jest teraz namiastka polskiego MILLENIUM - PRZNACZENIE w Polsacie, nie jest to dzieło dopieszczne ale meandruje w rewirach wielbicieli mistery, trilera, horroru - nareszcie coś takiego w polsce, tylko kur... dajcie ludziom więcej kasy bo sama wola nie wystarczy - ale i tak wielki plus
WIELBICIEL MILLENIUM (mam wszystkie sezony:)

nieobiektywnie zachwycony od około 10 lat temu jak oglądałem to w TV.
Po latach właśnie kupiłem jeden sezon DVD i zobaczyłem pierwsze 3 odcinki
troszkę się zestarzało ale emocja i dreszcz był - te dziesięć lat temu to naprawdę była rewolucja.

Bo właśnie drugi sezon to kwintesencja tego genialnego serialu. Stworzony przez Chrisa Cartera był nieco w opozycji do X-Files (choć, jak pewnie wiecie Frank Black spotyka się w jednym odcinku X-Files z Moulderem i Scully (zdaje się 7 sezon X-Files). Pełny mroku, mistycyzmu, ale tak, jak wcześniej pisałem, S2 to arcydzieło, zwłaszcza ostatni odcinek tej serii, z muzyką Patti Smith w scenie szaleństwa. Mam nadzieję, że jakaś produkcja choć zbliży się do tego klimatu. S1 i S2 to już trochę pitu pitu (nadal jednak doskonałe pitu pitu). daj Boże tak popieprzony serial raz jeszcze. Liczę na to, że wydadzą w Polsce trzeci sezon, dwa już się ukazały.

Oczywiście zrobiłem błąd - "S1 i S3 to już trochę pitu pitu" Podtrzymuję , iż S2 jest najlepszy.

to odwrotnie niz wiekszosc tu uwaza.
oni s2 uwazaja za badziew a s1 i 3 za dobre.
ja juz nie pamietam....

niestety nie podzielam opinii, że to jest dzieło. Jestem po ok 10 odcinkach i mam pewne ale...
Z tego co obserwuję, to Carter miał ochotę zagłębić się bardziej w tajemnice wiary w dobro i zło, których to tematów za wiele nie było w X-Files. Niestety temat choć chwytliwy, to lekko przerósł Cartera. Przede wszystkim chodzi o postać głównego bohatera. W Xfiles mieliśmy parę agentów, Mulder - geniusz dedukcji i analizy - który wierzy w siły nadprzyrodzone, oraz Scully - sceptyczka z tradycyjnym światopoglądem, która dopiero z czasem i wraz z rozwiązywanymi zagadkami zaczyna nabierać otwartości. Oboje cechowało jedno - BYLI LUDZMI, bez żadnych ponadludzkich mocy (no poza sporadycznymi przypadkami, ale bez spoilerowania). Tutaj Dostajemy Lance'a Hendriksena, aktora charakterystycznego, któremu niestety, Carter dał nadludzkie moce. Jaki to ma sens? Od razu założyć można że sobie poradzi, ale po co nam świadomość, że on na wszystko wpada dzięki wewnętrznym retrospekcjom, a nie analizom śladów i dedukcji. efektem tego dostajemy aktora, który ma ludzkie przesłanie względem swojej rodziny, a jednocześnie zajmuje się rozwiązywaniem zagadek w tak prostacji sposób. Efektem tego mamy target widowni - nastoletniego widza z hamburgerem, którego mozna postraszyć faktem, że ktoś zginął, a jednocześnie motyw jakby superbohatera, który ma dar i używa go do rozwiązywania zagadek. Trudno jest to zrozumieć mając na względzie tak wyjątkowy serial jak XFiles, który w tak wyjątkowy sposób traktował o niewytłumaczalnych zjawiskach.

właściwie nie rozumiem twojej wypowiedzi, właśnie w przeciwieństwie do X files głowny bohater zajmuje się właśnie zdarzeniami prawdziwymi, a nie jakimiś paranormalnymi jak agenci z Archiwum X. Jestem fanem obu seriali i nie rozumiem. Carter tutaj poszedł własnie w coś bardziej realnego, to, że człowiek człowiekowi wilkiem, to raz, a jeśli chodzi o Franka Blacka, to niestety nawet ja znam takie osoby, które mają podobne zdolności i nie ma w tym nic nadprzyrodzonego.

właśnie przez chwile przemyślałem, że przecież w X-files też za wszystkim stoją ludzie, ale i też kosmici;p

aha i jeszcze jedno, te zdolności Franka zbytnio mu się nie przydają, po prostu jest specem od psychiki psychopatów i dlatego jest taki dobry;p

widze ze ciagle gadasz ze soba....
ile masz w sobie głosów?