Czy tylko wg mnie powtarzanie miesiąc czasu tego samego nie ma sensu, skoro nie pamięta poprzednich "przygód"?
Bardziej to była atrakcja dla ludzi i ośrodek na tym trzepał hasj, bo żeby móc być tym nagrywającym trza było wpierw zapłacić im.
Jak dla mnie to miało większy sens, niż gdyby pamiętała co się z nią działo każdego dnia. Chodziło o ten lęk przed nieznanym, dezorientację, walkę o własne życie, a przy tym brak wiedzy kim jesteś i gdzie jesteś. Okrutna kara, jak najbardziej słuszna, tylko trzeba się zastanowić czy osoby ją wymierzające i ci "turyści" nie stawali się tacy jak ona, wymierzając cierpienie dla rozrywki. Ogólnie odcinek świetny ;)
Kara nie powinna być okrutna, kara powinna np. odizolować osobniki niebezpieczne, resocjalizować itp. Nic takiego nie miało miejsca, bo karani byli czystą kartą, nie pamiętali swoich czynów.
W filmowym przypadku to była sprawiedliwość tłumu, motłochu, który tylko czekał, aby dać mu pochodnie i widły. Podobny tematycznie jest odcinek szósty trzeciego sezonu. Trzeba przyznać, ze obydwa świetnie się uzupełniają.
Tylko oprawca nie jest zmuszany do była okrutnym... jakoś nie przekonuje mnie otrzymywania oprawcy x lat...
Czy uzasadnieniem dla tortur może być okrucieństwo sprawcy mordu? Czym skazujący i wykonujący wyrok różni się wtedy od skazanego? Robi dokładnie to samo, a jedynie zasłania się literą prawa.
Nigdzie nie przekonywałem do utrzymywania oprawcy przez x lat. Jak sobie zasłuży i trzeba go pozbawić życia, to ok, ale należy pozwolić umrzeć mu z godnością, bo to też jest człowiek, też czuje cierpienie czy strach.
Czy dzięki temu, że sprawimy winnemu piekło poczujesz się lepiej? Zmieni to cokolwiek z tego co zrobił?
Poszukaj w internecie filmy jak torturują lub zabijają np. wojownicy PI. Niektórzy skazani być może sobie na to zasłużyli, ale to nie ma znaczenia. Łatwo powiedzieć zasłużył sobie, ale mając świadomość, że patrzysz na prawdziwego człowieka z którego powoli uchodzi życie dochodzi do pewnej refleksji.
wpisz sobie w wujaszka gogla hasło "biskupia gorka wieszanie 1946" i wytłumacz dlaczego tam było 200 tysięcy widzów? obejrzyj sobie zdjęcia. dlaczego ludzie przyszli i oglądali? ilu z tych 200 tysi było w obozie? natury ludzkiej nie oszukasz i uwierz mi, gdyby dzisiaj robili na żywo tortury zabójcy dziecka to pewnie oglądalność byłaby ogromna. emocje doskonale się sprzedają
Nigdzie nie pisałem że śmierć się źle sprzedaje. Twierdzę jedynie, że względem istoty ludzkiej śmierć nie powinna być brutalna, ani nie powinno dochodzić do tortur.
A tak na marginesie, to skąd pewność, że w ludzkiej naturze leży łaknienie oglądania czyjejś śmierci, a nie jest to zwykła ciekawość? Gdy np. dochodzi do wypadku ludzie się zbiegają po to by pomóc albo właśnie z ciekawości, a nie "biegnijmy, może zobaczymy trupa". Osobiście widziałem dwukrotnie egzekucje w wysokiej rozdzielczości, raz właśnie z ciekawości, a drugi raz nie tego się spodziewałem. Więcej nie planuję. więc polecanego filmu nie obejrzę.
Widzisz nie chodzi o rozsmakowanie się w oglądaniu czy podziwianiu, chodzi oto żeby sprawca wiedział, że czeka go koniec, a nie 25 lat czy dożywocie w warunkach niejednokrotnie lepszych niż w szpitalach (tak wiem, populizm, ale jednak). Kara śmierci nie przywróci zmarłych, ale jest ostatecznym postrachem...
