Przebrnąłem jakoś przez prawie dwa sezony i dalej chyba nieździerżę, bo jest to najbardziej sztucznie zagrany serial, jaki widziałem. Co prawda w Supernatural mamy Sama o mimice i warsztacie arbuza, ale reszta obsady rekompensuje to z nawiązką.
W wypadku Chirurgów sprawa wygląda inaczej. Po dogłębnej analizie probmlemu dopuszczam jedną z dwóch możliwości: albo połowa głównych aktorów nie powinna zdejmować kostiumów Teletubisiów, albo scenarzysta/reżyser celowo robi z nich aktorskie ameby.
Panie i panowie - bez dalszych wstępów przedstawiam listę najgorzej zagranych postaci serialu:
Miejsce 4. Dr Meredith Grey – nie w pełni zasłużenie, bo gra dosyć dobrze, szczególnie na tle pozostałych reprezentantów listy. Ma jednak epizody wpadania w rezonans z zajmującymi pierwsze dwa miejsca na podium, i za to należy się jej gąbka z octem. Ciekawostka: jej pojawienie się w ortodoksyjnych kręgach uważane jest za powtórne przyjście mesjasza, jako że Meredith rzadko schodzi z krzyża.
Miejsce 3. Dr Miranda Bailey - trzecie miejsce zobowiązuje. Nikt tak sztucznie nie zagra osoby z 'charakterkiem'. Babka wyraźnie wzorowana jest na doktorze Bentonie z ER. Inspiracja tyleż chwalebna, ileż spartaczone wykonanie. Jedyną rzeczą, która wychodzi jej trefniej od bycia ostrą, jest bycie zakłopotaną. Możliwe, że jej obecność na planie wynika ze względów czysto funkcjonalnych, bo któż po ciężkim dniu kręcenia nie chciałby wyciągnąć gnatów się na tej dolnej wardze wielkości kanapy salonowej?
Miejsce 2. Dr Christina Yang – ta postać byłaby irytująca nawet, gdyby była dobrze zagrana. Jednak jej socjopatyczna osobowość jest jeno przystawką do uczty bezdennej pretensjonalności, z jaką odgrywa swoją rolę. Nawet mówienie o niej jest nieznośne, a więc kończę.
Miejsce 1. Dr George O'Malley – wątpliwy zaszczyt znalezienia się na szczycie listy wypracował sobie obywatel schowka na szczotki, syn woźnego i pasty BHP – człowiek-mop! Jego pochodzenie zdradza nie tylko wygląd, ale i warsztat aktorski, jakże powszechny pośród mioteł z wierzby i pędzli malarskich. Absurdalność jego niewiarygodnie niewiarygodnych próby bycia 'kosianym' (cute) we wszelkich sytuacjach - od zakłopotania po posiłki w kantynie - przyćmić mogą jedynie jego tyrady gargantuicznie lewej wściekłości, do których dziarsko dorzuca nadmieniony już standardowy element fatalnie sztucznej 'kosianości', niezawodnie wywołując u widza taką oto reakcję: tnij. org/czlowiek-mop (usun spacje).
Naprawdę nie potrafię przywołać żadnego poważnego serialu z gorszą grą tak wielu aktorów. Metodą małych kroczków, na początek zalecam lekcje kunsztu aktorskiego u pana Boczka z Kiepskich, a potem... No cóż, podobno Sam potrzebuje dublerów.
Powyższe kilka słów dotyczy aktorów. Co do samego serialu, to - zapominając o powyższym - jest on bardzo przeciętny. Jest wiele lepszych pozycji mówiących o tym samym.
Czy aby na pewno myślimy o tym samym serialu? Bo zaczynam powątpiewać. Chyba sztucznie zagranych seriali nie widziałeś. to jeden z najlepszych medycznych seriali jakie oglądałam ( uwierz mi oglądam ich bardzo dużo). Scenariusz i aktorstwo to chyba dwa największe plusy tego serialu. Zdarzają się słabsze odcinki( wg mnie 3/4 na sezon) ale jaki serial ich nie ma? Przyczepiłeś się do jednej z najlepiej zagranych postaci( Mirandy). O Sandzrze już nie wspominając. Sandra Oh tak gra Christine, że aż trudno mi uwierzyć, że nie jest nią w rzeczywistości. Co do Georga- wg mnie kolejna dobrze zagrana postać, choć nie moja ulubiona. Świetnie gra mięczaka, początkowo nawet to postac trochę karykaturalna. Mamy tam bohaterów skrajnie od siebie różnych, nikt nie jest taki sam, każdy jest unikatowy, każdy niesie ze sobą bagaż jakiś doświadczeń. Mamy główną bohaterkę, którą da się lubić, można się z nią identyfikować na wielu płaszczyznach. Wg mnie przechodzi dużą przemianę wewnętrzną, nabiera doświadczenia, przede wszystkim dorasta. Na początku to trochę zagubiona, poharatana wewnętrznie osóbka, nieodpowiedzialna, trochę uparta, ale z drugiej strony dobra, lojalna, opiekuńcza, potem staje się SILNA, wie czego chce. Lubię zarówno nową jak i stara Mer, a Ellen gra ja naprawdę dobrze.Jedyny aktor z głównej obsady, który w niektórych momentach wydaje mi trochę sztuczny to Eric Dane. nie twierdze że każdy gra na kosmicznym poziomie ale nie ma słabych punktów. Tak przy okazji, w swoim poście bardziej atakujesz postacie niż aktorów którzy je grają.
też nie mam zielonego pojęcia o co ci się rozchodzi, bo wymieniasz jedne z najlepiej grających aktorek. Twoja ocena może wynikać chyba tylko z tego, że nie wiesz co one mają sobą reprezentować oraz, że nie wszystkie postacie w serialach muszą mieć płytką i ubogą psychikę - a te właśnie takowej nie mają.
