Odcinek zajebisty! I wszystkie spoilery od tajemniczego źródła się sprawdzają, więc niebawem chyba pożegnamy też Davinę i Cami.
Bardzo fajnie, że Finn przed śmiercią pojednał się w końcu z rodziną, a Luciena uwielbiam. Skopał dupę temu zakłamanemu hipokryci Elijahowi i temu zadufanemu w sobie debilowi Mattowi. Wybaczam mu zabicie Finna, bo uwolnił moją kochaną Aurorę. Cami miała jedną scenę, a i tak mnie wkurzyła.
,,Chodź i spróbuj mi je zabrać" Serio? Z takim tekstem do Kola? Oby Aurora zabiła ją powoli i boleśnie.
tak, odcinek był mega! Najbardziej ciesze się z tego małego pojednania całej rodziny, szkoda tylko że Finn musiał umrzeć. Davina pomiatała Kolem jak jakąś szmatą, lubię ich chyba tylko osobno :/ Lucek najlepszy jak przyp ierdolił Mattowi <3
wątek KlausxHejli okropny, chciałam już przewijać :x
btw scenarzyści pisali o 3 śmierciach do końca tego sezonu, lubię Davinę i trochę się łudzę że jednak ją oszczędzą, no ale...
Ja Lucka uwielbiam, świetnie poprowadzili jego postać, ale Aurory nie cierpię. Coś mnie w niej drażni, tak samo jak w Cami. Chociaż z tych dwóch, wolałabym, żeby uśmiercili Cami, bo od Aurory nie śmierdzi tak hipokryzją.
I mega podoba mi się wątek z walką z przodkami. :)
Jednak Matt musi być niezłym badass - w tak krótkim czasie oczyścił Mystic Falls z wampirów. Do tego miasto wygląda tak jak wcześniej. Należą mu się za to wielkie brawa.
Uwolnienie Aurory - najlepsza rzecz w tym odcinku. Nie mogłam się powstrzymać od głośnego okrzyku "Yeah!". To teraz czekam na pojedynek Aurora vs Cami, na który liczyłam od dawna. Mam nadzieję, że będzie spektakularny i że pożegnamy się z tą irytującą hipokrytką Camille.
Ciekawe jak potoczą się losy "nowych pierwotnych". Zawiążą pakt o nieagresji z Mikaelsonami czy jedni wykończą drugich?
Pojedynek między Aurorą i Cami? Nie nazwałbym tego pojedynkiem ;p To by była egzekucja :D
Mi się wydaje, że zrobią z tego pojedynek. Przecież tu chodzi o Cami, tą najważniejszą, najmądrzejszą i najlepszą (oczywiście tylko jej zdaniem i ewentualnie Klausa). Albo będzie wielkie show, albo płacze przez pół odcinka gdy Aurora z nią skończy. Osobiście wolę to pierwsze.
Ci "nowi pierwotni", hmm, mi tu zaczyna pachnieć Resident Evilem. Super zmutowane pierwotne wampiry, brakuje tylko zielonych ludzików. Jakoś serial się rozwodnił, a skoda.
Odcinek najlepszy od dawna, mimo że akcja potoczyła się w najbardziej kiczowaty sposób (superwampir WOW!).
Lucien jest super! Poza tytułową rodziną to chyba teraz najlepsza postać. Tristan mnie wkurzał (ot bogaty, bezczelny goguś), podobnie jak ta murzynka (oboje zasłużyli na to, co ich spotkało). Za to Lucek ma w sobie ogień! Wciąż nie wybaczył pierwotnym krzywdy, którą mu wyrządzili ponad 1000 lat temu! Uwielbiam ten upór i konsekwencję w dążeniu do celu. Fajnie, że Lu jako jedyny stawia nie tylko na magię i wampirzą solidarność (vide the Strix), ale też na naukę i technikę. Jego przemiana była połączeniem korzyści płynących z obu dziedzin (prawdziwy wampir XXI wieku!).
I ten moment, kiedy mówi, że nie chce być jakimś żałosnym oryginalnym modelem, tylko ulepszonym:) To tak bardzo do niego pasowało:) Zawsze był ambitny, gardził innymi i uważał że zasługuje na więcej. Szkoda tylko, że Aurora najprawdopodobniej ponownie go oleje i zwróci się przeciw niemu... a on głupi zrobił to wszystko dla niej...
