Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78478
7,0 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

zakończenie 6.

ocenił(a) serial na 10

no więc. każdy wie o co chodzi. zamieszczamy opwiadania o wspólnej, jakże malowniczej przyszłości/przeszłości B&B . ;)

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Ekstra zakończenie opowiadania:)
Nie spodziewałam się że to Camille Jack będą winni tego co się stało z Angelą, Temp i Seleyem.

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Super onepart, dziekuje za dedykacje. co ty siostra kombinujesz? czekam

Nionia

juz ja tam wiem:) slodka tajemnica:)
opko skonczone,
ale komp mi ziopnal buu jak naprawie to bedzie:)
pozdrawiam buzkawszystkiego najlepszego buzka:***

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Zakrencona dziękuje serdecznie za dedykację:)
Jednoczęściowe opowiadanie jest bardzo fajne:)

_nn_

Dziewczęta mam prośbę, mogły byście mi podać wszystkie informacje o rodzicach Hodginsa? Dziękuję z góry :**

Super opka, ale to już przecież wiecie :)

zweifn

Cholercia, dawno nic nie napisałam :/ Ale, nareszcie nadeszły wakacje i wzięłam się do roboty :P Dzisiaj no dobra... tej nocy tego nie skończę (tego dnia na pewno :P) Jednak, aby trochę was wkurzyć i podsycić atmosferę oczekiwania(jeżeli w ogóle ktoś czeka :( dodaję króciutki, 'wyrwany z kontekstu' fragmencik :P

' Najpierw myślała, że to stal. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, z tego, że to dziwne zimno to kropla wody. Pierwszym widokiem jaki ujrzała były brązowe oczy jej partnera. Blask, który towarzyszył im bezustannie teraz schował się za maską tajemnicy. Zmartwiło ją to. Co się stało? Kolejna kropla spadła z jego mokrych, rozwichrzonych włosów. Poczuła smak jego ust. Słodki, uzależniający. Podał jej rękę, pomógł wstać. Zaskoczona kobieta ubrała szybko białą koszulę mężczyzny i poddała się sile z jaką towarzysz ciągną ją do kuchni...'

ocenił(a) serial na 10
zweifn

czekam, czekam i mam nadzieję, że się doczekam.
a frgmencik, hmm... jeśli cała część zapowiada się tak cudownie, to wstawiaj jak tylko skończysz!

ocenił(a) serial na 10
zeet

Zweifn!! Chyba cię uduszę!! Tak nie wolno!! Ja chcę wiecej, a tu tak malutko ... Malutko ale jak idealnie napisane. Tylko czemu taki fajny moment? Co ja zrobie? Nie moge sie doczekać całego opka.. ;D
;*

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Zweifn tym bardzo króciutkim fragmentem strasznie mnie zaciekawiłaś.
Niecierpliwie czekam na Twoje opowiadanie:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

Zakrencona, Ines, Charlotte mam nadzieję, że i Wy coś napiszecie:)
Czekam na nowe opowiadania:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

Buuu ...;( straciłam wenę na razie... Nie wiem co się ze mną dzieje. Może ta pogoda... <cały czas pada> ;//

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

^^ Heeej. miałam mały nawrót weny. To chyba będzie coś dłuższego. Chociaż jeszcze nie wiem.




Jego oczy patrzyly na mnie ze strachem.Jedno jego spojrzenie wyrażało więcej niż milion słów. Był bezradny. Nie mógł znieść świadomości że w żaden sposób nie potrafi mnnie ochronić. Nie odsunę się od sprawy, przestępca nie przestanie mnie nękać. Bałam się że zrobi mi to, co
innym swoim ofiarom. Mimo to wiedziałam jedno. Nie poddam się!
-Ktoś na Ciebie czeka?-spytałam
Co chwila zdenerwowany zerkał na zegarek. Słyszałam kobiecy głos w słuchawce gdy do niego dzwoniłam.
-Przyjaciółka.-odpowiedział krótko i zwięźle. Taki właśnie był. Cholernie rzeczowy.
-Przyjaciółka?-nie ukrywałam ironii w głosie. Odchylił się w fotelu i zmroził mnie wzrokiem.-Możesz już wracać. Poradzę sobie.-bąknęłam.


Miałam ochotę wcisnąć głowę w poduszkę i zacząć płakać. Zamiast tego owinęłam się szczelniej kołdrą i zamknęłam oczy. Zobaczyłam zakrwawione twarze, ciała bez głów, spalone zwłoki.
Przypomniałam sobie dzisiejszy wieczór. Samotna kolacja. Kieliszek wina. Pukanie do drzwi.
Promyk nadzieii że to jednak On. Paczka na progu.
Otworzylam ją drżącą ręką. Wiedziałam co jest w środku. Nie myliłam się. Spod wieka brązowawoszarego kartonu spoglądały na mnie dwie wysuszone gałki oczne. Znajdowały się na czaszce, w mocno posuniętym stadium rozkładu. To ostrzeżenie? Groźba?