Możemy dyskutować i dyskutować, tak jak się to czyni na temat choćby kary śmierci. Też kiedyś miałem okazję obejrzeć egzekucję. Poczułem przy tym "strach" i nie chciałbym czegoś takiego już więcej obejrzeć. Tak samo jak coraz rzadziej oglądam filmy "trudne i ciężkie".
Jestem przekonany bo jestem ;) że jeżeli mowa o "sprawiedliwości", mowa o "rewanżu" to budzi się pewna część ludzkiej natury. A po wszystkim pani Grażynka idzie pichcić ciasteczka dla wnuczków, a pan Zenon idzie spać, bo rano o 6 zaczyna zmianę w hucie szkła
Bo światopogląd kształtuje się latami na podstawie tysięcy doświadczeń, przemyśleń, zasłyszanych opinii czy przemówień ekspertów. Nie jest on stały, wręcz stale ewoluuje, ale nigdy nie ulega drastycznej zmianie w jednej chwili. Dlatego jeżeli ktoś biorąc udział w dyskusji liczy na to, że kilka argumentów (albo kilka stron argumentów ;)) przekona kogokolwiek do zmiany zdania, to zawsze się zawiedzie.
Jedyne drastyczne zmiany dotyczą ludzi, którzy wierzą w teorie spiskowe i że np. w którąś stronę skrętna witamina C wyleczy ich z raka. Ale gdy na niego zapadają, to z pełną pokorą słuchają lekarza i robią wszystko, co im zaleci :)
Tylko bliski ofiary rozumie ogrom zbrodni. Tak zwane "niepodchodzenie emocjonalne do sprawy" to wierutna bzdura, frazes. Jesteśmy zbudowani z emocji. Co mnie obchodzi, że 300 lat temu ktoś z kimś chamsko zerwał? Istotę tamtego czynu znała jedynie porzucona osoba 300 lat temu.
Piszę to, bo stanowczo twierdzisz, że kara nie powinna być okrutna. Czy tak samo mówiłbyś, gdyby chodziło o najbliższą ci osobę (wyobraź ją sobie teraz), która konałaby w potwornych męczarniach dwadzieścia godzin, bo ktoś się nad nią pastwił? Większość z nas na to pytanie nie może odpowiedzieć, ale każdy może przeprowadzić eksperyment myślowy. Ja przeprowadziłem: oddałbym tym samym. Czy to o mnie źle świadczy? Oceń mnie. Bo ja uważam, że inna kara niż oddanie tym samym jest kolejnym (pośrednim) zdeptaniem ofiary.
Może ty byś założył kajdanki, wtrącił do więzienia i łożył na resocjalizację. Ja nie. Nie oceniam cię, bo gdy idzie o twoją stratę (tzn. osobę, która była ci bliska), twój osąd jest najważniejszy. Gdy idzie o moją stratę, mój powinien być najważniejszy. Żaden sędzia nie może wiedzieć, co znaczy stracić X (podstaw tu tę najbliższą osobę).
Jestem też zdania, że tytuł "osoby" czy "człowieka" nie jest niezbywalny. Za niektóre czyny, a dużo z nich zostało zarejestrowanych przez oprawców na kamerach, tracisz status osoby czy człowieka. Stajesz się śmieciem, z którym można zrobić cokolwiek. Żeby do tego nie dopuścić, żeby nie stracić człowieczeństwa, po prostu nie przekraczaj granicy, która i tak znajduje się na tyle daleko, że większość ludzi nawet o niej nie pomyśli.
"Wojownicy PI"? Zwykli mordercy. Nie przestrzegają praw pojmanych, mordują dzieci. Nie są ludźmi. Chyba takie jest od około 1,5 roku oficjalne stanowisko władz Iraku: to nie są ludzie. Za przynależność do PI od kilkunastu miesięcy są już tylko dwie kary: ta łagodniejsza to dożywocie. Z tym, że w tym irackim mętliku na pewno jest sporo osób skazanych niewinnie, tylko na podstawie czyichś zeznań. Najwyższe kary nigdy nie mogą być zasądzane w procesach poszlakowych.
