J.W.
Zacznę od tego, że z perspektywy czasu te całe "sire bond" wydaje się być po prostu idiotyczne.
Rozumiem, że scenarzyści chcieli w ten sposób wyjaśnić uczucia Eleny do Damona, ale mimo
wszystko... nie do końca kupy się to trzyma. Spójrzmy na inne przykłady: Finn i Sage. Jak
wszyscy wiemy, Sage miała niezłego hopla na punkcie Finna, ale nie wydawało się by łączyła
ich mistyczna więź, ponieważ Sage wcale nie słuchała się Finna. Inny przykład: Katherine i
Damon. Damon został przemieniony z jej krwi i jak wiemy, żywił do niej mocne uczucia, ale też
nie wydawało się, by miało to coś wspólnego z więzią. Raczej tym, że kochał ją jako człowiek a
po śmierci uczucia zostały spotęgowane. No a później, został porzucony przez brata więc
ubzdurał sobie, że wyciągnięcie Katherine z grobowca to sens jego życia. W obu przypadkach
nie wydawało się, by istniała jakakolwiek więź.
No ale dobra... wprowadzono już te ,,sire bond" to niech będzie. Tylko że scenarzyści cały czas wskazywali na to, że taka więź bierze się z tego, iż
uczucia żywione do swego stwórcy były już wcześniej, przed przemianą. Co wydaje się
oczywiście całkiem logiczne, bo inaczej z jakiego powodu Elena miałaby czuć przywiązanie?
Wielokrotnie było to powtarzane w serialu. Dlatego zastanawiam się, czy Elena jest taka mało
sprytna i nie umie dodać 2+2? Czy może jest zwyczajnie fałszywa. Jej odpowiedź, że pokochała
Damona przy całej sprawie z"" sire bond, gdy wszyscy wmawiali jej, że to nie są prawdziwe
uczucia, a ona wiedziała, że są.... no nie ma sensu. Te uczucia musiały być wcześniej, bo inaczej
nie byłoby całego sire bond i Elena dobrze o tym wiedziała. To już nie jest oszukiwanie samej
siebie, gdzie psychika wypiera coś samoistnie. Ona po prostu nie chciała tego przyznać na głos,
żeby nie wyjść na sama nie wiem jaką... Może liczyła na to, że obejdzie się bez spowiedzi i po
prostu Alaric jako Pierwotny będzie w stanie to załatwić jak najszybciej bez rujnowania jej
reputacji? A może nie chciała, żeby wyszło, iż jest podobna do Katherine bardziej niż sądziła?
Ona czuła coś przed przemianą do 2 braci ale w końcu pod koniec 3 sezonu wybrała stefana bo czuła ze jego bardziej kocha. Po przemianie jej uczucia się zwielokrotniły . Myślała że czuła coś do damona ale szczerą miłość tylko do stefana boo nie można kochać 2 osoby. W ostatnim odcinku przyznała ze katherina miała rację i że kochała ich dwóch. Są rożne rodzaje miłości
No ale nie mówisz tu nic nowego. Właśnie o to chodzi, że kochała Damona już wcześniej, a nawet musiała bo bez tego nie było ,,sire bond". Zatem nie rozumiem po co rżnęła głupa, że wszystko zaczęło się w trakcie trwania ,,sire bond", bo to zwyczajnie nielogiczne.
Bo kochała też stefana!! A stefana kochała bardziej . Nie była pewna moim zdaniem czy na pewno tam mocno kocha damona ale zrozumiała ze kocha bardziej stefana. Później dopiero po przemianie wybrała damona . Naprawdę nie lubie Stefana ale przez 2 sezony kochała go najmocniej na swiecie w 3 nie była tego pewna
Rozumiem o co chodzi. W tamtych sezonach tak było. No miała problem z wybraniem i faktycznie myślała, że bardziej kocha Stefana. Tylko mi chodzi o teraźniejszość w serialu. Już poznała samą siebie i swoje uczucia do Damona, a także Stefana. Ja nie rozumiem, co nią kierowało w momencie rozmowy z Alariciem, że nie chciała przyznać się do prawdy. W przeszłości mogła zaprzeczać uczuciom wobec Damona, ze względu na Stefana, ale w teraźniejszości? Jak to Caroline ujęła ,,i tak wszyscy o tym wiedzieli".
