonie, ale sądzę, że w tym momencie Felicity akurat ma rację. Skąd masz pewność, że bratanie sie z Malcolmem to jedyne wyjście i czy Oliver mimo treningu da radę pokonać AL Ghula?
Nie lubię jej w tym sezonie postać dla mnie zupełnie obojętna ,więc nie oceniaj.Laurel nigdy nie gloryfikowałem jak źle wypadła w odcinku to o tym pisałem i argumentowałem nie to co inni.
Tak to jedyne wyjście po potem przyjeżdża Ras i wykańcza Sc ,bo kto się sprzeciwi(Malcolm?nie on ma swój interes w tym by był to Arrow) ,no ale Felka ma swojego Oliego.
Happy end w stylu wszystko dobrze się skończyło ale wszyscy zginęli.Spoko.Zachowanie egoistyczne,bardzo egoistyczne.Mogła powiedzieć przecież dobra spoko ,ale mnie do tego nie mieszaj ,będziesz chciał pogadać wiesz gdzie mieszkam.Proste.Rasa tylko Batman pokonał i pokonać może ,Olie swoja postawą może wpłynąć na jego decyzję ,zachowanie(niewłaściwe skreślić),w skrócie odwiedzie Rasa od robienia apokalipsy.Ras głupi nie jest i potrafi docenić wroga.
Piekielny na litość boską, ale wczuj się na chwilę w całą sytuację, olej na chwilę że to Felicity. Okej, zareagowała emocjonalnie, ale jej się nie dziwię. Merlyn jest mordercą, wysłał na śmierć Olivera, zabił Sarę, zrobił z Thei morderczynię, ma rękach krew Tommy'ego i innych 502 osob, a Oliver jak gdyby nigdy nic zawiera z nim sojusz, mimo że miesiac wczesniej go nienawidził ? Z tego co wiem Oliver ma się zmieniać w Green Arrowa a nie jakiegoś vigilante z pierwszego sezonu- on zawsze powinien szukać innego sposobu. Z tego co wiem, scenarzyści dążą do tego, że Oliver działając w ten sposób pozbywa się stopniowo swojej tożsamości i wszystko osiągnął przez ostatnie dwa lata.
Teoretycznie masz racje ale tylko teoretycznie.W ostatnim odcinku Malcolm jakby zrozumiał że popełnił błąd.Tak naprawdę jego celem na początku sezonu było usunięcie Oliego by ten nie przeszkadzał,przeliczył się.Sam wie że z Rasem przegra ,bo nie ma tego co ma np. Olie .Co to jest? Nie wiem może pokażą to podczas treningu(może to wola walki ,lub inne magiczne mojo).Dla Malcolma Thea jest najważniejsza,więc zrobi dla niej wszystko ,może nawet nie knuć przeciw Oliem(wątpię bo to wyjątkowa szuja jest)i będzie go szkolił>możliwe podobieństwa do nauki Flasha u Arrowa.Generalnie cały Team Arrow przyjął propozycję na tak z wyjątkiem Felki.Skoro ona ma być głosem rozsądku to nie w takiej formie ,bo wszyscy wiemy co się stanie jakby tej decyzji nie podjął.Sam Olie przyznał w 2 sezonie w pierwszym odcinku z Nyssą ,że jak się narażą Rasowi to wszyscy tego pożałują. Wniosek-Olie woli poświęcić się drugi raz niż pozwolić umrzeć komuś ze swoich bliskich-again - to nie jest egoistyczne.
Powiedziane jest, że tylko uczeń może pokonać mistrza. Uczniami Rasa są m.in. Maseo, Malcolm i Nyssa. Malcolm szkoli Theę i teraz będzie szkolił Olivera. Trudno przypuszczać by którekolwiek z tej dwójki pokonało Rasa (będzie to naprawdę słabe). Może z braku Bruce'a Wayne'a dopuścić możliwość, że to córka pokona ojca ?
Czyli wychodzi na to, że Rasa może pokonać Malcolm (Mateo, albo Nyssa), skoro jest jego uczniem, ale Oliver nie może pokonać Rasa, bo on będzie uczniem Malcolma, więc w myśl tego założenia, Oliver (uczeń) może pokonać Malcolma (mistrza), a nie Rasa... W związku z tym nie wiem po co on idzie na układy z Malcolmem.
przecież ona się zachowała jak ona... co miała przytaknąć Oliverowi.... tak tak Brataj się ze swoim wrogie...z facetem który jest odpowiedzialny za smierć Kobiety która kochałeś,,, za śmierć Twojego najlepszego przyjaciela... za smierć ojca i wykorzystywanie Thea....