Rzuciłam się do telefonu. Wbiłam numer Bootha i tym samym popsułam mu romantyczny wieczór z
ukochaną.
-Napewno dasz sobie radę?-spytał z troską.
-A masz co do tego jakiekolwiek wątpliwości?-spytałam rozdrażniona. Wiedziałam że chce wracać, że ma do kogo. Chciałam mu to ułatwić.


Pociągął łyk kawy z plastykowego kubka. Myślał o wczorajszym wieczorze. O kobiecie. Już od dawna zaprzątała jego umysł. Była niezwykle mądra, piękna, czuła, troskliwa. Mógłby tak wymieniać jej zalety godzinami. Jej oczy prześwietlały go na wskroś. Wystarczyło że ją zobaczył a uginały się pod nim kolana. Zapominał co chciał powiedzieć i zamiast tego trajkotał jak szalony. Tylko ona go tak naprawdę znała i rozumiała. Była nieprzewidywalna, pewna siebie i odważna. Najbardziej pociągało go w niej jej intelekt.
Czekał aż zjawi się w jego gabinecie. Uśmiechnięta, rozpromieniona z kubkiem parującej kawy w ręce. Camilee..
-Camile?
-Hej Booth-powiedziała z uśmiechem-Mi też miło Cię widzieć. Przeszkadzam w czymś?
-Nie... Zamyśliłem się.-patrzył jak upija łyk kawy.
-A o kim ty tak myślisz?-spytała z tajemniczym uśmiechem.
-O...-"o Bren".pomyślał-Co tam masz?-zagadnął zamiast tego.
-Akta nowej prawy. Zajmij się tym.-powiedziała poprawiając szary kostium-Ja jadę do sądu.



-Nie! Nie odsunę się od tego śledztwa! Nie!-krzyczałam zła.
-Ale Brenn.. Musisz.
-Nic nie muszę. Rozumiesz? Nic-zaznaczyłam.
-On Ci grozi.
-No i?
-Może ci coś zrobić!
-Nic mi nie będzie. Dziękuję za troskę.
-Dobrze. Myślalaś o ochronie?
-Tak-uspokoiłam się-I wiesz co? Nie zgadzam się. Żaden obcy policjant nie będzie mnie chronił.
-A ja?
-Co ty?
-Ja będe Cię chronił.-powiedział. Swoje błękitne spojrzenie utkwił w mojej twarzy.
-Nie potrzebuje ochrony!-krzyknęłam.
-Ok. Tylko nie rozumiem dlaczego całą tą swoją frustrację wylewasz na mnie. Dlaczego wyżywasz się na mnie? Rozumiem.-kontynuował- Nie chcesz ochrony to nie. Nie chcesz się odsunąć od śledztwa to nie. Ale do cholery jasnej nie odsuwaj się ode mnie!!
Wyszedł trzaskając oszklonymi drzwiami. Powiedział to co myślał. Można powiedzieć że wręcz wykrzyczał.
Wiedziałam że wróci teraz do domu. Do Lucy. Koniec z kolacjami ze mną. Z drinkami z przyjaciółkami. Koniec ze mną.-pomyślałam opierając głowę na blat biurka.-Definitywnie koniec.-dodałam. Zastanawiałam się nad tym co mi powiedział. No właśnie, dlaczego?
Chwyciłam płaszcz i wybiegłam z gabinetu.



^^. Hmmm... Może to dokończę. niebawem. Zależy od mojej weny, która swoją drogą ostatnio mnie opuściła. ;)
Pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

mam nadzieje ze pocoagniesz to dalej. czekam. <u nas tez pada>

ocenił(a) serial na 10
Nionia

Ciekawa jestem dalszego ciągu:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

ja też. sama nie wiem co napisać dalej. ;))

poczekam na jakieś pomysły. mam nadzieje że zjawią się one w mojej główce już niedługo ;D

zakrencona_

Wena mi uciekła... Trochę leje... Ech... przynajmniej są wakacje i opowiadanka o Bones! ;)

Zakrencona - Ja też czułam, że z tym coś wspólnego mają Hodgins i Cam. I jescze jedno: znowu zabiłaś Angelę. Dlaczego tak jej nie lubisz?? Pewnie doczekamy się opowiadanka w którym otrujesz ją jedzeniem i napojem, postrzelisz ja kilka razy, roztrzaskasz jej głowę pałką, wrzucisz pod lód, potem wyjmiesz, podpalisz i powiesić na haku dla pewności. Znając Ciebie, to możliwe.
A oneparty fajne i słodziutke??xD No pewnie!!
Pisz, pisz i pisz!!

