Mnie Mike bo była niespodziewana i niepotrzebna(nie ze względu na fabułe a na to ze Walt mógł
wziąć nazwiska od Lidli)
Potem Hank ale to już po końcówce poprzedniego odcinka wiedziałem że jest po nim i po Gomezie.
To Mike przesadził cały czas lekceważąc Walta. Byli wspólnikami, a chciał sprzedać jego część metyloaminy bez zgody Heisenberga. Potem postanowił uciec, z wiedzą, że jego super zaufani ludzie w końcu zmiękną i zaczną sypać o biznesie. Miarka się przebrała i zaczął być zbędny jak jego przydupasy w pierdlu i adwokat fajtłapa, którego DEA złapała na gorącym uczynku.
Wtedy był idealny czas na przejście na emeryture(dla wszystkich) ale Walt tego nie zajarzył
Skoro już tyle się napracowali by ukraść metyloaminę, to nic dziwnego, że nie chciał jej sprzedać za grosze. 5 mln na każdego to sporo kasy, ale sam na swojej działce wyciągnął ponad 80mln $.
Jak to mówił Todd"Nie ważne ile masz jak możesz nie chcieć więcej" i takie myślenie zgubiło i Walta i Todda
ale on wtedy już nie robił tego dla pieniędzy, on robił to dla siebie. przecież sam mówił ze gdy to robi to żyje
A Walt nie przesadził zabijając Mike'a? To, że go "zlekceważył" (ja tak tego nie odebrałam, po prostu chronił swoich ludzi przed Waltem, bo wiedział co ich czeka ze strony White'a) moim zdaniem nie upoważniało Walta do zabójstwa. Nie chciał sprzedać swojej działki za grosze? Jego wybór. Mike wybrał inaczej. Powinien mu oddać jego część i dać święty spokój. I zgadzam się z konradbqc, że to był czas na odejście na emeryturę. Po zabiciu Gusa powinni sie wycofać i nie bawić się w kradzieże, przy okazji zabijając niewinne dziecko. No ale każdy ma prawo do swojej opinii.
Aa i co pomogło zabójstwo Mike'a w tym, że "przydupasy" z więzienia nie zaczną sypać?? Przecież Mike nie zdradził i tak nazwisk, więc dlaczego zginął?
Dla Majka sprawa była prosta, brać kasę i uciekać, nawet z wnuczką się nie pożegnał. Nie brał w ogóle pod uwagę, że Walt ma rodzinę i dla niego nagły wyjazd w tym momencie nie wchodzi w grę. Mimo to, nie chciał zdradzić nazwisk i dlatego zginął. To, że Walt mógł wziąć nazwiska od Lydii wiele nie zmienia, przegiął z lekceważeniem i za to zapłacił.
Waltowi od początku ta współpraca nie pasowała, ale musiał mieć dystrybutora i kontakty, tymczasem Mike za dużo się rządził i rozdzielał kasę według własnego sumienia, to nie mogło się inaczej skończyć.
Jeszcze jedno, czemu Mike zginął? Jesse mając wątpliwości co do losu Majka w rozmowie z Waltem powiedział, że gdyby Mike żył, to by nie wybaczył rzezi w więzieniach.
Walt to drogi kolego widział więcej niz kazdy z tych bohaterow razem wzięci :)
Przewidziałam śmierć Mike'a już na samym początku (obstawiałam, że Walt go zabije, więc wróżka ze mnie żadna), więc mnie nie zaskoczyła.
Śmierć Jane natomiast była dla mnie trauatyczna, mimo, że obstawiałam, że tak skończy. Zachowanie Walta było tak... pragmatyczne w tamtym momencie, że do teraz nie mogę przestać o tym myśleć.
Andrea..strzał w łeb i nara...w połączeniu z rozpaczą Jessiego zrobiło to na mnie ogromne wrażenie..no i Hank
Jestem tego samego zdania. Spodziewałem się raczej jakieś porwania Brocka i Andrei, ale ta kulka w łeb, a potem reakcja Jessego. No i podobnie, jak dla więszkości, śmierć Mike'a, mimo, że czuć było tu napięcie między nim a Whitem, to nie spodziewałem się takiego rozwiązania tego wątku. Na koniec może też wspomnę o śmierci Hanka, a dokładniej, mam na myśli jego ostatnia wymiana zdań z Waltem. "What? You want me to beg?..."
Najbardziej zszokowała mnie śmierć Jane, moment kiedy Walt stoi nad nią i waha się czy pomóc jej czy nie. Szczęka mi opadła.
Zaszokowała mnie śmierć Fringa. Myślałem, że to on w końcu zabije Waltera, a tu nagle rozwaliła go bomba.