Z jednej strony historia mnie wciągnęła. Miałem dni (właściwie to noce), kiedy włączałem odcinek za odcinkiem, bo zwyczajnie musiałem się dowiedzieć, co będzie dalej.
Ale z drugiej strony – serial naszpikowany jest taką liczbą naiwnych, infantylnych, totalnie nierealistycznych i absurdalnych wątków (wybaczcie, że nie wymienię, ale za dużo tego, poza tym nie chcę spojlerować), że nie można obok nich przejść obojętnie. Za którymś razem złapałem się na myśli: „proszę, tylko niech oni tego tak nie rozwiążą, bo to byłaby przesada”. I co? I oczywiście rozwiązanie było dokładnie takie, jakie – niestety – przewidziałem. Wiadomo, że to fikcja, więc czasem można minąć się z realizmem, ale warto zachować w tym wszystkim umiar.
I jeszcze słowo o komisarz Murillo, bo czułbym się podle, gdybym nie wyróżnił tej postaci. Zrobiono z niej bowiem bohaterkę bezdennie głupią i totalnie irracjonalną. Autorzy zapewne chcieli pokazać, że problemy w życiu osobistym mogą wydatnie wpłynąć na decyzyjność w życiu zawodowym, ale zdecydowanie przeszarżowali. Były momenty, gdy liczyłem, że po prostu trafi za kratki albo ktoś ją zastrzeli. Chociażby za samą głupotę.
Koniec końców kinematografia ma jednak przede wszystkim dostarczać odbiorcom rozrywkę. I ja tę rozrywkę, mimo wszystko, otrzymałem. Przez dwa sezony (a właściwie to jeden podzielony na dwie części) bawiłem się naprawdę nieźle. Serial mnie wciągnął i nawet udanie starałem się przymykać oko na absurdy, które nawarstwiały się z coraz większą częstotliwością. Te 22 odcinki to była fajna podróż w świat fikcji i kilka zarwanych nocek. I na tym poprzestanę. Włączyłem jeszcze początek trzeciego sezonu, ale po jakichś 20 minutach odpuściłem. Wolę, żeby historia w mojej świadomości na tym się zakończyła.
Moja ocena dotyczy więc tylko dwóch pierwszych sezonów. Gdyby wyeliminować większość absurdów, byłaby pewnie 9. A tak – poprzestanę na 7. Sam fakt, że w kilka dni obejrzałem 22 niemal godzinne odcinki, świadczy o tym, że nie czułem, że tracę czas. Byłbym hipokrytą, gdybym teraz dał niższą notę.
Aha, i plusik za język hiszpański, choć to akurat wpływu na ocenę końcową nie miało.