Przyznam, że oczekiwałem czegoś lepszego po tej antologii, w końcu pomysł jest świetny. Sposób przedstawienia historii jest właściwie bez zarzutu, dobra praca kamery, dobra muzyka, większość aktorów świetnie wypada. Jednak historie są szczerze mówiąc takie sobie, w większości czułem się jakbym oglądał kolaże i wariacje na temat istniejących już dzieł, stwierdzające to, czego większość ludzi jest i tak świadoma. Negatywna rola mediów, upodobanie do oglądania ludzkiego upokorzenia, dominacja wirtualnego świata, obsesja na punkcie złych momentów życia bez dostrzegania tych dobrych (takie najważniejsze pointy z pierwszego sezonu). Do tego wydźwięk tych opowieści był zdecydowanie za bardzo moralizatorski. Najlepiej mi się chyba oglądało odcinek White Bear, pewnie dlatego, że był najbardziej "rozrywkowy" z oczywistych powodów, ale suma sumarum jest to po prostu wariacja na temat motywu z "Uciekiniera" Stephena Kinga z zaskakującym zakończeniem (które nota bene też zawiera nadużywany motyw wymierzania sprawiedliwości na własną rękę i czerpania zysków z tortur ku uciesze publiczności).
Podsumowując, wiadomo, że obecnie ciężko jest przedstawić w pełni oryginalną historię, dlatego przeważnie forma liczy się dla mnie praktycznie tak samo jak treść. Tutaj forma jest "tylko" dobra, natomiast całokształt historii jakby zbyt nachalnie (przynajmniej w moim odczuciu) próbuje przepchać swoje przesłania i krytykę społeczeństwa. Jednak przy obecnym zalewie seriali na dość niskim poziomie i biorąc pod uwagę, że Black Mirror oglądałem raczej z przyjemnością, stawiam 6/10.