Na początku zaznaczę, że
a) nie oglądałem serialu, jedynie jego pojedyncze sceny z YT
b) mam ogromny szacunek do bohaterów polskiego podziemia
c) nie jestem pięciogwiazdkowym generałem, ale swoje z dziedziny wojskowości wiem
Ten serial od strony technicznej jest do... kitu. Serio. Przedstawię wam kilka sytuacji nie mających w ogóle sensu.

1. Oddział powstańców maszeruje ulicą aby dojść do jakiegoś punktu. Nagle zza rogu biegnie inny oddział i ostrzega tamtych, że nadjeżdża czołg "Pantera". Tak rzeczywiście się dzieje. Co robią nasi wojacy? Chowają się za osłonami z drewna (bo wiadomo, że drewno ochroni cię jak czołg za przeproszeniem pie*dolnie z działa) i... ostrzeliwują czołg z karabinów maszynowych, co jak się domyślacie, nie ma sensu. Czołg z działa nie strzela ani razu, tylko czeka aż Polacy rzucą mu na silnik koktajl Mołotowa. Po tym Niemiaszki koncertowo wyłażą z pojazdu i poddają się naszym wojakom. Widać, że scenariusz tej sceny był pisany na kolanie przez człowieka biorącego wiedzę o militariach chyba z hollywood. Po 1, ostrzeliwanie czołgu z KM-u ma tyle sensu co próba zburzenia budynku rzucając w niego kamieniami. Po 2, czołg miał okazję, ale nie strzelał z działa. Po 3 użycie koktajlu mołotowa przeciwko takiemu czołgowi jest bezsensowne, bo taki pożar na pewno nie zrobiłby nic załodze pojazdu, a nawet jeśli, to przecież można go ugasić. Poza tym głupio się zachowali także sami Niemcy, bo nie musieli opuszczać pojazdu, tylko mogli dalej się bronić z wewnątrz. Poza tym żaden czołg podczas walk w mieście nie poruszał się bez obstawy piechoty.
2. Oddział SS-manów oraz czołg chcą zbliżyć się do powstańczej barykady. W tym celu każą kilkunastu cywilom iść przed nimi, aby Polacy nie ośmielili się ich zaatakować (tę praktykę Niemcy akurat stosowali w rzeczywistości). Trójka naszych żołnierzy wychodzi do Niemców. Oficer SS daje im podejść do siebie na długość ręki (akurat, tylko idiota dałby wrogowi do siebie podejść). Po tym scena jak z rambo, albo Call of Duty. Jeden z Powstańców łapie tego oficera i wbija mu scyzoryk, w tym czasie reszta naszych rozpoczyna strzelaninę. Niemcy padają jak muchy w chwili gdy powstańcy tracą może z 1 żołnierza. Cywile uciekają na wszystkie strony. Załoga czołgu siedzi i bezczynnie patrzy jak wyżynają im towarzyszy i po chwili sama ginie od wybuchu granatu. Żenada, myślałem, że oglądam film wojenny.
3. (to z oryginalnego Czasu Honoru akurat) Członek podziemia chce dokonać zamachu na ważnego niemieckiego oficera. Nie ma w tym nic złego, problem w tym że ten ktoś idzie SAM uzbrojony jedynie w pistolet pod gmach SS (albo Gestapo, nie wiem), gdzie aż roi się od żołnierzy nieprzyjaciela. Po tym, gdy Niemcy (co było do przewidzenia) go kropnęli, okazało się że ten człowiek miał przy sobie wojskowe dokumenty. Nie wiem jakim trzeba być idiotą, aby iść samemu na samobójczą misję i jeszcze wystawić cały oddział wrogom jak na tacy podając im dokumenty. Nie wspominając o tym, że AK akcje zabójstw ważnych oficerów przeprowadzała tylko w wyjątkowych sytuacjach, żeby nie narażać cywilów na odwet.

Poza tym widać jak mały budżet poszedł na ten serial. Powstańcza warszawa to zwyczajnie kupa gruzu rozłożona co kilka metrów. Sceny były kręcone max 2 nieruchomymi kamerami. W tym czasie Niemcy wypuszczają "Nasze matki, nasi ojcowie" zrobione pod każdym możliwym względem perfekcyjnie. Praca kamery w HD 10/10, to samo udźwiękowienie i otoczenie, które wygląda jak prawdziwe. Poza tym nie ma się co oszukiwać - fabułę ma porywającą. Świat jest zachwycony tym serialem. Rozumiecie? Jest zachwycony serialem ukazującym nas jako antysemitów prawie odpowiedzialnych za holocaust. O Czasie Honoru nikt za granicą nie usłyszy, a nawet jeśli to zniechęci go ogólne wykonanie. Znajdujemy się w centrum wojny informacyjnej. Niemcy ukazali swoją perspektywę IIWŚ w czasie gdy my topimy grube pieniądze na PFN która raz na ruski rok wstawi zdjęcie na insta albo dajemy 2 mld na TVP. Jeśli tak, to niech chociaż będzie z tego jakiś dobry film o naszej perspektywie wojny, o którym usłyszy świat, bo na razie przegrywamy.