Czesc. Co sądzicie o ostatnim odcinku drugiego sezonu? Mam na mysli koncowke, kiedy sierzant doakes wydostaje sie z klatki i probuje uciec. Bylo to moim zdaniem baardzo naciągane, dlaczego? Juz mowie.
Po 1, ta brytyjska dziwka (zapomnialem imienia) nie wiedziala, ze doakes sie uwolni, wiec po co zakladała tą belke? Chyba ze celowo rzucila mu ten klucz, to okej, nie ma problemu. Ale powiedzcie mi, kto normalny probuje uciekac z pomieszczenia wypelnionego gazem, kiedy blizej ma wylacznik gazu (w sensie tego ognia) niz drzwi? Pierwsze co kazdy o zdrowych zmyslach by zrobil, to wylaczyl po prostu palnik. Druga sprawa, wyszkolony do zabijania i obrony agent sluzb specjalnych daje sie zalatwic przez skutego goscia, pracującego w laboratorium, ktory zna kung fu czy jakąś inną sztuke walki? Bez sensu. Napiszcie co o tym sądzicie.
Ogolnie serial zajebisty, jeden z lepszych jakie mialem okazje oglądać, nie narzekam na caly serial, po prostu jestem ciekawe co o tym sądzicie. Dziekuje za ewentualne odpowiedzi.
Jeśli to jest dla ciebie naciągane, to zobaczymy co powiesz na następne sezony...
Belkę zakładała żeby mieć pewność że Doakes zginie, robiła to dla dobra Dextera(w swoim mniemaniu). Pomieszczenie było już tak zagazowane że zamknięcie zaworu nie spowodowałoby że wybuchu nie ma. Przecież tego gazu było już tam tyle że chatka i tak wybuchła, więc racjonalna była tylko ucieczka. Doakes był komandosem czyli znał sztuki walki, a Dexter zna kung-fu. Według ciebie to automatycznie oznacza że Doakes wygra bez problemu? Zapewniam cię że nawet ja bez żadnego przeszkolenia załatwię każdego gościa na świecie. Po prostu wezmę łom i walnę mięśniaka w łeb od tyłu z zaskoczenia, żadne szkolenie mi do tego nie jest potrzebne, tak jak i mięśniakowi lata treningu na nic się w tym przypadku nie zdadzą.
Dexter nie zna kung-fu tylko jujutsu w stopniu zawansowanym. :-) Doakse się zagapił spojrzał w dziurę w pomoście a Dexter wykorzystał sytuację, odebrał mu broń w czasie szamotaniny Dexter został postrzelony w nogę. Obydwaj wpadli do wody a Dexter użył swojej sztuczki z podduszeniem by obezwładnić sierżanta. Doakse po prostu nie docenił Dextera i tyle.
I dodatkowo widać, że Doakes jest strasznie poddenerwowany, a Dexter zabójczo opanowany :D
Nie pamietalem jaka to byla sztuka walki, wiec napisalem kung fu. Pomieszczenie bylo zagazowane? Ale przeciez jakby nie bylo zrodla zaplonu to by nie wybuchło. Jestem na początku 5 sezonu, i nie uwazam zeby jeszcze cos bylo az tak naciągane. Ogolnie serial swietny
Czy ty przeczytales poprzednie posty? Chodzi mi o to, ze jakby najpierw wylaczyl ten palnik, to zrodla zaplonu by nie bylo. Boze, ludzie, czy wy jestescie az tak tempi czy udajecie?
Rozumiem ze chcesz slepo bronic tego serialu i nie przyjmujesz do wiadomosci konstruktywnej krytyki. Spotykalem sie juz przedtem z takimi przypadkami. Uwielbiam ten serial, ale to nie znaczy ze jestem slepy na wszelkie niedociągnięcia.
a ty jesteś taki tępy żeby zrozumieć co ci da zakręcenie palnika? jak tam parę sekund do wybuchu było? racja może takiego jebnięcia by nie było.
Przecież wybuch następuje w momencie , gdu Doakes juz podbiega , zeby zakrecic palnik ;-) no a zanim to zrobił , to próbował uciekac , co byłoby pewnie pierwszym odruchem kazdego człowieka w takiej syt.
