Świetna gra, bardzo rozbudowana jak na swój wiek. Clive Owen jeszcze zanim stał się sławny pokazał tu klasę. Dodam tylko, że powyższa obsada nie dostarczała tylko głosów, jak jest tu napisane, ale zwyczajnie występowała w filmach w trakcie gry. Bardzo dobrych zresztą, klimat jak w blade runner.
To było tak dawno, ale zupełnie nie kojarzę tych aktorów (ale to pewnie dlatego, że miałem wersję lekko zrippowaną bez filmików, która mieściła się na 1 CD o ile się nie mylę). Bardzo dobry symulator kosmicznej strzelanki!
no oryginał miał bodajże 3 czy 4 płytki, a czasy były przecież takie, że można było kupić 20 gier na jednej płycie :)
Sekwencje filmowe są powalające niestety cała reszta kładzie tą grę. Gameplay jest znacznie gorszy niż w Privateer jeden.
Tak właśnie słyszałem. Nie miałem okazji grać w jedynkę, natomiast w dwójkę zagrywałem się do nieprzytomności. Tym bardziej jestem ciekaw, czy faktycznie jest tak bardzo lepsza (z dzisiejszej perspektywy może być trudno to ocenić, bowiem obie te produkcje przypominają szkielety dinozaurów). Trzeba jednak przyznać, że galeria aktorów robi wrażenie. Współczuję tym, którzy cisnęli w RIP-a.