Intelektualnie T-Bag bije na głowe wszystkich, żal tylko że skończył tam skąd uciekł. Szkoda chłopa...
Szkoda jeszcze Bradleya ale od 3 sezonu zrobili z niego tchórzliwego chłopa w tym panamskim wiezieniu to sie nie dziwie ze zrezygnował z grania po którymś z odcinków.
Scotfield zaś wygląda jak jakiś cukierkowy mamisynek, nie przekonał mnie on, ta rola powinna byc obsadzona przez kogoś innego.
Ech... Nie zgadzam się z ani jednym słowem.
T-Bag był bardzo sprytny, jak na przestępce był geniuszem, bo zawsze potrafił skumać się z tym, który wygra.
Musiał skończyć w Fox River, bo przecież na tym głosowaniu chyba nie myślałeś, że Sara, którą T-Bag chciał zgwałcić i zabić, jej chłopak, brat jej chłopaka i przyjaciele chłopaka Sary będą chcieli, żeby wyszedł na wolność? T-Bag i tak bardzo dobrze skończył, spodobało mi się, że umieścili go ponownie tam gdzie zaczął i to jeszcze jako taki "król" tego więzienia. Jak dla mnie bomba.
Wątek Bradleya... No cóż. On zawsze był takim tchórzem. Jedynie jego pozycja w więzieniu jako szef klawiszy to maskowała. Miał tam władzę i mógł robić co mu się żywnie podoba. Dopiero gdy stracił tą władzę, wywalili go z więzienia ukazała nam się jego prawdziwa twarz, czyli tchórzliwy, chciwy Brad. Doskonale ukazuje to scena, w której chce się zabić po wywaleniu go z Fox River. Uratowało go tylko to, że jego matka powiedziała mu o nagrodzie za zbiegów, tylko dzięki temu przeżył. W skrócie - on zawsze był takim tchórzliwym chłopem, tylko maskowało to jego pozycja w więzieniu, gdzie nikt nie mógł mu nic zrobić ( choć nawet Pope czasem pokazywał mu gdzie jego miejsce i nawet wtedy było trochę widać prawdziwą naturę Bradleya ).
Miller zagrał bardzo dobrze, ten "cukierkowy maminsynek" właśnie taki miał być - geniusz z dobrym sercem.