No litości... To Oliver zachowuje się jak dziecko we mgle a Malcolm jeszcze nie raz Go wykiwa
Wiesz ja uważam że dla większego dobra czasem trzeba zbratać się z największym wrogiem. Tylko Malcolm miał szansę pokonać Brica (i zrobiłby to raz na zawsze) i ze wszystkich tylko Malcolm zna Rasa i może coś Oliverovi pomóc.
Z tym wykiwaniem to nie jestem pewny. Wiadomo Malcolm jest cwany ale większego numeru jaki wywinął Oliverovi to już chyba nie zrobi. Zależy mu na swoim życiu i życiu Teai i teraz już wie że Oliver sam sobie nie poradzi więc nielogiczne jest rzucanie mu jakiś kłód pod nogi.
nie chodziło mi tu o wspołprace żeby pokonać Bricka bo to rozumiem...
ciężko mi tylko pojąć jak Oliver w tak krótkim czasie zmienił zdanie i teraz będzie współpracować z Malcolmem... po tym wszytkim co ten zrobił i pewnie jeszcze zrobi... Ja nie wierze w to że Malcolm będzie ok...napeno coś zrobi... zresztą opis 14 odcinka już to sugeruje...
Dlatego tez rozumiem reakcje Felki.... oliver zgadzając się na współprace z Malcolmem tak jakby przekreślił wszystko co mówił wcześniej....
Tatsu nakierowała na to Olivera. Uczeń może pokonać mistrza czy jakoś tak. Oliver zrozumiał że sam nie da rady.
Zobaczymy co z tego będzie
Jakas katastrofa.... mimo całej mojej sympatii do Malcolma uważam ze nie ma on czysty intencji....
A więc rozumiesz współprace team arrow i Malcolm przeciwko Brickowi ale nie potrafisz pojąć tej współpracy przeciwko Ra's al Ghul ? Fuc.k logic.
Nie ważne czy w komiksach od DC czy w Batmanie Nolana wszędzie jest ta sama zasada - Ra's al Ghul'a pokona tylko uczeń.
A co do intencji Malcolma to mu wierzę, chcę po prostu chronić Thea nie ważne jakim kosztem. Nawet jeśli ta będzie go nienawidzić i tak będzie szczęśliwy - jest bezpieczna.
współpraca Team Arrow i Malcolm to jednorazowa sprawa ... a Oliver współpracując z Malcolmem pokłada w nim wszystkie swoje nadzieje i tego nie jestem w stanie zrozumieć... wydaje mi się że Oliver ma w tym jakiś ukryty motyw....
I wiem ze tylko uczeń może pokonać Mistrza więc dlaczego Malcolm tego nie zrobi? to przez niego jest całe to zamieszanie a jak zwykle Oliver bierze wszystko na swoje barki...
wiesz myślałam o tym co Tatsu powiedziała do Olivera że żeby pokonać Ra'sa będzie musiał poświecić coś bardzo cennego- w tym przypadku myśle że jest to dla Olivera porzucenie wszystkich swoich zasad po przez współprace z Malcolmem i strata felicity.
W stwierdzeniu "tylko uczeń może pokonać Rasa" chodzi o coś innego, niż typ, kto dokładnie go pokona. To, że jest się uczniem Rasa, nie znaczy, że jest się w stanie go pokonać... chodzi o to, że tylko uczniowie na łamach komiksów i animacji mogli mu dorównać. Innymi słowy, póki Oliver nie nauczy się walczyć przy pomocy kogoś, kogo uczył Ras, dopóty nie będzie miał szans na pokonanie al Ghula.
Jedyne opcje, jakie ma, to Merlyn i Maseo, choć wiadomo, że ten drugi nie jest osiągalny. Dokładnie to mu przekasała Tatsu. Tylko ktoś znający techniki walki ligi może pomóc Oliverowi w pokonaniu Rasa.
oki dobrze ze mi to wyjaśniłeś... powiem szczerze ze ciekawi mnie współpraca Olivera i Malcolma... i jak będzie wyglądał ich trening. zastanawia mnie tez to co takiego zrobi malcolm ze oliver i Thea będą musieli udać się na Lian yu...
Trafiłaś w sedno. Scenarzyści robią miejsce na nieuniknione. Oliver będzie z Laurel. Wszyscy fani komiksów od początku o tym mówili.