w 19 odc jako jedyna była pogrążona w żałobie po stracie ojca.. kochała go, bo przez te krótkie lata spędzone z nim opiekował się, był dla niej czuły, był po prostu kochającym ojcem. nie mogę jej winić za to, że czuje żal do Niklausa za zamordowanie ich ojca i to jeszcze na jej oczach.
rozumiem też niechęć do współpracy z nim bo jest on trudnym przypadkiem do ufania ludziom. ciągłe udowadnianie że jest się człowiekiem wiarygodnym jest męczące nawet dla osoby, która była świadoma stanu jego psychiki i jego podejrzliwości przede wszystkim jeśli w grę chodzi życie jego prawdziwej rodziny.
ale nie powinna mieć żadnych pretensji do niego że zabił Mikela. do Klausa był on już zbyteczny.. gdyby Mikel był w tej samej sytuacji sądzę że postąpił by tak samo pozbył by się nie dość że niepotrzebnego balastu to jeszcze znienawidzonego syna.
nie odmawiam Freyi żałoby, ale nie ma ona prawa oceniać Klausa. przecież to nie ona była "bękartem" dla swojego ojca przez całe swoje życie zarówno ludzkie jak i wampirze. to nie na nią polował, to nie na niej się wyżywał, to nie ona była tym ciągłym "chłopcem do bicia".. tylko jej ukazywał ciepło i troskę. sama wiedziała jak jej rodzeństwo zostało skrzywdzone i czemu by nie mogli skorzystać z okazji i nie pozbyć się potwora, który zrujnował i zmienił ich życie w piekło...