T: 39 Plajtu, plajtu... c.d. :D
Poprzedni (38): http://www.filmweb.pl/serial/Pami%C4%99tniki+wampir%C3%B3w-2009-502112/discussio n/Stefan+i+przyjaciele,2374678
Niedługo 1,5 roku, w tym rok pracy, ale bez styczności z Niemcami ;p tzn. ja akurat miałam z 1, ale jeżeli już musiałam coś z nim załatwiać to po angielsku, trafiło się, bo to generalnie takie tłuki, że niektórzy nie wiedzą co znaczy "animal" :D Jak pracowałam to cieszyłam się, że miałam polsko-"rosyjski" team, ze względu na porozumienie się, ale jak patrzę teraz z perspektywy to to nie było w ogóle dobre, bo raz zawiść Polaków jednak a dwa no wychodzi teraz... niby tyle jestem a niczego się nie nauczyłam... :/
np. Mój w teamie miał samych Niemców i ogólnie stanowisko pracy "ruchome" to szybko łapał i sporo już rozumie ;p
No ale teraz ja go przegonię :D
Hah, ja się w Niemczech tylko po angielsku właśnie dogaduję, bo niemieckiego nie lubię i ledwo co tam umiem ;)
To powodzenia :D Na pewno będzie dobrze ;D
Wiesz... to też zależy jakie miasto, czy duże, czy małe i gdzie... W urzędach i tego typu miejscach to różnie, rzadko nam się trafiało, że ktoś mówił płynnie po angielsku, czasami tak o, ale szło załatwić, łopatologicznie :D A niektórzy to nawet chyba pytania nie zrozumieli :D
Oni są bardzo zapatrzeni w swoje, swój kraj, swój język, przecież on maja wszystko dubbingowane po swojemu, co dla mnie w ogóle jest jakimś nieporozumieniem... :o
Dziękuję Tobie też :*
Ja tylko w Berlinie bywam albo ewentualnie gdzieś przy granicy :D A co do filmów i reszty to racja, dla mnie to okropne, bo aż mam drgawki jak słyszę niemiecki w takim natężeniu.
No właśnie, to na pewno jest inaczej, ja akurat jestem w małym mieście ;p
Będę musiała sobie jakiś niemiecki serial wynaleźć, bo nie wyobrażam sobie oglądać z dubbingiem... ;p
Moja mama oglądała po niemiecku Jojo sucht das Glück i Sam's Ankunft, ale nie mam zielonego pojęcia o czym to ani nic, wiem tylko że dosyć podstawowy język :D
Na początek to ja chyba zacznę od porannych, pacynkowych bajek i to będę musiała się skupiać :D
No to też zależy od prowadzącego. Moja znajoma mówiła, że zaliczyła raz przedmiot na którym prowadzący nie pojawiał się przez cały semestr xD Chodzili, szukali go i nic nikt nie wiedział ;D Chyba pod sam koniec dopiero "wpadł" im wpisy zrobić ;D
Wiadomo - będziesz trochę lepiej "sprechać" to zaraz łatwiej będzie Ci znaleźć coś fajniejszego, a nie tak pierwsze lepsze ;) Lepiej się własnie nie rozdrabniać, tylko postawić sobie jasny cel i go realizować ;)
Dasz radę, wierzę w Ciebie Anulka ;*
No takiego przypadku nie miałam, ale coś w tym stylu też się zdarzały :D
Ogólnie miałam przedmiot "uprawa roli i roślin" a zaliczyłam go dzięki temu http://www.kielce.kapucyni.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=641&Item id=184 - tak, tak, dobrze widzisz, to nie błąd :D
No teraz to praca najlepiej gdzieś w miarę blisko domu a na pewno przynajmniej w mieście a nie, że dojeżdżać trzeba nie wiadomo ile km. ... No i z Niemcami, bo co w szkole/w domu to swoją drogą, ale żeby w pracy obracać tym językiem i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć... :D
Dziękuję :*
A jak u Ciebie sprawy??
