Należy pamiętać nie tylko o stosunku Waltera do głównych bohaterów ale do także reszty świata. White przez całą swoją "karierę" wyprodukował setki kilogramów mety co za tym idzie należy zadać sobie pytanie ile istnień ludzkich zostało pozbawionych jakichkolwiek nadzieji. Odcinek z parą ćpunów i ich synkiem jest tego najlepszym przykładem. Czy można mówić że ktoś jest dobry dbając o rodzinę ale niszcząc życie wszystkim innym dookoła ??
Ale Walter nikomu nie wpychał mety do gardła i nosa. Produkował towar na który było ostre zejście.
Dlaczego nic nie napiszesz o Pinkmanie? On robił tyle samo mety co on, a może nawet więcej, bo wcześniej zaczął.
Gdzieś w serialu padło stwierdzenie, że robienie mety nie jest takie złe, bo i tak ktoś by to robił, zawsze ktoś się znajdzie.
Wychodzi na to że Gale też był potworem :) Badger i Skinny Pete też :)
Odpowiedzi udzielił sam Gale:
"Jestem republikaninem. Uważam, że dorośli ludzie mają wolność wyboru czy chcą to brać czy nie" - coś takiego na samym początku współpracy z Waltem.
No własnie to miałem na myśli, tylko opcja polityczna chyba inna jeśli się nie mylę
Trochę głupie rozumowanie, wystarczy zastanowić ile ludzi na całym świecie zniszczyło sobie życie przez alkohol, albo zmarło na raka wywołanego paleniem papierosów. Zdecydowanie więcej niż przez metamfetaminę. To znaczy, że producenci alkoholu, albo właściciele sklepów monopolowych to potwory?
Trafne argumenty (na "nie, White nie był potworem") padły już w poprzednich komentarzach, ja dodam od siebie kolejny:
White tylko produkował amfę, nie zmuszał ani nie zachęcał nikogo do jej brania. A na czym polega praca dilera? Na NAMAWIANIU np. dzieciaków do SPRÓBOWANIA narkotyku najpierw ZA DARMO... A jak się wkręcą, to już wtedy oczywiście za działkę narkotyku kasa, kasa, kasa... i tak właśnie ten biznes się kręci. Gdyby nie dilerzy == dobra dystrybucja dragów, osób uzależnionych byłoby dużo mniej. Istotne jest to, że to właśnie dilerzy manipulują swoją klientelą po to, aby ją zdobyć. Rozdawanie darmowych próbek silnie uzależniających substancji ze świadomością, że to inwestycja, która się zwróci, bo obdarowani wrócą po więcej wrażeń - to dopiero niemoralne działanie moim zdaniem. Sama produkcja to mały pikuś, bo "wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną" w zależności od tego, w jakiej dawce tego użyjemy. To nie nóż zabija, lecz ręka, która nim włada.
Kariera Walta to również czasy pracy naukowej oraz lata spędzone w szkole na etacie nauczyciela. Piszesz jakby Walt był w swoim całym życiu tylko wytwórcą mety.
Kto powiedział, że Walt jest Mesjaszem czy kimś w tym rodzaju i musi przejmować się losami całego świata w tym rodziny ćpunów, którzy tak czy inaczej kupią towar od kogo popadnie?
Czy ty przejmujesz się losami świata kiedy rozpalasz grilla? Przejmujesz się innymi, gdy zdarzy ci się nie posegregować śmieci? Przejmujesz się losami zwierząt nosząc skórzane ubrania, buty i jedząc mięso?
Podaję takie przykłady, by wykazać, że twoje twierdzenia dotyczące Walta zakrawają na absurd.
Można powiedzieć, że ktoś jest dobry dla roziny nawet gdy czyni coś złego w stosunku do innych. To logika.
Zgadzam się. Oczywiscie, że Walter był potworem. O tym był ten serial - o przemianie człowieka, jak mądrze podsumował jeden z moich znajomych. Przemianie z dobrego, prawilnego nauczyciela, męża, oddanego ojca niepełnosprawnego dziecka, porządnego obywatela USA w potwora... człowieka, dla którego liczy się tylko władza ("I am in the empire business" jak sam stwierdził) i pieniądze. Proste jak tabliczka mnożenia do dziesięciu. Zaczął knuć, zatruwać, zabijać, oszukiwać, kłamać... początkowo robił to dla syna, lecz później, jak sam przyznał, robił to dla siebie, by poczuć się kimś waznym, by dotknąć władzy. Zmienił się z dobrego człowieka w ostrego sk****syna pozbawionego skrupułów. Lecz w ostatnim odcinku, w ostatnich pięciu minutach, albo moze nawet i dwóch, znów stał się poczciwym Walterem Whitem, co pokazuje nam dobitnie scena w tej fabryce i liczne wskazówki.
Wszystko to nei zmienia faktu, że Mr White był moją ulubioną postacią :)