Ines2232 - takie malutkie, bezgłośne pytanko: dlaczego nie używasz polskich znaków?? A co do opek to fajne.

Tylko wy dwie piszecie tu regularnie. A reszta gdzie do dżumy??

Charlotte_12 - zacne opowiadanko. Fajnie, że piszesz od czasu do czasu. Ake gdybyś pisała częściej nie było by źle... Wręcz przeciwnie.

Zweifn- ciekawy spoier. czekam na całe opowiadanko. Wiem, ze wyjdzie fenomenalnie!!

Pozdrowionka ;**
Beatka z (nie)szarej, podtoruńskiej wsi xD

Gdzie się podziała, tamta starszyzna,
gdzie te lachony, gdzie tamtem Ridż....

ocenił(a) serial na 8
Bea_przerwa_Alex

Beatko nie rozpaczaj ;) Dziewczyny jestem pod wrażeniem ;**

Rogata

nadal nie mam kompa buu jestem na Uniwerku
i na chwilke weszlam:)
opka super:)
tak jakos nie uzywam polskich
liter nastepnym razem sie postaram pozdrawiam:)

Inesita84

mam juz kompa, ale zla wiadomosc to taka,
ze spalil mi sie dysk i nie mam juz fikow na nim:((((
siostra obiecalam fika, ale w zeszycie mam tylko 2 czesc,
a nie mam poczatku <placze> i nie wiem, co z tym fantem zrobic:(

Inesita84

zakrencona ja czekam na cdk:)
pozdrawiam:)

Inesita84

narazie napisze male opko z kilku czesci krotkich:)
mam nadzieje, ze sie wam spodoba:)

Inesita84

Zastanawiala sie czy podjela dobra decyzje... Czy umawianie sie sie przez Internet, ktore to Booth, uwaza, za strate czasu, czy to szansa dla niej na znalezienie mzezczyzny zycia? Angela polecila jej strone, gdzie ludzie dopasowywani sa pod wzgledem cech carakteru, upodoban...
Zalogowala sie tam pelna obaw, ale przypomniala obie, zdanie ktore czesto powtarza jej partner: Kto nie ryzukuje ten ten traci...
Na skrzynke przyszlo jej kilka maili ze zdjeciami i krotka charakterystyka kandydatow...
Bylo ich niewielu, ale nie ma sie czemu dziwic, jesli chodzi o pasje pani antroplog...
Wybrala jednego z kandydatow, niejakiego Petera, ktory najbardziej opdowiadal jej wymaganiami...
Umowila sie z nim na piatkowy wieczor w pobliskiej restauracji...
Dni do randki uplywaly jej na wykonywaniu pracy...
Szybko nastal ow dzien...

Bylo piatkowe popoludnie... Siedziala w Instytucie, wypelniajac raporty z poprzedniej sprawy... Bylo juz naprawde pozno, a ona chciala wrocic do domu, by przygotowac sie na randke...
Pozegnala sie z pracownikami i ruszyla w strone drzwi wyjsciowych, przy ktorych wpadla na nikogo innego jak na agenta...

- Bones jest sprawa - rzucil krotko
- dzis nie mam czasu - rzekla, co zdiwilo agenta
- co - spytal zdziwiony
- nie pracuje juz od 5 minut - wyjasnila
- masz randke - spytala Ang, ktora tez chciala opuscic Instytut
- tak - przytaknela
- skorzystalas z rej strony, ktora Ci polecilam - spytala
- z tej samej - rzekla z usmiechem Bones
- kto sie umawia przez Internet - wtracil sie Booth
- wiele ludzi - krzyknely niemal jednoczesnie
- wiele ludzi - spytal
- tak - rzekly chorem
- to Wy jestescie pierwszymi osobami, ktore znam - wyjasnil
- jzu jestem spozniona - rzela Bones spogladajac na zegarek
- Bones, zwloki tu zaraz beda - powiedzial agent
- dobrze, moge przelozyc spotkanie...
- tak - rzekl uradowany
- ale tylko o godzine - wyjasnila

Tak szybko, jak na twarzy agenta pojawil sie, to po uslyszeniu tego zdania, szybko znikl usmiech...

Po jakis 15 minutach zwloki byly juz w Instytucie... Bones wczesniej uprzedzila Petera, ze sie chwile spozni, co nie stanwilo dla niego zadnego problemu...
Udala sie w chile po przywiezienkiu szkieletu, na platforme, gdzie dokonala wstepneych analiz...
Szybko ustalila tozsamosc i przyczyne smierci kobiety... Na tym skonczyla sie jej praca....

