S2E1 - Be right back / Zaraz wracam:
Fajny taki android - niezasilany, od razu nauczony wszystkiego, gotowy do dowolnej pracy, działający sprawnie wiele lat. KAŻDY miałby co najmniej jednego takiego w domu do prac domowych, opieki nad dziećmi, a najlepiej w ogóle do wykonywania płatnej pracy. Po co prawdziwy, głodny i zmęczony pracownik, skoro "zombie" może pracować równie wydajnie cały czas i za darmo?
S2E4 - White Christmas / Białe święta:
Jeśli "ugodą" za współpracę była "blokada" na wszystkich, czyli w praktyce skazanie na samotność i wygnanie (albo i gorzej), to jaka miała być kara za brak współpracy? Szczególnie, że aż takiej winy tu nie było. Pan jest też zdziwiony tym, że przestępcy seksualni mają taką blokadę - zapewne taki fakt znany byłby opinii publicznej.
Z możliwością kopiowania świadomości można by wyciągnąć dowolną informację dużo łatwiej niż przez zaprzyjaźnianie się. Skoro nie mają skrupułów, by zapętlać postacie X lat w nicości, to nic nie stało by na przeszkodzie, by podobną metodą zmuszać do zeznań.
S3E1 - Nosedive / Na łeb, na szyję:
Jeśli każdy oceniałby każdego przy każdej okazji, szans na jakąkolwiek ocenę nie miałby nikt, kto pracuje z ludźmi. Jak miałby pracować telemarketer, ankieter, roznosiciel ulotek, windykator? Jak łatwo byłoby wymuszać wszystko na ludziach: "spuść pan z ceny albo dam niższą notę", "przyjmij mnie szybciej albo dam 1", "zrób mi te meble poza kolejnością albo nie będzie 5" i tak bez końca.
Poza tym "elitarne kluby" osób mających wysokie noty zaraz byłyby lukratywnym biznesem - po co płacić jakiemuś doradcy za rady na temat wysokich not, skoro wystarczyłoby za odpowiednią kwotę kupić ileś "5" od odpowiedniej liczby osób? Już dziś kupowanie głosów i pozytywnych recenzji to powszechne zjawisko. Podobnie celebryci i politycy mieliby problem z falą hejtu i niskich ocen za poglądy i w ogóle za każdy fakt z życia.
System ocen mógłby działać tylko jeśli oceniać mogą tylko pewne osoby w ściśle określonych sytuacjach.
S3E2 - Playtest:
Taką technologię testują od razu w tak zaawansowanych warunkach? Tak jakby pierwszą grą PC miałby być Wiedźmin. Gdyby gry "podłączane do mózgu" zaczęły pojawiać się na świecie, to spodziewałbym się najpierw czegoś na poziomie gry "Pong" lub jakichś prymitywnych Tamagotchi, czegoś co jest banalne, a jednocześnie wciągające i proste pod względem marketingowym (wystarczy spojrzeć choćby na sukces Pokemon Go).
S3E3 - Shut up and dance:
Skoro facet został nagrany kamerkę jak sobie robi dobrze, to czemu aż tak bał się wycieku tych danych? Przecież na tym filmiku nie było wiadomo z jakich "pomocy" wówczas korzysta. Jak niby szantażysta miałby przesłać dowód takiego czegoś do matki "ofiary" poza samym filmem z tym co robi (a nie co ogląda) młodzieniaszek? I matka od razu bez zastrzeżeń by uwierzyła jakiemuś przypadkowemu terroryście?
S3E6 - Hated in the nation:
Zagrożenie na skalę krajową, z potencjalnym skandalem na skalę światową, a łamaniem kodu i szukaniem wskazówek zajmują się dwie (prawie) przypadkowe dziewczyny. Wcale w kraju nie było ludzi, którzy taki kod złamali by szybciej od dziennikarki lub policjantki? Nie mówiąc o decyzyjności i włączaniu tego kodu ot tak, bez analizy. A niesprawdzenie byłych pracowników też jest co najmniej śmieszną luką.
Ktoś wspomniał też w innym wątku: pszczółki może były mądre i rozpoznawały ludzi po twarzy, ale jakoś w momencie ataku potrafiły też zlokalizować pozycję dowolnego człowieka, jakby ludzie mieli na sobie stale włączony namiar GPS. A zakryta twarz powinna wystarczyć, by zmylić taki system.
