PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

2008 - 2013
8,8 326 tys. ocen
8,8 10 1 325525
9,1 64 krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

Na początku pierwszego sezonu Walt jest ukazany jako ciężko pracująca głowa rodziny z klasy
średniej. Jest nauczycielem w liceum, a wieczorami dorabia na myjni samochodowej. Wydaje
się być spokojnym, cichym, lekko zamkniętym w sobie człowiekiem z życzliwym i przyjemnym
usposobieniem.

Jednak później dowiadujemy się, że Wolt jest w gruncie rzeczy nieszczęśliwy. Haruje całymi
dniami a mimo to nie stać go nawet na dobre ubezpieczenie. Czuje się
niedowartościowywany. Ma wrażenie, że zmarnował swoje życie i swój geniusz. Na domiar
złego dowiaduje się kilka dni po swoich 50 urodzinach, że ma raka płuc. Lekarz mówi, że
został mu rok życia.

Wiadomość ta wyrwała go z amoku w którym żył. Zdał sobie sprawę, że nic nie zostawi rodzinie
po swojej śmierci. Nie mając nic do stracenia, postanowił pierwszy raz w życiu zaryzykować i
wkręcił się w produkcję metamfetaminy.

I tu pojawiają się głosy, że Walt był od początku zły, a dobro rodziny było jedynie sposobem na
usprawiedliwienie swoich czynów. Nie mogę się z tym zgodzić. Jego intencje były szczere,
przynajmniej na początku.

Ryzyko sprawiło, że Walt poczuł, że żyje. Mimo wielu problemów i nieprzyjemnych przygód, czuł
się świetnie, czuł się jak mężczyzna, czego oznaką był chociażby powrót libido. Jednak żeby
utrzymać to wszystko w tajemnicy musiał kłamać. Z tym jednak nie miał większego problemu,
bo robił to przez całe życie (ukrywanie nienawiści do swojej byłej dziewczyny oraz przyjaciela,
straszny żal związany z firmą - Grey matter, ciągle robienie dobrej miny do złej gry) Z tym, że
częstotliwość i skala wzrosła.

Stawanie się tym 'złym' było stopniowe. Dobre intencje powoli zostały zastępowane przez
chciwość, rządzę władzy oraz poczucie zagrożenia. Walt przekraczał coraz więcej granic.
Przestał czuć opory przed zabijaniem, całkowitym kłamaniem, manipulacją, truciem dzieci.
Uważam jednak, że wszystko zaczęło przybierać szybszy obrót od chwili kiedy zabił Victora,
faceta, którego u mały włos by nie wypuścił, tym samym podpisując na siebie wyrok śmierci.

Czy Walt nie odczuwał poczucia winny? Oczywiście, że tak. Tak na prawdę chciał umrzeć.
Wiadomość o remisji raka wcale go nie ucieszyła, wręcz przeciwnie, przygnębiła. Z drugiej
strony potrafił zrobić wszystko żeby przeżyć i zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie.

Co najśmieszniejsze każdy może zostać takim Walterem Whitem. W każdym istnieje potencjał
do czynienia dobra, ale i również zła. Wystarczą odpowiednie okoliczności.

ocenił(a) serial na 9
vildwolf

Racja, fajnie to wszystko podsumowałeś, miałem podobne odczucia podczas oglądania

ocenił(a) serial na 10
vildwolf

Dobrze napisane.podpisuję się po tymi słowami

ocenił(a) serial na 9
tonkpils888

Moim zdaniem Walt był jednak postacią złą od początku, jedynie grał przed wszystkimi postać takiego ciapy. Wiadomość o raku była impulsem do tego, żeby w końcu zrzucić z siebie tą maskę Pana White'a (nazwisko też nie jest tu przypadkowe), dobrego, czystego i uprzejmego ojca rodziny, by pokazać prawdziwe oblicze jako Heisenberg, bezwzględny morderca i kłamca.

Wątpię aby ktoś tak inteligentny jak Walt pakując się w narkobiznes, wierzył, że produkując metę, zarobi forsę i nikt się nie dowie oraz nikomu nic się nie stanie. Tym bardziej mając szwagra w DEA. Mówienie, że to dla rodziny było jedynie formą wybielania (sic!) się przed bliskimi.

Sposób w jaki traktował Pinkmana jest kolejnym dowodem jak mało znaczyło dla niego ludzkie życie. Potrafił beż żadnych emocji patrzeć jak umiera dziewczyna Jessiego, tylko dla tego, bo Jessie był mu potrzebny przy produkcji. Podobnie sytuacja wyglądała z otruciem Brocka. Gdy Pinkman zaczął mu przeszkadzać nie miał żadnych skrupułów by go zabić. Inne morderstwa też nie robiły na nim większego wrażenia, potrafił bardzo szybko przejść do codziennych czynności.