Nie wiem jak św Franciszek z Asyżu mógł pomóc zdać, ale miło z jego strony ;D
Rozwiniesz temat? Bo jestem zaciekawiona teraz ;D
A u mnie kiepsko niestety. Miałam na oku super mieszkanie, idealne jak na moje obecne potrzeby ;D No ale niestety prawdopodobieństwo, że jest jeszcze wolne spadło do zera, bo jak dzisiaj zadzwoniłam, to było już 2 chętnych ;/ Pani obiecała, że jeśli będzie jutro wolne, to da mi znać, ale jakoś nie wierzę w taki obrót sprawy.
Poza tym zwiozłam wszystkie swoje rzeczy do domu i pierwszy raz od 3 lat mieszkam znów w 100% z rodzicami, co lekko mnie przeraża ;D
Po jednym dniu już oczywiście kłótnie itd, także muszę się stąd wydostać, bo się pozabijamy ;D Dobrze, że tata wyjechał na tydzień, bo nie wiem jak byśmy pod jednym dachem wytrzymali xD
Całe szczęście, że akurat w tym momencie mogę sobie pozwolić na te kilka tygodni w domu i nie muszę nic załatwiać na wariackich papierach. Jedyny pozytyw.
Nie chodzi o Franciszka tylko wiersz JPII :D
Na tym przedmiocie zajmowaliśmy się...wróć...powinniśmy zajmować się roślinkami, od nasion począwszy, do stanu "w zasuszeniu", i normalnie tak jak rosną sobie trawki, dalej - co,kiedy,po czym się sadzi, tzw. płodozmiany (że np. broń Cię Panie Boże - tak mawiał nasz pan dr - sadzić marchew po ziemniakach, po marchwi sadzi się rzepak, nie wiem czy to jest prawda, taki obrazowy przykład daję, bo jak już wspomniałam, przedmiot zaliczyłam, nie dzięki mojej faktycznej wiedzy :D) itp.
Pan dr był... bardzo specyficzny... :D sam już się motał w swojej wiedzy z tym co jest w książkach lub z tym co zostało nam podane na wykładach, to były głupoty, podawał nam swoje teorie, które na następnych ćwiczeniach były już głupotami, podawał na nowo informacje, kolejne ćwiczenia - identyczna sytuacja, kolokwium to w ogóle był jeden wielki cyrk, 90% do poprawki :D Pan dr kulturalnie na wyzywał, wymagał rzeczy, kompletnie nie związanych z przedmiotem, typu poezja lub rzeczy związane z fizyką, lub kto, w którym roku i za co otrzymał Nobla, no bo jak my, studenci możemy tego nie wiedzieć?! :D Koniec końców, 7 poprawka kolosa anulka idzie (oczywiście nie sama, bo jeszcze znaaaczna część grupy również ma w plecy) zaliczać no i nauczyłam się tego wiersza, bo cóż innego mi pozostało, chciałam mieć wpis :D
Ale mówię Ci... komiczna to była sytuacja (akurat w tym czasie co miałam ten przedmiot mieszkałam jeszcze w akademiku, który był na krańcu miasta a wiadomo jak w weekendy, komunikacja już jest rzadsza a jeszcze tej mojej linii w weekend redukowali do raz na godzinę) - piątek wieczór zamiast relaks %, czytać książkę lub cokolwiek, ja siedzę i uczę się wiersza, bo w sobotę o 7 poprawka... Weź tu kuźwa dojedź z takiego zadupia :D Inny termin rzadko wchodził w grę :D
Się napisałam... :D Ale sporo miałam takich przypałowych przedmiotów a raczej osób je prowadzących :D Ale to był chyba największy ewenement, jeżeli chodzi o relacje prowadzący-student/ka :D
No to rzeczywiście ciężki przypadek ;D Czasami trudno mi uwierzyć w takie historie jak mi znajomi opowiadają, bo u mnie to raczej prosta sprawa - 2 terminy i do widzenia. Jasne, uczyli mnie dziwni ludzie, którzy choć posiadają szeroką wiedzę w swoim zakresie sprawiają wrażenie nieprzystosowanych społecznie ;D Ale wierszy czy innych głupot nikt mi się nie kazał uczyć ;D