Czy słuszna? To dobre pytania, bo jak można być odpowiedzialnym za coś czego nie pamiętamy? Jeśli, przypuśćmy, ktoś popełni zbrodnię lunatykując bądź w jakimkolwiek stanie kiedy nie jest świadomy, czy jest to zbrodnia tego człowieka? Tego ciała, jak najbardziej, ale to czy jesteśmy istotami rozumnymi czy nie definiuje nasza świadomość, zaś ta była nieobecna podczas morderstwa. Wię czy właściwym jest karanie za coś czego nawet się nie pamięta? Bądź za coś czego nie było się świadomym? Za to kocham ten serial, za stawianie trudnych pytań w subtelny sposób.
W tym odcinku największe obrzydzenie miałem wcale nie do karanej, ale do pracowników rezerwatu. Odcinek wzbudził we mnie tak negatywne uczucia wobec nich, że sam ich bym z przyjemnością umieścił w rezerwacie na pare takich sesji. Wkurzał zwłaszcza ten główny organizator co świadczy pewnie o tym, że dobrze zagrał. Oni mieli tam pewność, że kara jest słuszna, jednak to było czyste barbarzyństwo i sami sprowadzili się do poziomu dużo niższego niż główna postać w momencie współuczestnictwa w zbrodni. Nie traktowali jej jak człowieka, ani nawet jak zwierzę.
Moim zdaniem idealna kara byłaby taka, jaką ona wyrządziła krzywdę. Raz i dobrze. A oni w nieskończoność ją torturują i zarabiają kasę - raczej interes, niż kara. Żerują na ludzkiej chęci zaspokojenia prymitywnych instynktów.
jej karą była dezorientacja i strach przed nieznanym zagrożeniem, któremu każdorazowo musiała stawić czoła. przechodziła przez piekło, by na końcu dowiedzieć się, że na to wszystko sama sobie zasłużyła - i tak w kółko. moim zdaniem to znacznie bardziej okrutna kara niż więzienie dla przestępcy, który przez cały czas wie, za co siedzi.
No i przede wszystkim jaka przestroga dla innych przed popełnianiem przestępstwa.
Ale to ją do niczego nie zaprowadzi, skoro na następny dzień nic nie pamięta. Jest to dla niej jednorazowa kara. Mocna, ale wciąż na tzw krótką metę.
Wychodzi na to, że celem jest tylko atrakcja widzów, oraz przestroga. Ona jest tylko zabawką.
Ludzki organizm nie ma prawa przetrwać w jej sytuacji tak długo. Przecież jej nie karmią, nie myją. Wychodzi na to, że pije 1 szklankę wody dziennie przez miesiąc. Nie ma prawa przeżyć, będąc codziennie poddawana takiemu wysiłkowi.
Coś jej świtało w głowie że jedli wspólnie posiłek więc pewnie robili co jakiś czas przerwy.
Pamiętaj, że obejrzeliśmy tylko jeden dzień z jej życia. Nie wiadomo, jak w inne dni zachowywała się po ocknięciu. Może najpierw szła pod prysznic, bo czuła się brudna, albo rzucała się na lodówkę zobaczoną w kuchni, bo czuła głód, i dopiero potem wychodziła z domu? Tego nie wiemy, ale fakt: miała prześwity o jedzeniu, o znaniu kogoś, o kryjówce w lesie.
Osobiście uważam, że większą karą dla niej byłoby, gdyby wiedziała ZA CO wymierzana jest kara, niż gdy budzi się codziennie nieprzytomna. Mogliby też ewentualnie wymazywać jej tylko niektóre wspomnienia, tak, by pewne fakty były dla niej jednak jasne.
Mnie się odcinek nie podobał. Był dobry, ale zdecydowanie nie moje klimaty. Poprzednie zrobiły na mnie o wiele większe wrażenie i właśnie zabieram się za kolejne z nadzieją, że też mnie zszokują. Natomiast przeraża mnie, że siedzę i rozkminiam, jak OSOBIŚCIE rozwiązałabym tę sprawę: czy wymazałabym jej całą pamięć, czy tylko niektóre wspomnienia... to czyni mnie uczestnikiem tej chorej gry, nawet jeżeli jest to tylko serial. Masakra.
tu nie ma nic do rozważania.
taka kara to nie jest wcale kara dla skazanej tylko pastwienie się nad nią bez żadnego wyraźnego celu.