- Jzu wiesz teraz wszytko - rzekla
- nie jestem juz potrzebna, wiec zmykam - rzekla
- ale - probowal cos powiedziec

Bylo juz za pozno opuscila szybkim krokiem Instytut... Teraz po skonczonej pracy mogal wrocic do domu i pzrygotowac sie na spotkanie...

Inesita84

Bylo juz za pozno opuscila szybkim krokiem Instytut... Teraz po skonczonej pracy mogla wrocic do domu i pzrygotowac sie na spotkanie...

Byla 20...

Przyjechala pod wskazany adres. Przed restauracja czekal na nia Peter. Czekal na nia z bukietem jej ulubionych kwiatow, czyli stokrotek..., o czym napisala w krotkiej charakterystyce swojej osoby.
Po chwili usmiechnieci weszli do srodka... Zamowili jakies potrawy i zaczeli rozmawiac... Rozmawiali o wszystkim i o niczym... Wieczor uplywal im w milej atmosferze... Po kolacji odprowadzil ja pod same drzwi jej mieszkania. Pozegnali sie, juz mial sie odwrocic, by zejsc, lae wykonal jeden ruch, pocalowal ja namietnie... Ona oddala pocalunek... Spragniona czyjejs obecnosci, silnego ramienia, zaprosila go do srodka, gdzie spedzila z nim namietna noc....

Nastepnego dnia

Booth czekal na nia w jej gabinecie. Denerwowal sie jej przeciagajacym spoznieniem. Po chwili pojawila sie z usmiechem na twarzy. Weszla do srodka, nie zauwazajac partnera, siedzacego na kanapie, z nudow czytajacego jakies czasopisma antropologiczne, jedynam jakie znaalaz u pani antroplog...

- czesc - rzekl
- czesc, co - rzekla zdziwiona
- co Ty tutaj robisz - spytala
- co ja tutaj robie
- czemu sie spoznilas - spytal wsciekly
- ja? nie musze Ci sie tlumaczyc
- nie jestes moim szefem - syknela
- wiem, a pamietasz, ze bylismy umowienie z dyrektorem szkoly
- dzis na 8 rano, a mamy teraz 10 - spytal
- wiesz, ze nie byl chetny na to spotkanie - przypomnial
- zapomnialam zdarza sie kazdemu - syknela
- zapomnialas? ostatnio o wszystkim zapominasz - rzekl
- pzrepraszam - wydusila
- zbieraj sie - powiedzial wstajac
- gdzie do szkoly - wyjasnil
- przeciez juz jestesmy sponieni,
- pewnie nie bedzie chcial z nami rozmawiac
- dzwonilem o oklamalem go, ze nam cos wypadlo
- powiedzial bysmy jak najszybciej pojechali, wiec jedzmy
- dobrze, juz dobrze - rzekla
- nie bedzie na nas czekal w nieskonczonosc - sapnal
- w nieskonczonosc, nie wiem co to znaczy
- przeciez to nie mozliwe - probowala sobie tlumazcyc
- niewane, chodz - krzyknal opusczajac jej gabinet
- zcemu siew wsciekasz? -s pytala
- przeciez Cie przeprosilam - rzekla dobiegajac do niego

Opuscili w ciszy Instytut. Droga do dyrektora takze uplynela im w milczeniu. Dyrektor szkoly nie byl zadowolony z ich spoznienia, ale udzielil im potrzebnych informacji...
Zawiozl ja do Instytutu, a sam udal sie do siebie. Wczorajszego dnia wypelnil wszystkie zalegle raporty, obcnie nie mieli zadnej innej sprawy, poza tym zabojstwem ochroniarza w jednej z prywatnych szkol, wiec mial chwile, by odpoczac. Akurat byla pora lunchu, ktory zawsze spedzal w towarzystwie partnerki... Tym razem, nie mial na to ochoty... Wolal posiedziec w samotnosci z wlasnymi myslami...
Siedziala w swoim gabinecie czekajac na telefon od partnera... W ciagu tych kilku lat ich wspolpracy, ich wspolny lunch, stal sie jakiegos rodzaju rytuale, czym specjalnym... Jednak nie doczekala ise tego telefonu, sama nie chciala sie tez narzucac....



ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

"niech zmyka na drzewo baanany prostowac i tam sie udzielac "-tak siostra masz racje a jak chcesz to ja ci pomoge ja ten tego no...wiadomo co.

a co do fika no zaczyna sie i wiesz co tam moze byc...to co tylko my wiemy. no to czekam

Nionia

wiem siostra:)
jak milo, ze jestes po mojej stronie:*
opko skonczy sie inaczej, a pomysl bedzie w innym opku:)
tylko ja nadal czekam na to kasyno:)
wiesz, o co chodzi:)

Inesita84

Dni mijaly, a oni stawali sie coraz sobie coraz dalsi. Coraz mniej czasu spedzali w swoim towarzystwie. Ona zajeta byla spotkaniami z Peterem, on spedzal czas w samotnosci... Widywali sie w pracy, a bywaly takie dni, kiedy nie mieli zadnej sprawy...
Wtedy Bones widywala sie z przystojnym dentysta, natomiast Booth cierpial w samotnosci... Jedyna osoba, na ktora ostatnio mogl liczyc byla... Angela.
To oan pocieszala go w ciezkich chwilach... Powoli miedzy nimi zawiazala sie glebsza wiez... Zaczelo ich laczyc jakies uczucie.... Oboje byli samotni, a osoby, ktore kochali, byly w innych zwiazkach. Bones spotykala sie z dentysta, natomiast Jack z blondwlosa fotomodelka. Oboje byli przybicie "zwiazakami" ich ukochanych. Pewnego wieczoru, po kolacji, postanowili, sprobowac, dac sobie szanse, zobaczyc, moze mimo wszystko im sie uda...
Dobrze sie im rozmawialo, milo spedzali czas w swoim towarzystwie, rozumieli sie bez slow...
Mijaly tygodnie, a ich zwiazek rozkwital, nabieral kolorow... Wiedzieli, ze to juz czas, by powedziec reszcie o sobie...
Postanowili, ze uczynia to przy najblizszej okazji...

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

siostra kasyno jutro. a co do fika. moze dentysta heh? czekam na cdk!

Nionia

Umowili sie w szostke na przyjacielska kolacje u agenta. Reszta na taka propozycje przystala. Niewiedzieli, ze ta kolacja zmieni wiele, a mozee nawet wszystko...
Wszyscy mniej wiecej o jednej porze zjawili sie w mieszkaniu Bootha.
Kolacja uplywala im w iscie przyjacielskiej atmosferze. Nikt nie domyslal sie, co sie wydarzy za moment...

- wypijmy za wspolny wieczor - wzniosl toast Jack
- za nas - krzykneli wszyscy, stukajac w kieliszki

Po chwili...

- chcialem wzniesc toast za przyjaciol,
- za wspaniale pary zakochanych - dodal po chwili Booth
- za pary - krzykneli

Po chwili dotarly do nich slowa wypowiedziane przed chwila... Wsrod szostki przyjaciol byly tylko 2 pary, czyli Bones - Peter Jack - Brooke
Zastanawiali sie czemu wzniesli toat za wszystkie pary... Widzac zdziwiona mine przyjaciol, Booth postanowil przejac inicjatywe, zlapal Ang za reke i zaczal:

- chcielismy Wam oglosic, ze... - glos mu stanal w gardle
- ze ja i Booth, jestesmy razem - rzekla ratujac sytaucje Ang


Zdanie to wywolalo fale dyskusji wsrod zaproszonych gosci.
Partnerzy entomologa i pani antroplog, poczuli sie nieswojo. Po chwili w mieszkaniu, slychac bylo tylko wzajemne oskarzenia i nic wiecej. Nie takiej reakcji sie spodziewali oboje...
Peter i Brooke niezauwazalnie opuscili grono znajomych... Dotarlo do nich, ze te ich " zwiazki" byly tylko fikcja, czyms, co sprawialo, ze oni zapominali o tych, ktorych kochaja...
Pozostala czworka nadal wurzucala sobie wzajemne zale i pretensje, kazde czulo sie oszukane przez druga osobe...
Ang miala pretensje do Jacka, natomiast Booth do Bones i na odwrot...
Klotnia przybrala nieoczekiwany obrot...
Teraz to pierwszy raz, powiedzieli "Kocham Cie" wlasciwej osobie...
po czym nasttapila chwila ciszy...
Stali naprzeciw siebie, niespuszczajac z oko z tej drugiej osoby... Byl to moment pzrelomowy... Wreszcie dotarlo do nich, co do kogo czuja...
Ale co dalej? Czy chwila ta bedzie tylko chwila, czy bedze trwac dluzej?
Teraz zalezy to tylko od nich...

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

omg! pisz siostra pisz. czekam na cdk!

<jak to za krótki?>

Nionia

i po tym mial nastapic koniec opka:)
ale dla mojej kochanej siostry:)
zrobie wyjatek i bedzie kolejna czesc::)
ale nie poweim z jakim zakonczeniem:)
siostra pozdrawiam buzka:***

Inesita84

No, Ines, postarałaś się.....
Opka rewelacyjne!!! ciekawe co dslej, ale można łatwo sie domyśleć.
Mam już w głowie całe opko. Niedługo napiszę, ale będe miała kłopoy co do zachowania i wypowiedzi postaci... jak zawsze...
No to jeszcze popykam w pokemony.
Pozdrowionka ;*
Ps: A jak wakacje mijają???