No wlasnie, ale kazdy NORMALNY pierwsze co by zrobil to nie uciekał, tylko zakrecil ten jebany ogień, czy to takie trudne do zrozumienia? Przeciez gaz sam z siebie nie wybuchnie jak nie ma nigdzie iskry/ognia, ludzie.
Ale człowieku, wiesz co to jest panika? Wątpię, że człowiek w takiej sytuacji zastanawia się nad źródłem zapłonu. Doakes chciał po prostu stamtąd jak najszybciej spie*rzyć!
mysle ze kazdy kto ma choc troche mozgu, szczegolnie agent specjalny pierwsze co by zrobil to zgasił gaz.
Otóż nie. Zdecydowana większość ludzi, mając świadomość, że w pomieszczeniu nagromadzona jest znaczna ilość gazu, i może ono w każdej chwili eksplodować, stara się je opuścić. I to jak najszybciej. Ot, prosty instynkt samozachowawczy. Co innego siedzieć przed tv i analizować na spokojnie przedstawione wydarzenia, a co innego brać w nich udział, i podejmować decyzje w ciągu ułamku sekund.
Nie masz racji. Wszedlem do mieszkania, ulatniał się gaz , cale mieszkanie bylo praktycznie zaczadzone, w najbardziej oddalonym pokoju (w salonie) palił się trocik zapachowy. I jakos nie uciekałem z tego mieszkania, tylko zgasiłem trocik i zacząłem je wietrzyć.
Bo to było twoje mieszkanie i gdybyś nie zgasił tego czegoś, to nie miałbyś gdzie mieszkać ;)
Co innego Doakes - on miał głęboko gdzieś czy chatka wybuchnie, zależało mu tylko na przeżyciu.
Z drugiego sezonu nie podobał mi się przede wszystkim wątek ze skrzyneczką z trofeami, Doakes ją wykradł Dexderowi z mieszkania i ukrył w swoim aucie, FBI znalazło tą skrzyneczkę i zawezwało Dextera w celu analizy (4 funkcjonariuszy FBI go eskortowało a Dexter myślał, że wpadł). Problem w tym, że przekazano tą skrzyneczkę od razu w ręce Dextera, laboranta od krwi, nie pobierając z niej odcisków palców, dzięki czemu Dexter mógł bez problemu wszystkie odciski powycierać.. Scenarzyści z korronnego dowodu uczynili gadżet z trofeami, potwierdzający tożsamości ofiar. Dexter tyle razy przejawia lekkomyślność w zacieraniu śladów (łódź, kamery, noszenie włączonego telefonu gsm, wożenie nawigacji GPS z niewyczyszczoną historią, przeglądanie informacji na temat przyszłych ofiar w bazie danych na posterunku, na krótko przed ich zgonami..) W realnymświecie pojmano by go i posadzono na krześle elektrycznym w okolicy 5 odcinka 1 sezonu;]
Troche racji w tym jest szczerze mowiac. Ale kto by sie domyslal ze dexter jest seryjnym zabojcą i wytrze odciski palcow ?
Ja mam inne wątpliwości. Co wiedziano o rzeźniku?
Rzeźnik: lubi porządek, skrywa się w cieniu, ma swoje "zasady", jest opanowany, nie dąży do sławy, jest związany z policją
Do Doaksa pasowało tylko to ostatnie, był nerwowy, łatwo wpadał w złość, zabijał "jawnie".
Nie pasował po prostu do profilu mordercy, ale pomińmy to.
Dowód, który miał pogrążyć sierżanta, w istotcie go ratował. Mówię o narzędziach, które Dexter wrzucił do wody. Były na nich odciski palców Doakesa. Zdziwiłam się, że policjanci się na to nabrali. Żaden morderca nawet, jeśli ucieka, nie porzuca swych narzędzi w tak oczywistym miejscu. Zabójca ukrywa je tam, gdzie nikt ich nie znajdzie ( w jego mniemaniu, oczywiście).To wyglądało, jakby ktoś chciał, aby policja myślała, że rzeźnik to sierżant. Holmes lub Poirot w tym miejscu zaczęliby wietrzyć spisek. Mam nadzieję, że prawdziwi policjanci nie są tak lekkomyślni.