Zaintrygowała mnie historia Askolda i Dira, bo prawdopodobnie mieli oni pośredni wpływ na formowanie się państwa polskiego.
W filmie Oleg zabił Askolda, a Dir Olega przeżył. Zapisy historyczne twierdzą, że Oleg zabił obu, po czym panował jeszcze około 30 lat. Rody Dira i Askolda zmuszone zostały do ucieczki.
Jest taka hipoteza, dość dobrze udokumentowana, że rody Dira i Askolda udały się na zachód i osiadły w okolicach Gniezna. Tam zdominowały miejscowych Słowian dając początek klasie panującej, analogicznie jak na Rusi. Wśród nich był prawdopodobnie dziadek czy pradziadek Mieszka, a nasi pierwsi władcy posługiwali się językiem normańskim.
Tezę taką jeszcze w XIX wieku przedstawił polski badacz Karol Szajnocha, archeologiczną dokumentację dostarczyli w okresie międzywojennym i wojennym niemieccy badacze, dalsze dowody po wojnie wydobywali polscy archeolodzy. Oczywiście teza ta zwalczana była w PRL, bo trzeba było udowadniać słowiańskość Ziem Odzyskanych. Również dzisiaj w dobie panoszącego się zakłamania i nacjonalizmu trudno się przebić z niewygodnymi opiniami. Rosjanie już sobie z tym poradzili. Jeszcze w czasach ZSRR teza o wikińskim pochodzeniu Rurykowiczów była herezją. Dzisiaj już tego nie negują.
Okazuje się, że pula genowa potomków pierwszych władców Polski i Rusi w znacznym stopniu pokrywa się z genami ugrofińskimi a nie germańskimi. Wyniki innych badań mówią, że wikińskie plemię Rusów zamieszkiwało środkową Szwecję było pochodzenia fińskiego. Wikingowie eksplorujący wschodnie wybrzeża Bałtyku i przyległe tereny byli więc kulturowo Normanami a etnicznie Finami.
Może stąd się wzięło polskie ponuractwo - od Finów właśnie. Ostatnia teza jest już wyłącznie moja.