Bo myslała ze mi sie tak wydaje ze była na tyle dobra i odpowiedzialna i ze nie ma lepszej że nigdy nie kochałaby 2 osoby naraz . Po to przezież IDEAŁ!!!!!!! Mam nadzieje ze wyczułaś sarkazm . Choc pewnie podświadomie wiedziała to ale .... no nwm . Tak mi się wydaje , moge sie mylić
Tak, wyczuwam sarkazm :D I właśnie o te motywy mi chodzi. Czy ona nie jest trochę fałszywa, ponieważ tak naprawdę nie powiedziała tego Alaricowi, bo nie chciała wyjść na wredną zołzę, która w pewnym momencie kochała i dwóch, a zatem raniła także. A może nie chciała przyznać wprost, że postępowała zgodnie z ideą Katherine ,,To w porządku kochać ich dwóch". Mi się wydaje, że ona aż za dobrze o tym wiedziała, ale nie chciała powiedzieć wprost. Taki zwyczajny ludzki motyw. A nie że zadziałała jej psychika, która to wyparła i trzeba jej z tego powodu współczuć.
Mam nadzieję, że teraz lepiej rozumiesz, o co mi chodziło :D Bo z tamtym, co pisałaś wcześniej to się zgadzam. Wtedy ona była zagubiona.
Ona jest poszkodowana względem tego, że straciła tylu bliskich. Ale z drugiej strony dosyć często bywało tak, że z jej powodu obrywali inni. Np. Kiedy kazano jej zostać w domu i nie rozmawiać z Pierwotnymi, gdy Esther planowała ich zabić, ona jednak wyszła przez co niemal zginęła. I spowodowało to też, że matka Bonnie została przemieniona w wampira. Zawsze było tak, że Elena była ta mądra i dobra i ona wiedziała najlepiej, jak postępować. Zrobili z niej nie wiadomo kogo, tak jakby nie miała prawa do popełniania błędów, bo jak je robiła to zaraz szukano wymówek: a bo to straciła brata, a bo wyłączyła uczucia. A czemu po prostu nie uznać, że nikt nie jest omylny i święty i że robiła niektóre rzeczy, bo jej się to podobało? Jak np. przebywanie z Damonem i zdzieranie z niego koszulki ;>
Ale to akurat komu by się nie podobało xD
:-( . Tak szczerze to Ian ma swoja dziewczyne i nawet nie zwrocilby na nas uwagi
A no z Nikki jest, ale to bardzo dobrze. Ludzie mogą mówić co chcą, ale póki ona kocha jego a on ją, to dobrze :D
na youtube widziałam filmik "ile razy Elena była ratowana przez Stefana i Damona" też uważam ze on jest zawsze traktowana jako biedna, w wielu przyapdkach jest dla tego wyjaśnienie, ale zrobili z tego, że nie wiedziała kogo wybrać również "biedną Eleną". Rozumie,m, że mogła kochać ich obu, ale mogła się do tego sama przed sobą przyznać wcześniej. Katherine wykorzystywała Damona i Stefana w dużej częsci dla zabawy, a Elena nie wiedziałą kogo wybrać, dlatego ich zwwodziłą, a przez to ze kochała ich obu nie chciała żadnego z nich stracić - to jest podstawowa różnica pomiędzy Eletnoą a Katherine.
Stefan? Tak po prostu. Bo mu Klaus kazał. Bez jakiegoś tam wnikania w szczegóły. O ile dobrze pamiętam ;)