Jakie są wasze wrażenia, bo moim zdaniem wreszcie DW powrócił na właściwą drogę, nareszcie można powrócić do klimatu z poprzednich serii.
Niezły, szału nie ma. Strasznie dużo niekonsekwencji, za dużo Pondów (mam nadzieję, że w siódmym sezonie ich już nie będzie, ewentualnie ich rola się zmniejszy), niemożliwie głupi początek z guzikami oraz denerwujący już motyw "Doktor umrze i się nie zregeneruje" (trzeci raz w jednym sezonie?! Ileż można?!). Z plusów dalej dobry jako Doktor Smith, realistycznie postarzona Amy, jej zbroja, roboty oraz końcówka. Zwiastun "The God Complex" zapowiada ciekawy odcinek, mam nadzieję, że go nie zepsują.
ja jakoś niestety nie czuję tego klimatu wcześniejszych serii. Pod tym względem dużo lepszy był poprzedni odcinek. Ten był taki... pondowy. Znowu dużo, dużo Pondów. I im więcej pana centuriona na ekranie, tym bardziej przeczuwam jego tragiczny koniec. Rory jest sympatyczny, ale dla mnie jest jednak towarzyszem towarzysza i trochę go za dużo, wolałabym więcej Doktora. No ale z tego co czytałam na forach, jest uwielbianą postacią i do tego wygląda słitaśnie w okularach, więc pewnie go jeszcze sobie sporo pooglądamy.
Pewnie tak, długo go jeszcze pooglądamy (i dobrze, jak dla mnie). Aż się boję ile razy będzie musiał jeszcze umierać. :)