Podajcie swoję ulubione sceny, z którymi spotkaliście w filmie. Dla mnie to akcja na dachu w The Reichenbach Fall. Jak Moriarty siedzi i słucha Stayin Alive :D
Lubię tę scenę w 1 odcinku 3 sezonu. SPOILER Kiedy John mówi Sherlockowi, że był najmądrzejszym i najlepszym człowiekiem jakiego spotkał, bo myśli, że zaraz oboje zginął. Po tym wyznaniu Sherlock wybucha śmiechem, a John zauważa, że Sherlock wcześniej wyłączył bombę. Kocham tę scenę.
Uwaga SPOJLERY!
Mam bardzo dużo ulubionych. Chyba kocham wszystkie. Poruszyła mnie scena, gdy Moriarty udaje Richarda Brooka i Sherlock reaguje w nietypowy dla siebie sposób, traci panowanie nad sobą i krzyczy ,,Stop it now!" Jest gotowy go rozszarpać. Moriarty brzmi tak przekonująco, że aż Watson mógłby zacząć wierzyć. Widać, że dla Sherlocka to najgorsza rzecz jaka mogłaby się zdarzyć. To było wzruszające. W ostatnim odcinku 2 serii Sherlock staje się bardziej ludzki.
Genialne są konfrontacje Moriartiego i Sherlocka, to jak Andrew Scott to zagrał jest niesamowite. Też uwielbiam tą scenę z 1 odcinka trzeciej serii, w ogóle ten odcinek jest cały złożony z moich ulubionych scen. Tyle radochy i emocji miałam jak oglądałam pierwszy raz jak przy żadnym filmie.
Lubię relacje pomiędzy Sherlockiem i Watsonem, to jak się kłócą, a jednocześnie współpracują i to jak sobie ufają. Wszelkie aluzje o tym, że są parą są świetne.
Ulubione sceny to też te z Irene Adler. Świetna postać, bardzo pomysłowo ją wykreowali. Nie jest nudna jak większość kobiet w filmach, mdłe, słodkie, nudziary. Ona jest drapieżna i bardzo pasuje do Sherlocka.
,,Sherlock reaguje w nietypowy dla siebie sposób, traci panowanie nad sobą i krzyczy ,,Stop it now!" Jest gotowy go rozszarpać."
Ja uwielbiam, gdy Sherlock wpada w furię i wrzeszczy - jest wtedy taki przerażający, naprawdę - ta lodowata wściekłość w oczach i jego głos... Aż mam ciarki na plecach. Podobną wściekłość pokazał przecież w Study in Pink, gdy przydeptał taksiarza i to ,, THE NAME!"
Chyba szybciej by poszło wymienienie scen, które NIE SĄ ulubione... ;)
Sceny z Irene Adler - można je oglądać godzinami i zawsze wychodzi cos nowego. I przy okazji scena z włamaniem Amerykanów. Patrzenie jak Sherlock z lodowatym sadyzmem ma go pobić jest... niesamowite. W ogóle w scenie, kiedy dzwoni do Lestrade'a pierwszy raz da się chyba u niego zauważyć ten dziwny wyraz twarzy. Chłodny, ale pewny siebie, i właśnie sadystyczny. Ile razy nie patrzę - po prostu seksowny?
Scena z taksówkarzem generalnie jest dobra.
Przemówienie na ślubie i wieczór kawalerski Johna - ile razy nie oglądam, umieram ze śmiechu. Smieszne zwł dla Polaków i ogólnie Słowian ;)
Baskerville - scena, kiedy Sherlock wyznaje Johnowi, że jest jego przyjacielem, a potem go "przeprasza" kawą ;) No i trzęsąca się ręka.
Moriarty to klasa sama w sobie.
Teksty i sceny z Andersonem to perełki!
Combo John, Mary i Sherlock to uczta!
Podobają mi się też groteskowe, zaskakujące i absurdalne momenty, jak np. Golum, olbrzym-morderca (no ten karzeł, który biegał z dmuchawką), pani Hudson żoną szefa kartelu (Mój mąż prowadził, ten, no, jak to wy na to mowicie, no, kartel!), John sadystą (tak, ma problemy ze sobą i dlatego rozumie Sherlocka)
Yyyy, w ogóle co w tym serialu nie jest dobre?
Jak Moriarty'emu zadzwonił telefon gdy Sherlock do niego celował :')
-Apeldore to [reszty nie pamiętam]
-Przyjdziemy do was na kolację?
-Ja mówię o bezpieczeństwu danych całego świata [czy jakoś tak] A ty mówisz o jedzeniu?
-Proszę.
-O,dziękuje słonko,nawet niewiem czemu tu jesteś [mama Sherlocka i Whigins]
-To twój laptop,Mike?
-Tak,i od niego zależy bezpieczeństwo wolnego świata,a ty kładziesz na nim kartofle! [Mycroft i Sherlock]
-Złamałeś mi rękę!
-Tylko zwichnąłem.Jestem lekarzem,wiem jak kogoś zwichnąć.
[sms do Scotland Yarda] Pomocy!Proszę!Baker st!
[Scotland Yard przyjeżdża]
-Cholernie trudne,znasz jakieś anegdotki o Johnie?