Wolałbym dwa inteligentne dialogi na odcinek niż odcinek przegadany bzdurnymi i bezsensownymi banałami w połączeniu z bezsensownym zachowaniem bohaterów.

Nagiąć fabułę? Bohaterów jest za dużo i należy uśmiercić kilku.Powinni już to dawno zrobić. Glen padł i dobrze . Jakby niby on miał to przeżyć? To by była porażka tego serialu. Horda bezsilna wobec Glena? Nie ma opcji. Glen padł a to samo powinno spotkać wkrótce jeszcze przynajmniej z dwóch głównych bohaterów, może Morgan i Daryl? To jest świat zombie a nie sielanka z trupami w tle.

Mam wrażenie, że pójdą po najniższej linii oporu - Glenn wczołga się pod kontener, będzie się opędzać od łokerów do momentu, w którym ktoś go "cudownie ocali". Problem solwd.

Osobiście się obrażę, jak Glenn nie wyżyje. Śmierć chińskiego Koreańczyka byłaby soł not "łokin ded"! Zupełnie nie pasuje do serialu. Wszak tu umiera się w zdecydowanej większość na skutek kontaktów z ludźmi, NIE z zombi! Więc jak to tak, Glenn, weteran z pierwszego sezonu miałby umrzeć na zombi? Nnnnnieeee.
Jak się tak dobrze zastanowić, to chyba nikt z oryginalnej paczki - oprócz Dale'a, Amy i Sophie - nie umarł na apokalipsę :D Przy czym ta trójka umarła w zamierzchłych pierwszych sezonach, kiedy apokalipsa była jeszcze apokalipsą. Potem mamy już tylko "gangsterkę na wydziale filozofii" z pałętającym się zombi w tle :P

Śmierć w objęciach hordy ... czegóż chcieć więcej?, w końcu to serial z zombie w tle.
Głównych bohaterów jest za dużo , powinni padać jak muchy.
Jak Glenn to przeżyje to będzie kicz...

"Śmierć w objęciach hordy ... czegóż chcieć więcej?"
na Odyna, jak ja chciałam czegoś takiego. Kiedyś tam. Marzyłam o scenie podobnej do tej z finału 2 sezonu: kiedy grupa wpada w panikę, ktoś się gubi, ktoś nie wyrabia. Że wychodzą nagle z tych durnych krzaków na hordę, albo horda nagle wychodzi z tych durnych krzaków na nich. Bardzo chciałam zobaczyć tę ich nieuchronność, potęgę, MOC :D Chciałam, żeby horda zmiotła ich, niczym fala, żeby przeżyła połowa bohaterów, a potem żeby była scena, w której oni siedzą, zmęczeni, zdruzgotani i żeby nagle wyszła na nich druga horda i przetrzebiła resztki po poprzedniej :D Ach, jakaż piękna apokalipsa :)

Ale teraz? Proszę cię, ta horda jest jak zgraja pijanych kibiców. Idzie raz tu, raz tam, strachu w tym nie ma za grosz, szczególnie że większość "groźnych" scen jest wynikiem głupoty samych bohaterów, którzy są dla siebie większym zagrożeniem, niż zombi.

Sorry, tak ja to widzę :)

napór hordy w wąskiej uliczce jest dość przerażający :) Nieuchronność zbliżającej się śmierci...
Jako osoba stawiająca za maxymalną logiczność ( tyle o ile bo wiadomo, że to serial o chodzących trupach) nie akceptuje możliwości , żeby Glen wyszedł cało z tej sytuacji . Ty również stawiałaś - stawiasz na logiczność ,także nie rozumiem jak możesz pisać, że masz nadzieje że Glen jakoś to przeżyje :) Niby po co ma on przeżyć? Po raz kolejny podkreślam , że mamy za dużo bohaterów w serialu i należy ich ,,wykruszyć,,

Nie oglądałem jeszcze dzisiejszego odcinaka:)

Ależ mi właśnie chodzi o to, że na podstawie dotychczasowych cyrków w TWD... najbardziej prawdopodobne wydaje się przeżycia Glenna :D
A czy mam nadzieję? Nadzieja to za duże słowo, nie pasuje w jednym zdaniu z mną i TWD :P
Glenn się ostatnio wyrobił i dobrze się go ostatnio oglądało. Z tego względu akurat jemu źle nie życzę. Obsada TWD jest słaba, dlatego z żalem pożegnam każdego, kto wystaje ponad mierną przeciętność :)

,,Obsada TWD jest słaba,, - i właśnie ograniczenie ilości postaci kluczowych mogło by pozwolić na rozwój i skupienie uwagi na innych.

