"Mniej zaawansowany przyrząd do czyszczenia podłóg (czasem innych powierzchni płaskich)".
Tak niestety muszę podsumować protagonistke, bo jej czyny z odcinka na odcinek wywołują coraz większe obrzydzenie. Od flirtu, po przespanie się z dwoma osobami za plecami męża. Odniosłem wrażenie, że kompleksy przez ciągłe porażki oraz życie w cieniu partnera usprawiedliwiły jej romans z obcym mężczyzną, jak się okazuje od koleżanki kobieciarzem XD Chwila kiedy już porzuciłem do niej wszelkie nadzieje to przedostatni odcinek, a dokładniej:
1.Dochodzi do stosunku z Victorem
2.Jest identycznie jak z niezaspokajającym ją mężem
3.Kochanek nagle wstaje i bez wyjaśnienia wychodzi
4.Valeria robi chlip chlip
5.Po jakimś czasie Victor wraca bez słowa
6.Valeria: "Jest dobrze w luj"
7.Powtórz podpunkt pierwszy
Teraz podczas oglądania filmu z motywem zdrady będę pamiętać, że to zdradzona osoba jest wszystkiemu winna, bo nie potrafiła zaspokoić potrzeb partnera.


Na dokładkę dodam, że strasznie głupi pomysł z akcją koleżanki lesbijki. Robienie graffiti na budynku nielubianej redakcji jest godne niepełnoletniej bandy chuliganów, a nie poważnej grupy feministek