No chyba, że przedmiot akurat tego wymagał xD
Raz na egzaminie ustnym jak weszłam z kolegą, babka mu kazała dokończyć wers z jakiegoś wiersza, ale to akurat było w temacie ;D
Na każdym kierunku są przypałowe przedmioty nad którymi czas na naukę to w 90% powtarzanie "na ch** mi to?" ;D
Kolokwia to raczej do dogadania byly poprawki a egzaminy to 1 + 2 poprawki - oficjalnie :p Ale czasami i do 5-6 dochodzilo :p
Najbardziej nienawidzilam jak na zaliczenie trzebabylo robic prezentacje :D jeszcze jak tylko do oddaniato pol biedy, ale jak z publicznym wystapieniem to masakra... :D
To u mnie zależy od przedmiotu. Były takie ćwiczenia, że był JEDEN termin poprawy, a potem kolokwium poprawkowe z całego semestru xD Zawsze oczywiście musiałam takie ćwiczenia zawalić, jak to ja ;D
Prezentacje jeszcze nie są takie złe, ja nawet niektóre lubiłam robić. Zresztą u mnie za studiach bardzo dużo trzeba było takich wystąpień zaliczyć ;) Miałam nawet takie zajęcia z dawania wykładów publicznie i było to ostro oceniane ;D
Gorzej pisać kilkunastostronicowe recenzje filmów. Teoretycznie wydaje się ciekawe, ale w praktyce ciężko bywa ;D
Teraz "próbuję" się obronić na filologii ang. (licencjat) xD Mam nadzieję, że w czerwcu się uda ;P
Ale od przyszłego roku dopiero planuję zacząć moje pozostałe "plany ratunkowe" ;D O tym nie chcę pisać nawet, z nikim zresztą o tym nie rozmawiam, bo czuję, że jak się odezwę, to wszystko spieprzę ;D
Taki mam bałagan w "chcę obejrzeć" i nie ogarniam skąd wzięło się tam część tych filmów (a jest jedynie ze 300, a nie 1000 tak jak u anulki ;D), że doszłam do wniosku, że animacje będę sobie tymczasowo wrzucać w "nie interesuje mnie" xD
Może jak ogarnę trochę tę listę, to poprzekładam je do "chcę obejrzeć" i wymyślę im jakąś określoną liczbę oczek ;D
Anulka... zaraziłaś mnie filmwebowym pedantyzmem ;D
Coś Ty, jak mówię, w ogóle laptopa nawet nie tknęłam, nie było kiedy, załatwianie, spacery, gadanie itp. No ale już trochę załatwione, chociaż jeszcze nie wszystko, za tydzień ciąg dalszy, ale już mniej tak czy siak będzie. Teraz już w sumie co raz bardziej wychodzi mi zmęczenie, nie wiem ile jeszcze posiedzę... ;p
Ale jutro planuję zacząć już serial, bo i tak przesunęło mi się przez ten weekend...
Taki "odpoczynek"od lapka się przyda ;P
Mi się już kończą luzy w pracy, także będzie mniej czasu, w sumie to już jest. Też ostatnio jestem zmęczona. A ponad to mam trochę więcej na głowie teraz. Ale jakoś postaram się to poukładać i znaleźć trochę czasu dla siebie ;P
Seriale jakoś pomału do przodu, przynajmniej nie mam zaległości ;)
Facet jeszcze mnie namówił na The Walking Dead, ale to tylko z nim będę oglądać (czyli max kilka odc tygodniowo pewnie ;D).
Mam nadzieję, że to nie zaburzy mojego serialowego planu ;)
W sumie tak... Ale no później trzeba nadrobić internetowe zaległości :D
Mi też już się pomału będzie kończyć... Książek muszę nadrobić trochę, bo w plecy jestem, ale to może jutro trochę poczytam...? :)
No ja też na czysto jestem, zacznę sobie już, trzeba zmniejszać listę ;p
A tam gra Sara ze "Skazanego..." :) Zaczęliście już?