Nawiasem mówiąc scena z wrzuceniem kuli z białego dębu do ognia z poprzedniego odcinka też była super! Finn chciał mieć drogę ucieczki od wieczności, to teraz ma:) Nawet go wtedy rozumiałem. Fajnie, że pojednał się z rodziną przed śmiercią. Takie wzruszające... Czekam jeszcze aż Cami zacznie jęczeć, że to wina Klausa, bo nie zabił Aurory... Jakby ona sama kradnąc zabawkę z białego dębu się do wszystkiego nie przyczyniła... Może szybko zginie i będzie spokój?
Mi się strasznie podoba wątek przodków. Wreszcie ktoś widzi, że duchy jedynie manipulują ludźmi do własnych celów i postanawia z nimi walczyć. Nie wierzę, że po prostu zrobili z Luciena pół-boga, muszą mieć na niego jakiś haczyk i nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, co to jest.
Mam taką teorię, że jest jedna osoba, której krew może uleczyć ugryzienie super-wampira. Pierwotni mogli w ten sposób uratować Finna, ale niestety nikt na to nie wpadł:)
Hayley mówiła, że Lucien opracował nową groźniejszą truciznę, mieszając ze sobą próbki jadu od wszystkich ośmiu wilkołaczych rodów. Siedem rodów pochodzi od Klausa, a jeden od Hayley, czy jakoś tak... Połączone dają śmiertelne ukąszenie, którego nie uleczy nawet Klaus, gdyż ma moc jedynie siedmiu klanów, a Lucien ośmiu:)
Z tego wynika, że do zneutralizowania jadu Luciena potrzebna jest krew hybrydy, która pochodzi od wszystkich ośmiu klanów. Taką hybrydą jest oczywiście Hope, córka Hayley i Klausa:) Zastanawiam się, dlaczego nikt nawet nie pomyśli o tym, żeby użyć krwi dziecka (wystarczy kropelka) do leczenia magicznych ran? Przecież Hope zdążyła już udowodnić, że posiada ogromną moc... jest w końcu wampirem, wilkołakiem i czarownicą jednocześnie :P
Rozumowanie dobre, tylko złe informacje :) Rodów jest 7, Klaus od jednego, Hayley od drugiego wiec Hope jest połączeniem tylko dwóch rodów.
Właśnie jedyne, co mi się nie podoba, to to, że Hope jest tak niedoceniana! Tyle sie kręciło wokół niej, gdy jeszcze Hayley była w ciąży, potem niby wykazała magiczne zdolności, a teraz nic, totalnie nic...
Po pierwsze: ile można? Pierwszy sezon kręcił się wokół Hope, drugi sezon kręcił się wokół Hope. Nie uważasz, że jak narazie wystarczy? Serial nazywa się "The Originals" a nie "Przygody Hope Mikaelson". Po drugie: Hope dopiero co nauczyła się chodzić, nie umie mówić, więc nie oczekuj, że nagle zacznie rzucać potężne zaklęcia. Zapewne wymyślą dla niej jakiś ciekawy wątek gdy podrośnie.
Tak czy inaczej nie sądzę, że sprowadzą Hope w środek takiej masakry. Może i jest czarownicą z genem wilkołactwa, ale to tylko dziecko. Do tego m.in. Lucien mógłby ją uznać za idealną zakładniczkę.
Lucien, mając do pomocy duchy czarownic może namierzyć Hope w dowolnej chwili. Nie pomoże zaklęcie maskujące (tak jak ten dom odporny na magię nie pomógł Kolowi).
Wciąż liczę, że w końcu Lucien zrozumie, że Aurora jest niewarta uwagi i przestanie tak nienawidzić Klausa (teraz robi to z zazdrości).
Poza tym, poza Nowym Orleanem moc tych czarownic przecież nie działa. Znieść zaklęcie działające na terenie NO mogły, ale poza może najwyżej Lucien opowiadać bajki w stylu "gdybyś była w NO to mógłbym cię porwać".
Racja. Ale w takim razie Kol powinien uwolnić się od magii przodków po opuszczeniu NO, a stało się coś odwrotnego... no ale to ma pewnie związek z tym, że rzucili na niego klątwę.
Pewnie został jakoś związany z NO, więc nie może stamtąd wyjechać. Ciekawe czy to odwracalne.
kiedy odeślą duchy przodków na dobre w zaświaty, to pewnie ich magia przestanie działać :P
/
dobowy limit wypowiedzi zmusza do drastycznych kroków