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

i'm crying!!! dziekuje siostra. jak zawsze czekam!

Nionia

don't cry please:)
jutro bedzie obiecuje:)

Inesita84

ojj dziekuje:)
ale zakonczenie nie bedzie takie, jak to wynika z tresci:)
ale jutro sie o tym przekonacie,
bo nie chce przemeczac kompa, bo jak mi padnie kolejny raz to....
pozdrawiam:) ciesze sie, ze sie podoba:)

Inesita84

moje wakacje sie zaczna niedlugo:)
wyjezdzam do slonezcnego kraju
i nie bede pisac, choc znajda ise szczesliwe osoby,
bo podobno pisze zenujaco:(
ps czekam na twoje opko:)

Inesita84

jutro kolejne opka bo mam kilka pomyslow:)
na onepartowce lub krotkie czesci:)
obiecuje ze moje inne fora tj:
"jak to sie skonczy",
" ich wspolna droga do milosci"
i "Temperance Brennan Seeley Booth"
beda miec dalsze czesci opowiadan:)
pozdrawiam i czekam na inne opka:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Ines bardzo ciekawe opowiadania.
Czekam na kolejna część:)))

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Bea moja siostra nr dwa (bo chyba mogę prawda?) (Ines nie obraż się) czekam na twojego fika.
siostra nawet tak nie pisz. twoje fiki sa super. i masz pisac a nie. ja tam bd plakac jak cie nie bedzie i nie bedzie twoich fikow!

Nionia

Siostra??? Jak miło. Chyba się wzruszę xD Oczywiście, ze możesz. Ja się zgadzam!!
Jutro może zacznę pisać. Teraz pykam w pokemony i wcinam czekoladę. Sorki, wchłaniam xD
Jakbym miała jakieś kłopoty co do opka to od czego ma się brata??
Pozdrowionka, siostrzyczko (której nigdy nie miałam)

Bea_przerwa_Alex

zweifn ja nadal czekam na opka:)
doczekam sie??
pozdrawiam:)

Inesita84

Ines bosko. Czekam na zapowiedziana kolejną część :)

Doczekasz się spokojnie, ale wiesz postanowiłam troszkę z tym opkiem przyspieszyć i dodaje więcej moich kartkowych pomysłów, a opisywanie tych wszystkich detali jest pracochłonne ;p

zweifn

ja chetnie poczekam, bo wiem, ze warto:)
oto ostatnia czesc mojego opka:)

Inesita84

Ale co dalej? Czy chwila ta bedzie tylko chwila, czy bedze trwac dluzej?
Teraz zalezy to tylko od nich...
Emocje opadly, a oni siedzieli nie wiedzac, co maja zrobic w tej chwili...
Bylo juz naprawde pozno... Powoli wszyscy zaczeli sie zbierac... Booth zawiozl Bones do siebie, Ang pojechala do siebie, a Jack ledwo stojac na nogach, usnal na kanapie...
Bez pozegnania, chwili rozmowy Bones zamnknela dzrwi za soba... Booth stal kilka chwil pod drzwiami, ale przypomnial sobie, ze ma w domu goscia, ktory, jak sie przebudzi i niezorientuje, gdzie jest moze zrobic cos glupiego...
Po drodze wstapil jeszce do ANgeli, ktora jeszcze nie spala.. Nie wiedziala, jak ma sie zachowac, i co ma powiedziec, wiec rozmowa ich, dosc krotka odbyla sei prez domofon...
Po jakiejs godzinei byj spowrotem... Przykryl spiacego /Jacka kocem, sam udal sie do lazienki, wziac zimny prysznic... Myslal, co sie wydarzylo dzisiejszego wieczoru, nie tak, nie w takim kierunku on sie potoczyl, w jakim mial...
Po chwili zmeczony zasnal kamiennym snem, tak, jak resza jego przyjaciol w swoich lozkach, za wyjatkiem Jacka, ktory smacznie spal na nie wygodnej kanapie...

Nastepnego dnia...

