Przez pierwsze kilka odcinków nie mogłem przeoczyć chyba trochę zbyt wielu motywów żywcem rżniętych z Twin Peaks, bałem się, że tak będzie do końca, na szczęście potem poszło to w inną stronę.
- W pierwszym odcinku martwa dziewczyna, lokalna prymuska, o której złego słowa nie można powiedzieć.
- Okazuje się mieć swoje tajemnice, głównie seks i narkotyki
- Pojawia się motyw jej pamiętnika
- Opuszczona chata w lesie, w której ktoś z kimś sypia w tajemnicy
- Akcja w małym miasteczku przy granicy, przez którą prowadzone są interesy w rodzaju przemytu tychże narkotyków
- Lokalny burdel i prawie identyczna scena sennego zwiedzania go przez głównego bohatera
- Scena z idącą przez las półprzytomną dziewczyną = scena z idącą po torach
- Maciek to żywcem wzięty James
- Fabryka = tartak
- Próbuje się kogoś spalić wraz z budynkiem
- Lokalny biznesmen = Benjamin Horne + jego świrnięta córeczka
Więcej grzechów nie pamiętam, ale było tego więcej.
Wiadomo, że jak już się kradnie, to najlepiej od najlepszych. Dobrze, że darowali sobie motyw postaci ze snu, karłów, olbrzymów i innych dziwnych rzeczy, bo to już mogłoby nie udać się tak dobrze.