MalyKonrad

Taaaak bardzo się z Tobą nie zgadzam :D
Właśnie cały cymes w tym, że Walt był tą ciapą. Należy rozróżnić noszenie maski od transformacji. On sam na jednej z lekcji w pierwszym odcinku pyta uczniów czym jest chemia. Mówi, że nauką o materii, ale sam woli określenie nauki o przemianie. I to go właśnie spotkało.
Nie wiem czy wierzył, że nikomu nic się nie stanie, choć raczej tak. Tyle, że bardzo szybko, bo już po wyprodukowaniu pierwszej partii został sprowadzony na ziemię, gdy Krazy8 i Emilio zaczęli do niego mierzyć z pistoletu). Zaraz później określił jasno podział obowiązków - Jessie jest człowiekiem ulicy a on jest tym który gotuje i nic poza tym go nie obchodzi.
Oczywiście z czasem musiał zainteresować się biznesem bardziej, bo Jessie lubił coś schrzanić, poza tym w końcu zostaje on mocno pobity przez Tuco. Wtedy Walt musi się ujawnić i z czasem coraz bardziej wnika w ten świat.
Ale twierdzenie, że gadka o tym, iż robi to dla rodziny służyła tylko wybieleniu jest niesłuszna... przynajmniej na tym etapie. Walt policzył ile potrzebuje pieniędzy (czynsze, uczelnie dzieci itp) i postanowił produkować metę tak długo, aż uzyska tę sumę. Jak wiemy parę razy Walt i Jessie w różny sposób tracili swoje pieniądze (a to DEA przejęła kasę Pinkmana, a to potrzebny był hajs na prawnika) i trochę zajęło nim tę wyliczoną kasę Walt zdobył.
I tutaj zaczęło się wszystko pieprzyć - Skyler odkryła kłamstwa Walta (przez jego tekst o drugim telefonie podczas narkozy), odkryła czym się zajmuje i postanowiła od niego odejść. Niedługo potem Walt dostaje propozycję od Fringa pracy przez 3 miesiące za 3 miliony. Walt w końcu ją akceptuje i myślę, że mniej więcej od tej pory można mówić o tym, że robił to tylko dla siebie, choć sam jeszcze na pewno wierzył długie tygodnie w to, że jednak główną pobudką jest zapewnienie bytu rodzinie. Jak wiemy ostatecznie do wszystkiego przyznaje się Skyler w ostatnim odcinku.
Morderstwa, które opisujesz w większości wystąpily pod koniec serialu, kiedy już definitywnie był Heisenbergiem, a nie starym poczciwym ciapowatym Waltem. Tutaj najlepiej zresztą widać transformację, którą przeszedł - w ostatnim sezonie jest w stanie zrobić wiele by zdobyć listę nazwisk wspólników Mike'a i w końcu bez większych rozterek wydaje rozkaz zabicia ośmiu wieżniów. Porownaj to sobie z morderstwem Krazy8, gdzie nie mógł się do niego zebrać wiele długich dni, bardzo mocno to przeżywał, miał ogromne rozterki moralne (na kartce "za i przeciw" napisał przeciw jeden argument - to byłoby niewłaściwe. i był to dla niego na tyle mocny argument, że niemalże wypuścił dilera wolno). W końcu go zabija, ale wie, że gdy tylko puści wolno dilera ten go zadźga resztkami talerza. A o Pinkmnanie to już naprawdę nie rozumiem... "Sposób w jaki traktował Pinkmana jest kolejnym dowodem jak mało znaczyło dla niego ludzkie życie"
jeśli mówisz o sytuacji na koniec serialu, to owszem... ale tam też sytuacja była dość mocno skomplikowana. Wcześniej natomiast wiele razy ratował mu życie. Nie tylko dlatego, że musiał z nim pracować (bo potem już nie musiał, chyba nawet Goodman proponował Waltowi by się Pinkaman pozbyć po tym jak dostał on bęcki od Hanka), ale przede wszystkim dlatego, że czuł się w pewnym stopniu za niego odpowiedzialny.

ocenił(a) serial na 10
inglorion

Nie. Walt traktował Jessego jak syna, a dżuniora 8) miał za nieudacznika. Poniekąd był dumny z niego pomimo, że ciągle nim manipulował. A co do analizy, To była przemiana...