Jack obudzil sie pierwszy, zdezorientowany mieszkaniem, w ktorym sie obudzil... Nie pamietal niczego, z poprzedniego dnia...
Postanowil wstac i rozejrzec sie po mieszkaniu, w poszukiwaniu kogos, kto moglby mu wyjasnic jego obecnosc w tym miejscu...
Ledwo widzac na oczy spacerowal po salonie... Na kominku zauwazyl zdjecia, na ktorych byl maly chlopiec, wygladem przypomniajacy Parkera... Rzsucil okiem na nastepne, tym razem chlopiec byl w objeciach ojca... Skojarzyl juz w czyim mieszkaniu sie znajduje..
Powoli wracaly do niego wspomnienia wczorajszej kolacji...
W tym samuym momencie z gory po schodach zszedl agent... JAck nei wiedzial, jak ma sie zachowac.. Najchetniej rozbilby mu twraz, za to, co mu zrobil, ale nie mi8al odwagi...
Zamienili kilka slow, i Jack wrocil do siebie zamowiona taksowka...
Wekend uplynal im na odpoczynku, zadne nie mialo odwagi zadzwonic do reszty, nawet Peter i Brooke milczeli...
Po wekeendzie nastal poniedzilek, dzien powrotu do pracy...
Z samego rana wszyscy zjawili sie punktualnie w miejscu pracy...
Winstytucie zapanowala grobowa cisza... Wszyscy zauwazyli, ze cos jest nie tak, nawet Camille i Zack...
Probowali dowiedziec sie czegos, najmniejszych szczegolow, ale kazdy milczal...
Tak uplywaly im kolejne dni... Pracowali, ale zadne nie spodladalo drugiemu w oczy...
Po jakims czasie powoli wszystko zaczelo wracac do normy, wspolne zale i pretensje odeszly w niepamiec...
Angela i Jack probowali odbudowac, to, co bylo kiedys miedzy nimi, cos, co zaprowadzilo ich do oltarza, ale slub niestety nei doszedl do skutku... Tymczasem Bones uswiadomila soebie, ze jest gotowa na zwiazek z mezczyzna, i chce by nim byl jej partner i przyjaciel...
Bootha nie majac nic naprzeciw, postanowil sprobowac.. Wiedzial, ze nie jest mu obojetna, ze jest jego najlepsza przyjaciolka, ze kocha Bones, tak kocha, wreszcie przyznal sie przed soba, ze ja kocha... Ale nie byla to milosc do kobiety... Bylo to milosci brata do siostry, co dotarlo do niego, kiedy zaczal spotykac sie z Ang... Dopiero ona potrafila wzbudzic w nim to pozadanie, ta milosc, jaka mezczyzna obdarza kobiete... Niestety nie bylo im dane zaznac szczescia... Oboje zrozumieli, ze ich milosc rani ich przyjaciol, odczuli to owej kolacji, ktora mial byc cudowna, a okazala sie prawdziwym koszmarem...
To dla przyjaciol instynktownie zrezygnowali z wlasnego szczescia, szukajac go z innymi bliskimi, choc nie kochanymi az tak osobami...
Dni mijaly, wszyscy byli zadowoleni z obrotu spraw... Po jakims czasie zaczeli sie nawet spotykac w czworke... Choc spotkania te byly bardzo bolesne dla Ang i Bootha...
Pierwsza to zauwazyla Bones... Postanowila porozmawiac o tym z Jackiem, ktory przyznal jej racje... Oboje znali ich na wylot... Cierpienie, ktore malowalo sie im na twarzach nie udalo sie im zbyt dlugo ukrywac...
W sobotni wieczor podstepem Bones sprowadzila przyjaciolke i przyjaciela do siebie...
Spotkanie to bylo zaskoczeniem dla obojga... Niew eidzieli, jak maja sie zachowac... Po chwili Bones wyjasnila, im powod spotkania..Powiedziala tez, ze jest bardzo szczesliwa, ze osoby jej najblizzsze sie spotkaly i polaczylo ich gorace uczucie... Powiedziala, ze nie ma do nich zalu, zreszta Jack tez, ze nie moga sie juz dluzej oszukiwac, ze parwdziwe uczucie, jest w zyciu najwazniejsze, a nie jakies platoniczne... Zyczyla im szczescia... Nie wiedzili, jak maja na takie wyznanie zareagowac... Probowali zaprzeczac, ale nie wychodzilo im to, juz byli zmeczeni ta zaiastniala sytuacja... Po chwili dotarlo do nich, ze sa najszczesliwszymi ludzmi na swiecie, maja siebie i dwoch najwiekszych przyjaciol, ktorych kazdy moglby im pozazdroscic... Poznym wieczorem do swietujacych dolaczyl Jack przyprowadzajac tez Petera i Brooke...
Wieczor uplynal im w przyjacielksiej atmosferze... Kolejne dni mijalay a oni odkrywali czym w zyciu jest prawdziwa milosc... Po kilku miesiacach byli juz gotowi, cala trojka na koljeny krok w swoim zycu... Mieli juz wszystko, co w zyciu sie liczy...milosc, przyjazn, prace, dom...
Jedyne czego im brakowalo to tylko jeden sakrament, ktory polaczylby ich na wieki....
Pewnego sobotniego popoludnia,w Kosciele Swietej Anny odbyl sie slub trojki przyjaciol z wybrankami i wybrancami ich serca... Chcieli, by ten magiczny moment byl w tym samym dniu... Tak tez sie stalo...
Kila miesiecy po naq swiecie pojawily sie wspaniale pociechy: Temeperance Booth, Angela Hodgins i Seleey Brown... Imiona nadali po swoich najserdeczniejszych przyjaciolach....