żeby kara była karą skazana musi mieć świadomość jej ponoszenia.
a nawet jakby świadomośc miała to taka kara robi więszkych zbrodniarzy z tych co ją zadają niż samej oskarżonej.
to żadna kara i nie wiem po co wogóle rozważania nad tym. jak ktoś sądzi że kara jest odpowiednia to gratuluje umysłu w średniowieczu :-D
kara nie byłaby odpowiednia nawet dla hitlera i stalina razem zamkniętych w jednym pokoju
Ale fakt faktem nie wytrzymała by tego nie z powodu niedożywienia, ale będąc poddawana takim emocjom, adrenalinie, stresowi i szokowi, jej pikawa padłaby po kilku takich sesjach. Mało prawdopodobne, że byliby w stanie aż tak kontrolować jej funkcje życiowe. Oni jechali z nią po krawędzi cały czas, a to niesie ze soba ryzyko.
Chcecie zobaczyc najgorszą karę jaką tylko można wymierzyć? Obejrzyjcie El secreto de sus ojos (sekret jej oczu)
A ja mam jeszcze inną teorię, choć wydaje się być ona mało prawdopodbna. Wedle tej teorii główna bohaterka wcale nie popełniła tej zbrodni, tylko ją tak wszyscy wkręcają i wmawiają to dzień w dzień. W takich okolicznościach turyści też byliby wkręcani. Słabą stroną tej interpretacji jest to, że w przeciwnym wypadku rząd nie pozwoliłby na funkcjonowanie rezerwatu a ludzie musili skądś wiedzieć o zbrodniach Victorii.
Nie pamiętała tylko po to, żeby móc zrobić z niej atrakcję dla tłumu i źródło zarobku.Moim zdaniem w odcinku główny nacisk nie jest położony wcale na sposób wykonania kary, ale na refleksję: czy w tej sytuacji publiczność nie stała się równie winna? Czym tak na prawdę różnią się od skazanej?
Piękna analogia do rozważania problemu kary śmierci, czy zabijając mordercę sami się nim stajemy?
Spójrzmy na sytuację z innej strony, abstrahując całkowicie od popełnionej przez główną bohaterkę zbrodni. Ludzie kupują bilety, zabierają dzieci, wyśmienicie spędzają wolny czas w parku rozrywki doświadczając cierpienia kobiety, oglądając jej przerażenie i ból, nagrywając wszystko telefonami. Czy przypadkiem każdy z nich nie zasługuje tak samo, żeby znaleźć się na jej miejscu? Czy mamy prawo decydować o tym, czyje cierpienie jest złe (niewinne dziecko), a czyim wolno nam się napawać z czystym sumieniem (zbrodniarka)? Czy czerpanie przyjemności z cierpienia drugiego człowieka nie świadczy o nas jak najgorzej, niezależnie od tego, czy na nie zasłużył czy nie? Jak dla mnie między publicznością, a skazaną możnaby z czystym sumieniem postawić znak równości.
A czy przypadkiem ten cały proces głównej bohaterki nie był wyreżyserowany i ona wcale nie popełniła żadnej zbrodni z narzeczonym? Następnie to błędne koło może jest pożywką dla społeczności, aby mieli oni rozrywkę, a tak naprawdę żadnego przestępstwa nie było... ?
PS. Z każdym odcinkiem mniej mi się podoba ten serial.
Tutaj się z Tobą zgodzę.
W pewnych momentach widać twarzy bohaterki jakby żal (już niby po "procesie".
Nie wierzę w jej winę.
Poza tym...
Takie "odnawianie" kary jest... no nie wiem jak to opisać.
Choćby nawet zrobiła to co jej zarzucano...
Dziecko cierpiało RAZ.
Wiem, nie można porównywać.
Ale co z tego, że "winna" cierpi po wielokroć, jeśli tego nie pamięta?
Jedyne wytłumaczenie:
rozrywka dla "gawiedzi".
A co do kolejnych odcinków:
od 3 serii słabnie (co prawda jestem na jej początku, ale...)