pierwszy tak nudny odcinek w historii HIMYM że aż przerwałam oglądanie w połowie i
przesunęłam od razu na zakończenie ....
a mnie pierwszy raz od dawna zaciekawił jakiś watek( zgrzyt na linii Ted/Barney), co może prorokowac zakład Marshalla z Lily("not yet") , sceny z płaszczem i marshallem mówiącym cały czas jednym zdaniem po włosku, a wyrażającym więcej niż rafaello, mistrzostwo :)
tak, to dobre sceny :) może po prostu się niecierpliwię że sprawy matki "stoją w miejscu"
och wydaje mi się że zgrzyt jest znaczący (tak samo jak to co scenarzyści zrobili kilka odcinków temu, czyli Robin mówiąca o adopcji, co potem okaząło się rozwiązywaniem krzyżówki) i też przypomniałam sobie o zakładzie Marshalla z Lily. Kurcze, choc jednej sprawy mogliby nie komplikować, daliby im się pobrać w spokoju...
Zgadzam się! Marshall był rewelacyjny w powtarzaniu tego włoskiego zdania! Tak, że ten negatywny opis 8/21, to chyba jakaś "prowokacja" ("Alternatywy 4").
a ja uważam że był całkiem zacny.
Tzn. taki mocno w stylu pierwszych odcinków.
To chyba jest już problem ze zmęczeniem materiału. Zwłaszcza że robią te mega przerwy i się człowiekowi już zwyczajnie nie chce.
Jak dla mnie odcinek dużo lepszy od poprzedniego, było parę śmiesznych scen i + za nawiązanie do Ojca Chrzestnego.
Motyw z Ojca Chrzestnego byl wtedy co Marshal szedl przez jakis tam bazarek w garniturze i bawil sie pomarancza :]
Dokładnie. Można by powiedzieć: Kończ Waść, wstydu oszczędź.
Po cichutku, ale naprawdę po cichutku wierzę, że w 9. sezonie, jak już Ted pozna matkę, będą jakieś ciekawe odcinki.
Poprzedni odcinek był świetny. Ten jest tylko w porządku. Nie podoba mi się ten pomysł z Włochami :/ Mam nadzieję, że Lilly i Marshall będą stale w następnym sezonie. Bez nich ten serial by baaardzo ucierpiał :<