Dawno nie spotkałam się z polskim serialem, który by mnie tak wciągnął jak ten. Przede wszystkim ma w sobie autentyczność, nie to w większości produkcji że wszyscy są piękni, idealni i mają cudowne życie. Obsada to ogromny plus - i tutaj nachodzi mnie taka dygresja że kto wpadł na tak idiotyczny pomysł, aby obsadzić Bachledę w głównej roli - widziałam ją w kilku produkcjach i podejrzewam, że z pewnością położyłaby ten serial. To chyba opatrzność :) sprawiła że zrezygnowała, i całe szczęście. Pani Boczarska jest tutaj fantastyczna, tworzy idealny "zestaw" w połączeniu z Simlatem i Topą.
Boczarska bardzo mi się podoba! Zgadzam się, że obsadzenie jej w tej roli było świetnym pomysłem.
A Simlat i Topa - jak zobaczyłam, że grają w jednym serialu, to już wiedziałam, że trzeba będzie obejrzeć :)
Zgadzam się, już dawno nie było w Polsce tak świetnego i wciągającego serialu. Jest on taki "realistyczny, naturalny i życiowy". Idealnie została dobrana obsada. Aktorzy odgrywają swoje role rewelacyjnie.
ten serial z Alicja to bylaby katastrofa, ona nie ma żadnych umiejętności aktorskich, nie zagrałaby Marty (może i sam reżyser doszedl do takiego wniosku i dlatego podmieniono ją na osobę o dobrym warsztacie).
Z tym arcydziełem to chyba jednak przesada. Serial na tle innych polskich produkcji z kilku ostatnich lat wypada blado. Najbardziej kuleje scenariusz. Tuż po nim sama gra aktorska - zderzenie dobrych i doświadczonych aktorów z młodym narybkiem. Oglądając ma się wrażenie, że młodzi za wszelką cenę próbują dorównać na planie prawdziwym aktorom z krwi i kości, podczas gdy nagle ci drudzy obniżają loty na ułamek sekundy, dając "fory" młodej kadrze i okazję do wykazania się. Ogółem pod wieloma względami serial bardzo przeciętny. A już z pewnością jeden z najmniej 'wciągających', jakie do tej pory miałem okazję obejrzeć.
Całkowicie się zgadzam, chociaż właściwie odnoszę się do drugiego sezonu, który właśnie z męką zakończyłam. Co gorzej, obawiam się, że finał otworzył drogę do sezonu trzeciego i to jest bardzo smutna wiadomość. Scenariusz. Już od dawna widzę, że polscy scenarzyści po prostu nie umieją wymyślić i potem sprawnie i interesująco opowiedzieć historii. Kuleje charakterystyka psychologiczna postaci, a gdyby nie wymyślono smartfonów, to po prostu nie byłoby możliwe posuwanie akcji do przodu. W tym serialu w zasadzie wszystko opiera się na tym ,że ktoś do kogoś zadzwonił, lub ktoś dostał smsa. Aktorstwo. Kolejne absolutne drewno, ale jak nie ma scenariusza, to aktorzy nie mają co grać, więc grają smutnych i niewygadanych abonentów sieci komórkowych. Całkowicie jednowymiarowa, nudna i smętna Boczarska, takiż sam Simlat, młoda oczywiście nie umie mówić i zalotnie spieszcza miękkie głoski: ś, ź, a zwłaszcza ć, co zresztą stało się obecnie normą u młodych kobiet i przechodzi zarazą na młodych, łagonych mężczyzn. Bardzo niedobry serial. I dialogi też bardzo niedobre były, czyli w sumie jak zwykle.