Zacząłem od przeczytania powieści i przeżyłem niemałe zaskoczenie, gdy zobaczyłem, w jaki sposób nieco uproszczono treść książki na ekranie. Bardzo żałuję, że niestety w serialu obserwujemy losy dwóch braci Jordache, podczas gdy w książce są to losy trójki rodzeństwa. Rudiego, Toma i Gretchen. Zamiast Gretchen mamy natomiast Julie Prescott, która pełni na ekranie praktycznie dwie postaci Gretchen i Jean Prescott (książkowa żona Rudiego). Scalono je w jedną postać, dzięki czemu przepadło wiele fajnych scen i sytuacji, na przykład relacji z rodzeństwem i oczywiście rodzicami. Bardzo szkoda, albowiem punktem wyjściowym powieści Irwina Shawa, było ukazanie losy trójki rodzeństwa, które starało się na każdym kroku od siebie oddalać, by ostatecznie po latach dojść do pojednania. Shaw postanowił pobawić się z czytelnikiem - i ostatecznie wyszło na to, że Tom, czarna owca w rodzinie, zawadiaka i chuligan otrzymał od życia największą nagrodę. Rodzinę, ciepło domowego ogniska i ciekawy zawód, podczas gdy Rudi i Gretchen tułali się w konfliktach prywatnych ;d.