Przegoniłaś już Kejt? :D
Pierwszy odcinek ;) Od razu jak ją zobaczyłam to miałam banana na ustach, miło będzie ją oglądać w innej produkcji, bo jak dotąd widziałam ją tylko w PB ;)
Coś Ty, ona już 3 sezon ciśnie, a ja "utknęłam" na początku 2 ;D
Sprawdziłam sobie i ja tak samo... a mam zaznaczonego tylko "Hous'a" z nią, ale tam gościnny występ, najprawdopodobniej 1-odcinkowy :D Więc raczej nie mam szybko w planach poznania czegoś więcej... ;p Jak już obejrzysz więcej to powiesz jak sobie radzi ;)
Nie ubliżając Kejt, bo w sumie tak na dobrą sprawę nie wiem jakie tempo jest w stanie osiągnąć :D ale znam Ciebie i wiem, że łatwo możesz ją dogonić :)
Za tą rolę dostała nominację do Saturna, więc musi być dobrze ;)
Wiem, że łatwo, ale ostatnio czas na to nie pozwala ;) Poprawię się ;P
http://www.filmweb.pl/film/Zabójczy+szept-2007-214414 tu ją jeszcze widziałam ;P
No ja rozumiem, znam ból, ja już od jutra się poprawiam :D
Uciekam, jeszcze szybki internetowy przegląd, zapalić, ogarnąć się do snu i spaćku :D
Pa :*
A właśnie! Skończyłam AHS ;D
Jaką miałaś teorię jeśli chodzi o supreme? ;)
SPOILERY Z AHS
Moje podejrzenia właściwie się sprawdziły. Od początku sezonu wydawało mi się, że Zoe zostanie supreme, ale później wszystkim tym laskom podskoczyła moc, że uznałam, że pewnie postawią na zaskoczenie w postaci Cordelii, bo nikt się nie spodziewał. I właściwie to też przewidywałam, że Fiona wróci na finał, bo jej śmierć była bujdą. Moja koleżanka przypuszczała natomiast, że Fiona wróci w "lepszym stylu" i jednak wszystkie je powybija ;D W sumie ja też się nie spodziewałam takiego happy endu ;D
SPOILER
Bo od początku na Zoe chyba wszyscy stawiali, więc takie proste rozwiązanie nie wchodziło w grę, ale po tym jak przebiła się na tym ogrodzeniu, pomyślałam sobie że to może być ona. Umarła, wszyscy ją spisali na straty, ale chyba nikt by się nie spodziewał wielkiego come back z jej strony ;) W końcu zginęła w taki głupi sposób, podczas zabawy ;D Tak mnie naszło w trakcie oglądania ;) W końcu jak by była Supreme była by zdolna się ożywić, albo powrócić w jakiś niewyjaśniony sposób ;) Może to głupie, ale taka teoria mi się przemknęła przez myśl ;)
Na Cordelie też stawiałam, ale do końca nie byłam pewna. Dobrze, że tak się stało, pasuje do tej roli, i w końcu wyprowadzi Sabat na lepsze tory ;)
Z Fioną, było dla mnie całkowite zaskoczenie. Ogólnie finał był świetny, szkoda mi Misty tylko ;( ;D
No takie rozwiązanie też byłoby niezłe ;D Z tym że ja nie chciałam Zoe na Supreme, bo z biegiem odcinków zaczęła mnie już drażnić ;)
Też mi żal Misty ;( I Nan.