Czyli ewentualnie jeśli potwierdzi się śmierć Glena serial zapunktuje na plus w Twoich oczach:)? :)

TWD mogłoby zapunktować w moich oczach tylko wtedy, jeżeli Rychu przeparadowałby golusieńki przed kamerą :D

A w klasyfikacji serialowej zapunktowałby wtedy, gdyby z całej ekipy ostał się jeno Rychu, Carl, Judith i Miszą. I gdyby ożył Hersh i Merle. I żeby se taka grupka swawoliła po apokalipsie :)
Tak. To by mi stykło :D

czyli dość realne :) - TWD ma nadal potencjał i ukryte atuty:) Tylko czy je pokaże?:)

Andreu zmarła na apokalipsę. No... tak pośrednio, bo w końcu dziabnął ją złokerowany doktorek, a że wtedy była przykuta do fotela, to już inna sprawa :)

Cóż też opowiadacie Mister President, wszak zabił ją El Filipo używając krzesła, kajdanek i zombi :)

Przyczynił się, ale dosłownie jej nie zabił :)

Masz racje, zostawił zombi do towarzystwa :)

Przyczynił: się Morgan do śmierci syna (czyli nie chciał, tak wyszło przez jego zaniechanie).
Zabił: Filip, nawet jeżeli bezpośrednio nie zrobił Andrei kuku, to zrobił wszystko, żeby owe kuku zaistniało.To, że nie było go w okolicy Andrei w chwili jej śmierci mało zmienia ;)

A tak poza tym - łotewer - najważniejsze, że Andrei już nie ma :P

Ciiii! bo wpadnie jak burza tombeu-głombeu i znów zacznie płakać że tutaj "nikt nie rozumie uniwersuuummm!" ;]

A co do argumentów to zgadzam się. To coś jakby "to nie łokery zabijają. To ludzie, którzy nimi szczują!" :)

O! Dokładnie! Jakby Andreę gdzieś dopadł shiba inu i pokąsał na śmierć, to byśmy mówili "Andreę zabił shiba inu". Ale jakby Filipek wytrenował shibę inu do pokąsania na śmierć i zamknął go z Andreą i kazał mu ją pokąsać na śmierć i shiba inu by to zrobił podczas gdyby Filipek gotował parówki-ośmiorniczki, to zabiłby ją Filipek przy użyciu narzędzia w postaci kawaii doge :)
NO NIE? :D

...

możesz zostać drwalem, bogię, bo właśnie masz ode mnie TAAAKĄ LIPĘ za nazwanie mnie "kawaii doge'm".

A już miałem Cię skreślić z czarnej listy! Soł klołs and soł far nał!

to się zapytam , jak można zginąć w TWD? Tylko głupio od ataku pojedynczego zombie-cichacza? Albo z ręki innego człowieka?
Mamy hordę, która musi poczynić szkody.

Jak można zginąć w TWD? Hmmm... to dobre pytanie :) Wydaje mi się, że z biegiem lat (i z kolejnymi sezonami) śmierć spotyka bohaterów TWD w coraz bardziej idiotyczny sposób :]

jakoś nie podobał mi się zbytnio odcinek z morganem , wole z całą ekipą chyba że z Darylem .

dwa razy do niego podchodziłem i dwa razy zasnąłem.

Ja ostatecznie skończyłem ale za pierwszym razem zaliczyłem kimę, uznałem, że sen jest piękniejszy

Odcinek porażka. Jak można odejść od głównego wątku by nakręcić tak chałowaty odcinek? Co mnie obchodzą losy Morgana, zważywszy na to, że oglądaliśmy te wypociny aż 62 min. Nawet ostatni odcinek trzymający w napięciu dostał zaledwie 42 min. Nie wiem czemu miał służyć ten zabieg ale na pewno nie tym by wznieść na wyżyny 6 sezon. Pomysł z tak długim odcinkiem i jeszcze oderwanym od rzeczywistości uważam za śmieszny. Jest wiele postaci, które są bardziej znaczące niż Morgan i są od początku serialu ale żadne z nich nie dostało całego odcinka. Reasumując odcinek był do d..y.

Oj, ziewało się, ziewało:
W skrócie:
Morgan: Zabij mnie, zabij mnie!
Eastman: Poczytaj książeczkę na dobranoc,
Morgan: Znam aikido (coś à la I "know kung fu" - Matrix)
Koza: Me, me

Morgan Karate Kid. Żenujący odcinek, kilka razy wybuchłem śmiechem (co raczej nie było zamierzeniem twórców). Ten serial stacza się coraz niżej.

Szkoda, ze tworcy serialu nie wysilili sie trochę i nie zatrudnili jakiegoś prawdziwego mistrza aikido. Chyba przeczytali jakąś książkę o tej sztuce walki i na tym sie skonczylo. Szkoda, bo techniki kijaszkiem są bardzo efektowne. Tutaj nawet nie bylo blisko.

Z fajnego serialu zrobil się naciągany shit... przestałem to oglądać jak były sceny w kolesiami jeden uczył drugiego walczyć kijem (Biały uczył czarnego z tej klatki), żenada

KUBATRIX no i po co idioto dajesz 1 gwiazdke ahh szkoda słów widać, że filmweb jest zrobiony dla polskich zwierząt