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

OMG!!! Ines super część! Bardzo mi się podoba. Szkoda, że to już koniec. Czekam na nowe opko, mam nadzieję, że jego pierwsza część pojawi się nie długo.

Nionia

kolejna czesc opka o zakladzie:)

Inesita84

Dzien uplynal im na rutynowych obowiazkach...
Po pracy zmeczeni udali sie do domow...
Lezac wygodnie na lozku, oboje zaczeli wspominac swoje pierwsze spotkanie...
Nie wiedzieli, ze moze ono byc dal nich spelnieniem najskrytszych marzen...

Nastepnego dnia udal sie do Instytutu, by pomoc pani antroplog przy
wypelnianiu raportu z dnia poprzedniego. Premierzal uliczki Waszyngtonu, pogwizdujac pod nosem. Zaparkowal przed samym Instytutem i ruszyl przed siebie dumnie ...
Przy samym wejsciu czekala na niego niespodzianka, mianowicie ochroniarz przy bramie, zabronil mu wejscia na teren Instytutu, tlumaczac takimi zasadami zamieszczonymi w regulaminie...
Agent pomachal mu kilka razy odznaka przed twarza, ale i to nic u nie dalo, nawet nie pomoglo... Nawet wyjasnienie w jakiej sprawie sie tu zjawil i ze chce sie widziec z doktor Brennan...
No to nad wyraz spokojny ochroniarz rzekl, ze juz kilka osob tak mowilo, i tez nie zostali wpuszczeni...
Agent byl nieustepliwy w swym dazeniu do ceku...
Ochroniarz nie mogac zniesc juz agenta, wykonal telefon do samej doktor, narazajac sie jej niezmiernie...
Brennan niechetnie opuscila swoje stanowisko pracy, tymbardziej, ze ogladala wlasnie szzcatki z epoko zelaza, ktore dostala niedawno... to bylo cos niezwyklego...
Zeszla na dol wsciekla, ze ktos przeszkada jej w pracy...

- Co Ty tutaj robisz - syknela
- pzryszedlem buy Ci pomoc - rzekl
- w czym - zdziwila sie
- znasz sie na szczatkach - spytala
- nie, to nie w tym chcialem Ci pomoc - powiedzial
- to w czym - drazyla temat
- w.. - zaczal ale mu przerwala
- wyslowisz sie wreszcie, wczoraj nie miales z tym problemow - syknela
- to mi nie przerywaj to dokoncze - rzekl
- nie mam czasu na zagadki - rzekla odracajac sie tylem ruszajac na gore
- poczekaj - krzyknal
- o juz Ci sie przypomnialo - spytala
- wiedzialem po co przyszedlem - wtracil
- czas minal - rzekla
- chcialem pomoc Ci w raporcie - wydusil
- w raporcie zdziwila sie
- tak z wczorajszego dnia
- aaa, z tym
- juz prawie skonczylam, wysle Cie go, jak bedzie gotowy
- jak juz prawie gotowy, to moze...
- to moze, kolejna zagadka

- ta kobieta to trudny orzech do zgryzienia - pomyslal

- o moze Ci pomoge i zabiore go ze soba - zaproponowal
- dobrze, chodz ze mna
- ale niczego nei dotykaj, i z nikim nie rozmawiaj - wyjasnila
- zcemu, to ludzie z ktorymi pracujesz nie mowia po angielksu? - spytal
- to jest Instytut, tu sie pracuje,
- a nie urzadza przyjacielskie pogawedki - syknela
- dobrze, zrozumialem

Szli po schodach w milczeniu... Na korytarzu rozgladal sie po Instytucie, zaciekawiony przedmiotami, ktore mijal po drodze... Po chwili byli juz na koncu korytarza, gdzie znajdowal sie jje gabinet.. Ruchem reki zaprosila go do srodka... To, co zobazcyl wparwilo go w niemale oslupienie...


ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

a tam swiece, roze, kadzidełka itd. Bren jak zwykle zasadnicza i bezposrednia a Booth takie zagubione dziecko. super sie zaczyna czekam na cdk!

Nionia

zagubione dziecko o jak sweet:)
to mi sie podoobalo:)

Inesita84

teraz 1 czesc opka o "Kasynie" tak ja nazwalysmy:)

Inesita84

miala byc dedykacja, pamietam
dla Nionii...