Ja bym się cieszyła, chociaż to gówniara jeszcze. Cordelia pasuje idealnie ;)
Nan też mi było szkoda. Za to Madison nie ;D
No Madison to wiadomo ;D Miałam taki krótki moment, że było mi jej żal ze względu na to co przeżyła, ale szybko mi przeszło ;D
Kejt osiąga niespecjalnie tempo :D Ale jak dobrze pójdzie to dziś lub jutro skończę 3 sezon, o ile mi nie będą przeszkadzać i nie zasnę, bo byłam dzisiaj na stażu i trochę zmęczona jestem :P
Cholera... Laptop chyba sie zje.bal... Czasami, ale bardzo rzadko to bylo, wylaczal sie, ale "odpoczal" z pol godziny i OK. A teraz po 2 godzinach dalej czarny ekran, tylko ikonka "on" sie swieci a ta druga co powinna nie... Niepokoi mnie to, bo naprawde dziwne... :(
Juz pal licho, ze mialamserial dzisiaj zaczynac i biezace, ale jak cos padlo, albo w ogole juz "umarl" to lipa... :/
Dobre jestescie z informatyki?? :D
Wyjmij baterię, włóż baterię, włącz laptop, wyłącz laptop ;D
Z informatyki jestem kiepska ;D Na studiach poszłam parę razy na zajęcia żeby mi zaliczyli ;D Ale ogółem to zawsze siedzę, aż sama wymyślę co zrobić i jak naprawić ;D
Hah... Nie wiem po co w sumie pytalam, bo i tak sama nic nie zrobie dopoki Moj nie wroci. Z moimi zdolnosciami wole nic nie robic... Chociaz cos wyjelam, ale co to nie mam pojecia :D tak naprawde to nie jest moj laptop, wiec nie mialam powodu nigdy sie interesowac co i jak, dzialal bez zarzutu, w naprawie nigdy nie byl a jak jakis format czy instalowanie roznych rzeczy to nie moja brocha :p wiem gdzie kontakt, USB, HDMI, plyty, podstawowe programy i rzeczy i to mi wystarcza :D
Kurde no ale nadal nie dziala...
No ale próbowałaś go wyłączyć? ;D Może się przegrzewa. A może coś z baterią... może robi zwarcie, bo czasem tak się dzieje. A wyłącza Ci się w trakcie pracy też? A nie zawiesił się czasem na żadnych aktualizacjach czy coś? ;D Jak wyłączałaś to wszystko było OK? ;)
A próbowałaś go uruchomić bez baterii (z podłączonym zasilaczem)?
"Chociaz cos wyjelam, ale co to nie mam pojecia :D" hahaha ;D
Ja jeb.ie... Grad pytan :D
Normalnie bylam na lubimyczytac i nagle sie wylaczyl. Swiecila sie tylko ikonka zasilania. Napracowac sie nie napracowal, ale to nizej tez napisalam w poscie.
Dobra, nie zbawi mnie pare godzin, najwyzej pozbieram od Was informacje a wieczorem sprobuje blysnac moja informatyczna wiedza :D
Nie no... to spoko, z baterią zawsze możesz spróbować, bo to nic nie zaszkodzi laptopowi jak ją wyjmiesz i włożysz. Ewentualnie spróbujesz uruchomić bez ;) No chociaż skoro zasilanie się świeci... Hmmm... ;D
Sorry, ale ja mam takie zrywy naprawcze ;D Szczególnie jak nie chodzi o mój sprzęt xD
A jak grafika padla...? To niedobrze, co nie? Samemu ciezko a i koszty tez beda... Jenyyy... A mialam waznego meila wyslac... Szlag no! Musze jakas ksiazke wybrac, najlepiej najgrubsza, zeby nie czekac dlugo na obejrzenie filmu, jezeli okaze sie grubsza sprawa...
No trudno powiedzieć na podstawie opisu "zniknął ekran" ;)
Będzie dobrze. W razie czego dane przecież można odzyskać, a może to też nic grubszego. Mnie się potrafił tak laptop zawieszać na kilka godzin i wyzywałam mocno, ale czasem się wszystko prawie samo ;D naprawiało ;)
Złośliwość rzeczy martwych ;P
A nie dasz rady wysłać maila z <tego czego aktualnie używasz> ? ;D Skoro ja wypracowanie raz siostrze mailem na smartfonie napisałam i wysłałam to chyba też powinnaś dać radę ;)
Dobra, ja juz lepiej zamykam buzie :D
Samego meila w sumie pomalu bym wyslala, zajelo by z pol godziny na pewno (na laptopie 2 minuty :D) ale to co powinno byc w nim zawarte jest nalaptopie a nie pmaietam, bo to w pewnym sensie dane/liczby... Musze czekac do wieczora :p
6W nie zrobilam!! Nie no qrwa ide zapalic, co za gowno no!!
Ksiazke tez musze "skonsultowac" z filmwebem... Zaraz wlacze jeszcze raz DanceCentral i potancze i wypne sie na wszystko :)
Ja też nie zrobiłam! Musze się teraz za to zabrać, bo potem nie mam czasu ;D Och matko, znowu się zajęłam głupotami ;D
Na razie ;))