Przepraszam, ale jest dokładnie odwrotnie. Postacie te mają psychikę banalnie płytką, lecz sztucznie pogłębianą nieudolnymi, opisanymi wyżej zabiegami. Jest to w oglądaniu po prostu bolesne.
Rozumiem jednak, że tego typu serialiki zbierają dużą grupę fanów, którzy identyfikują się z tak amatorsko przerysowanymi postaciami w mniejszym, lub większym stopniu, a niemoc obiektywnej oceny tegoż wynika albo z powyższego, albo niewiedzy, jak powinny wyglądać wiarygodnie zagrane postacie. Żeby nie szukać daleko - postać Dr. Burke'a (a nawet znośna Izzy) reprezentuje zdecydowanie inną klasę zarówno umiejętności scenarzystów, jak i warsztatu aktorskiego. Fakt, że potrafili dobrze napisać i obsadzić tylko jedną lub dwie postacie sugeruje, że był to 'wypadek' przy pracy.
Osobom, którym wydaje się, że jest to serial głęboki i dobrze zagrany, polecam zapoznanie się z Deadwood, The Wire, The Shield czy nawet Ostry Dyżur, który bije Chirurgów na głowę, serialami w których główny bohater nie mam przemyśleń na poziomie pamiętnika dojrzewającej 14-latki.
wow jestes żałosny, napisz lepszy materiał na serial i głębokie postacie to ocenimy - krytyk sie znalazł
nie znasz sie i tyle nie marnuj ludziom czasu jesli nie masz nic mądrego do powiedzenia
Nie trzeba być chyba scenarzystą, aby wyrażać swoją krytykę. A jeśli komuś brakuje czasu, to może nie powinien tracić go na czytanie i odpisywanie jakichkolwiek postów.
Nie oglądaj seriali o lekarzach bo wszystkie są na jedno kopyto. Serial zerżnięty z Ostrego Dyżuru, tylko gorzej wykonany. Polecam nieco inny gatunek: 24 godziny świetny serial sensacyjny, może trochę mało realistyczny ale za to do gry aktorskiej przyczepić się nie można, Carnivale, Gotowe na wszystko (ze względu na specyficzny humor), 6 stóp pod ziemią (ciężki ale dobry), The Killing (znakomity serial kryminalny) mimo, że nie przepadam za kryminałami ten wciągnął mnie od razu, Filary Ziemi (krótki 8 odcinkowy serial, którego głównym motywem jest walka o tron Anglii w XII w., z historią nie ma wiele wspólnego ale jako serial przygodowy jest świetny). Szkoda czasu na seriale o lekarzach.
Akurat jest kilka dobrych seriali o lekarzach, chociażby Ostry Dyżur, czy komediowy Scrubs. 24 godziny porzuciłem po kilku sezonach, bo schematyczny heroizm na jedno kopyto zaczął mnie męczyć. Dobrze zagrany, ale niechlujnie wykonany - notorycznie członkowie ekipy i ich sprzęt włazili w kadry. Carnivale było świetne, niestety niekontynuowane. Desperate Housewives oglądam, chociaż bardziej z przyzwyczajenia - chyba najbardziej przewidywalny serial jaki widziałem. Six Feet Under nie oglądam z powodu głównego bohatera - nie chcę sobie psuć wizerunku z Dextera. Filary Ziemi - podobnie, jak wyżej - główny bohater zagrał tak fenomenalnie w Deadwood, że nie potrafię go oglądać w innej roli.
Niemniej dzięki za rekomendację - sprawdzę The Killing.
Źle mnie zrozumiałeś ale to widocznie moja wina, gdyż niefortunnie sformułowałem zdanie. Chodziło mi o to, że Chirurdzy są gorszą wersją Ostrego Dyżuru - nie trzymają jego poziomu. Oczywiście Ostry Dyżur uważam za całkiem niezły serial. Oglądałem go nieregularnie, mimo iż nie przepadam za tematyką lekarską. A The Killing oczywiście polecam. Do końca czerwca powinna ukazać się cała seria. Deadwood szczerze mówiąc nie znam ale sprawdzę. Na razie skończyłem Zakazane Imperium a na razie Mad Mena oglądam. Potem chcę zacząć Rodzinę Soprano i Dextera (słyszałem, że bardzo dobry). Pozdrawiam.
Deadwood to najlepszy serial, jaki widziałem. Inne, porównywalne to The Shield, The Wire (trochę depresyjny), Oz, Rome oraz fenomenalny, lecz praktycznie nieznany, Profit.
Coś lżejszego, ale bardzo dobrego w szeroko rozumianej klasie rozrywkowej, to np. Californication. Trochę za jest Dexter, MD House (oba swego czasu były bardzo dobre, ale się już trochę zgrały) i przede wszystkim świetny True Blood (bardzo rozrywkowy i niespotykanie dobrze zrobiony). Najlepszy czysto komediowy serial jaki widziałem od lat, to The Big Bang Theory.
Ostatnio bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Game of Thrones, mimo, że nie przepadam za taką tematyką.
Broadwalk Empire jest świetny, ale nie w moim typie (nie przepadam za okresem prohibicji), więc po kilku odcinkach odłożyłem. Podobnie z Mad Men i Soprano. Oglądnąłem pierwszy odcinek The Killing, ale również nie przypadł mi do gustu – za bardzo przypomina mi sielskie seriale Brytyjskie. Pozdrawiam