Odcinek ogólnie ok, gdyby nie jeden mankament fabuły... Rodzice mogą nie chcieć wiedzieć jaka jest płeć dziecka i nie robić USG, ale lekarz robi takie badania, to standardowe badania. I to mało wiarygodne, że rodzice nie chcieli znać płci dzieci, więc nie było badań, więc nie wykryto raka... Nie trzyma się to kupy.
Z tego co pamiętam Arizona mówiła do rodziców że nic by to nie zmieniło gdyby znali płeć dziecka. W tym przypadkach gdy rodzice nie chcą znać płci, USG i tak się wykonuje tylko bez podawania płci. Nie jestem żadnym specem, ale nawet w chirurgach były przypadki że jakieś badanie nie wykryje nic, a dopiero inne dokładniejsze pokaże jakieś zmiany. Może tak było z tym rakiem tu, na USG nic, a potem na CT (chyba, nie pamiętam dokładnie) widać nowotwór.
Ok, tylko, że niby chcą być tak nowoczesnym szpitalem, super badania, najlepszy sprzęt, każdy z nich jest pionierem w swojej dziedzinie... dziwne, ale jasne, to jakieś wytłumaczenie, że po prostu nie było widać
Tylko ojciec mógł być dawcą a płata nie dało się podzielić. Musieli wybrać jedno, silniejsze dziecko a drugie ewentualnie dostałoby organ od obcego dawcy.
Dlaczego Bailey została szefem? Po 3 odcinkach nie doszłam do tego, czy ten wątek był już w poprzednim sezonie? I co się stało z udziałami Christiny, które przekazała Alexowi?
Cieszę się, że Avery w końcu przejrzał na oczy i oby rozwiódł się z Kepner. Ona i jej ciągłe powtarzanie "na dobre i na złe", "przysięgaliśmy przed Bogiem". Tak jakby Bóg był dla niej ważniejszy niż miłość do męża.
Generalnie nowe odcinki bardzo na plus, myślałam, że będzie dużo gorzej. I żadnych wspomnień o Dereku, co może być i plusem i minusem. Mer się naprawdę nieźle trzyma.