S4E1 - USS Calister:
Kopiowanie ludzi do komputera za pomocą małej próbki DNA... Całych, ze wspomnieniami, umiejętnościami i wszystkim? Jeszcze można by zrozumieć wygląd (który pewnie i tak by trzeba ręcznie uzupełnić o setki zmiennych jak długość włosów chociażby), ale znajomość wszystkich faktów z przeszłości? Absurd straszny. Aby założyć najlepszą firmę prawniczą lub księgowość wystarczy w takim wypadku uruchomić podobny program z "kodem DNA" odpowiednio wykwalifikowanej armii pracowników. Cała praca umysłowa mogła by być wykonywana przez szereg takich programów. Ba, odpowiednia grupa wynalazców w odpowiedniej ilości takich "Matrixów" i masz gotowe badania naukowe z każdej dziedziny.
Co więcej, koniec z jakimkolwiek bezpieczeństwem. Włosem prezydenta USA poznałbyś nawet kody do rakiet jądrowych - przecież kopia tego człowieka takie kody (aktualne) by oczywiście znała...
S4E2 - Arkangel
Dziewczyna źle poczuła się w szkole, a od razu zrobili jest dokładne badania toksykologiczne i "wykryli", że to tabletka wczesnoporonna, choć teoretycznie mogli spytać o to samą dziewczynę? Kurcze, każdy uczeń z zatruciem lub objawami choroby uruchamiałby niezłą procedurę. Służba zdrowia czujna na 110%.
S4E3 - Crocodile
Można teoretycznie przymknąć oko na fakt, że wydobywają wspomnienia ze świnki morskiej. Akurat nie spała i patrzyła na atakującą kobietę (jej twarz), a potem śledczy "obudzili" te wspomnienia u świnki tak, by wyświetliła im akurat ten fragment, a nie X godzin biegania po kołowrotku i wcinania ziarenek.
Trudniej za to zrozumieć, że urządzenia do przeglądania wspomnień tak powszechne, że mają je firmy ubezpieczeniowe, nie są powszechnie znane wszystkim ludziom. Każdy kto siadał przy urządzeniu sprawiał wrażenie jakby słyszał o wynalazku pierwszy raz w życiu. A przecież nawet aspekty prawne (np. kiedy i komu wolno użyć tego urządzenia) musiałyby być znane każdemu normalnemu człowiekowi i nikt normalny by się nie nabrał na "musisz to przejść". Chyba, że ma IQ na poziomie nabierania się na metodę "na wnuczka". Tak jakby dziś agent ubezpieczeniowy wchodząc miał Ci wmówić, że może sobie siąść i przejrzeć Twoją historię przeglądania z przeglądarki i przelewów na koncie, a Ty nie możesz odmówić (ba, nawet nie we własnej sprawie, tylko kogoś tam zupełnie obcego!).
S4E4 - Hang the DJ:
Najlepszym sposobem na przedłużenie związku "na siłę" wbrew systemowi musi być jednak ciąża lub kredyt hipoteczny ;) Można jedynie założyć, że wirtualnym symulacjom nigdy takie rzeczy się jednak nie zdarzają.
S4E6 - Black Museum:
Nieetyczne jest uśmiercenie kopii świadomości uwięzionej w małpce, a etyczne jest regularne torturowanie pełnej kopii innej osoby dla zabawy? Skoro przenoszenie świadomości jest tak banalne, a można je umieszczać nawet w wirtualnym środowisku, czy nikt by nie wydobywał takich uwięzionych świadomości (np. w zabawkach) do innych nośników?
Jesteś świetną diagnozą tych epizodów...
bo większość nie wie, nie wierzy i dobrze się czuje widząc świat takim jakim wydaje się w ich opini być.
:-)
Bardzo konkretna i rzeczowa odpowiedź... Nie neguję, że większość z poruszanych problemów (a nawet wynalazków) może pojawić się na świecie. Jednak dobre z reguły pomysły zostały często pogrzebane mniejszymi lub większymi brakami w logice.
"...S3E1 - Nosedive / Na łeb, na szyję:
Jeśli każdy oceniałby każdego przy każdej okazji, szans na jakąkolwiek ocenę nie miałby nikt, kto pracuje z ludźmi. Jak miałby pracować telemarketer, ankieter, roznosiciel ulotek, windykator? Jak łatwo byłoby wymuszać wszystko na ludziach: "spuść pan z ceny albo dam niższą notę", "przyjmij mnie szybciej albo dam 1", "zrób mi te meble poza kolejnością albo nie będzie 5" i tak bez końca..."
Niestety Chińczycy już na to wpadli :) Podobno taką funkcję będzie miał WeChat (albo już ma). Inny ciekawy pomysł chińskiego rządu to: "The Chinese government plans to launch its Social Credit System in 2020. The aim? To judge the trustworthiness – or otherwise – of its 1.3 billion residents" i "People with low ratings will have slower internet speeds; restricted access to restaurants and the removal of the right to travel". Także to co jest pokazane w "Black Mirror" to tak naprawdę już istniejące (jeszcze nieoficjalnie) nowe technologie.
