Sherlock

2010 - 2017
8,5 243 tys. ocen
8,5 10 1 243323
8,0 39 krytyków
Sherlock
powrót do forum serialu Sherlock

Dlaczego wszędzie czytam tylko o wspaniałym (lub nie) character developement Holmesa? W tym sezonie twórcy
zmienili nie tylko Sherlocka ale i Johna. Z tego bardziej 'doyle'owskiego', oddanego całym sercem przyjacielowi, którego
podziwia, na faceta, który zapytany pewnie powiedziałby "Aa, Sherlock Holmes? No ta, kojarzę gościa". (Ok, tutaj trochę
wyolbrzymiam). Na początku sezonu jest to jeszcze wytłumaczalne żalem do Sherlocka za ukrywanie się przez dwa lata,
ale potem ?

Chodzi mi o to, że Sherlock robi wszystko, żeby John był bezpieczny i szczęśliwy. Nie wiem czy się kochają czy nie,
wszystko jedno, ale w Znaku Trzech powiedzieli sobie nawzajem, że są dla siebie bardzo ważni, a dorośli faceci (do tego
Anglicy) raczej sobie takich rzeczy nie mówią tak poprostu, nie? (może się mylę, nigdy nie byłam facetem, Anglikiem tym
bardziej) I za chwilę mamy Johna w ostatnim odcinku, który widzi jak mu przyjaciel umiera (po raz drugi!) na jego oczach,
a jego reakcja jest taka, jakby to był ktoś obcy. Dalej Sherlock ucieka ze szpitala, żeby Johnowi pokazać prawdę, i żeby
sam sobie mógł zdecydować, czy chce być z Mary czy nie (mógł spokojnie wykorzystać sytuację, żeby Johna odzyskać i
znowu by było 'The two of us against the rest of the world'). Potem tylko szybkie przypomnienie tego, jak SH wyciągnął
Johna z ogniska gołymi rękami i nawet Magnussen mówi Johnowi "Nie ma nic, o co Sherlock troszczył się bardziej niż o
ciebie". I na koniec detektyw zostaje mordercą, żeby John nie miał problemów i żeby mógł sobie spokojnie żyć z żoną i
dzieckiem, w czasie kiedy Sherlock bedzie siedział w więzieniu albo narażał życie w strasznej Europie wschodniej.

I John o tym wszystkim wie. Tu nie jest tak jak w Reichenbachu, że Sherlock ich ratuje a oni o tym nie mają pojęcia. I
nawet socjopata Sherlock wiedział, że wypada podziękować jak mu John ratował tyłek. A doktorek nic. Widzi przyjaciela
ostatni raz, odprawiając go na śmierć. Wszystko to dla niego, a on nic. Tak jakby sobie myślał "No przecież Sherlock
zawsze od tego był. Miał robić, tak żebym był bezpieczny, a ja miałem mu robić herbatę. Wyleczył mi nogę, PTSD,
znajdował mi zajęcia, zmartwychwstał jak go o to poprosiłem, wyciągnął mnie z ogniska, pomógł mi z weselem, poszedł
na nie i jeszcze wygłosił mowę(!), a ostatnio akurat uratował mi rodzinę, wielkie mi halo"

ocenił(a) serial na 1
Kei_Kei

Kupuję ten headcanon :D szkolił się na wszelki wypadek, jeśli by musiał w końcu zostać na noc w domu, a nie 'pracować' :D