Nie chcę wywoływać kupo-burzy, ale poddałeś na ten przykład negatywnej ocenie środowisko aktorskie. A ono samo w sobie nie tworzy tego przemysłu. To duża machina, od producentów, dystrybutorów, poprzez twórców (reżyserów, aktorów, itp, itd), aż po koniec tej góry lodowej czyli nas - odbiorców. I niestety producenci - czyli często ministerstwo kultury (obojętne jakiej by nie było opcji politycznej), sami wybierają tematy, które wg nich mają potencjał się sprzedać, albo które mają odpowiednio ukierunkować ogół odbiorców. I właśnie sami godzą się na realizowanie wielce reklamowanych szmir. Ba... opłacają tych "znienawidzonych" aktorów. Zaś w większości telewizji lecą tasiemce dla zaspokojenia niskich potrzeb i gustów populizmu, A publika kinowa masowo leci na byle świeższą, śmiechu wartą kupę (przykład kontynuacji kogel mogel).
I to jest obraz degrengolady. Brak charyzmy wśród twórców i brak talentów (przeważnie). Oczywiście to co tu napisałem, to tez jest taki stereotyp. Bo od każdej reguły są wyjątki. Nieraz wybitne. Tylko co z tego, kiedy na co dzień dostajemy i przeważa właśnie bylejakość.

Rosjanie potrafią i tak i nie. Ja dosłownie ubóstwiam serial "Mistrz i Małgorzata", ale wielu zachwytów nad ich różnymi produkcjami nie podzielam. A u nas to raczej nie jest problem w aktorach, tylko w strukturze producenckiej. Przecież ktoś by się w końcu znalazł, żeby sprawnie zagrać. Mądrych ludzi do napisania dobrego scenariusza też nie brakuje. A i kaski na jeden dwa filmy by się jakoś uzbierało. Problem leży gdzie indziej i pozostaje widzom trzymać kciuki, aby został w końcu rozwiązany.

Jakie społeczeństwo - takie filmy