Ależ doskonale wiem o chińskim programie i stąd też absurdalna dysproporcja w tym, co zostało pokazane, a co jest. Program rządowy polega na tym (czy też ma polegać), że ludzie są oceniani przez odpowiednie instytucje za odpowiednie działania (aktywność w mediach i w Internecie, edukację, wykroczenia, historię kredytową, itp.). Stąd też zwykły człowiek może być karany (lub nagradzany) za np. krytykę władzy lub regularne podpadanie wymiarowi sprawiedliwości. Zwykły człowiek nie może w żaden sposób wpłynąć na ocenę innej osoby.
Zatem mój zarzut, że "jeśli każdy oceniałby każdego przy każdej okazji, szans na jakąkolwiek ocenę nie miałby nikt, kto pracuje z ludźmi" jest aktualny.
Już to pisałem - nie twierdzę, że problemy z Black Mirror nie są możliwe i że się z nimi nie zmierzymy. Po prostu ciekawe pomysły zostają "utopione" w odcinkach serialu przez skrajne przerysowanie, do granic absurdu, przez co ocierają się o śmieszność.
Czyli sądzisz, że gdyby Google, Facebook lub podobna korporacja wprowadziła taki system to nie miałby on prawa bytu, bo ludzie zaczęli by "manipulować" (wymuszać na innych) głosami? Nie sądzisz, że w pewnej (może nie tak skrajnej formie jak w serialu) formie jest to już wprowadzone? Chodzi mi o te wszystkie like/dislike na wszystkich większych platformach: Facebook, Youtube, Twitter. Ludzie oceniają innych ludzi, oceniają korporacje. Kiedy "internetowa społeczność" pragnie kogoś "zlinczować" robi to teraz przez internet, a skutki ... hmmm wielu tych ludzi popełniło samobójstwo pod wpływem presji, czyli ich "ocena" spadła poniżej takiego poziomu, że nikt z nimi nie chce mieć nic do czynienia. Sądzę, że możliwe jest ( i pewnie tak jest) kupowanie like'ów i dislike'ów przez firmy, a nawet poszczególne jednostki. Youtube z pewnością to robi wprowadzając swoją politykę.
Może te ciekawe pomysły zostały przerysowane celowo, żeby ludzie pomyśleli sobie: "Nie. To nie może być prawda. To taka fikcja literacka, zabawna, ale daleko nam do niej." Może taki był cel tego zabiegu, aby nas zwieść... Nie wiem... Tak tylko spekuluję. Na ten serial patrzę przez pryzmat tego co napisał Stanisław Lem. Jeden z moich ulubionych odcinków to właśnie "S3E6 - Hated in the nation". Bardzo podobne do "Niezwyciężonego", a to przecież 1964 rok. Pełno nawiązań do "Deus ex machina" ... jak np:"Golem XIV", lub "Przyjaciel" lub też "Przyjaciel Automateusza". Myślę, że te "luki" lub "śmieszność", o których mówisz to zabieg celowy. Żeby nie brać tego na poważnie, a jako taką "możliwość"/"fantazje technologiczne".
Oczywiście, że ludzie by manipulowali głosami, gdy tylko te głosy zaczęłyby mieć realny wpływ na ich "prawdziwe" (poza-internetowe) życie. Nikogo nie interesuje ilość "łapek w dół" pod teledyskiem na YT (chyba, że ma depresję lub inne poważne problemy z postrzeganiem rzeczywistości), ale np. recenzje na portalach z opiniami (opinie google, fb, znany lekarz, ceneo, booking, itp.) często przekładają się na wynik finansowy. Opłaca się więc zapłacić marne grosze za jakąś ilość fałszywych pozytywów, które przykryją prawdziwe negatywy.
Stąd jeśli każdy człowiek (nie instytucja) będzie mieć prawo do wydawania ocen mających daleko idące skutki, wówczas natychmiast powstanie odpowiedź rynku w postaci sprzedaży dobrych ocen. W praktyce odpowiednio majętny człowiek będzie mógł być bucem i chamem do woli, zasypując kompromitacje tysiącami głosów od studentów, imigrantów i innych "dorabiaczy" (bo oni TEŻ mogą wystawić ocenę, ot tak).
Moim zdaniem to przerysowanie nie pasuje do serialu, który w większości kreuje świat mroczny, nieprzyjazny. Tymczasem takie "niedociągnięcia" rzucają się w oczy i momentami zdają się wprowadzać wręcz klimat czarnej komedii.
PS. Lema bardzo lubię i czytałem wiele jego dzieł. "Niezwyciężony" jednak jest jeszcze nieprzeczytany. Na pewno przysiądę do niego jak będę miał chwilę czasu :)