Na zwieńczenie trylogii SCII czekało mnóstwo graczy. Między innymi i ja mimo iż RTSy traktuje jako płodozmian i odskocznie do FPSów.
Zacząłem grać na NORMALu i w piątej misji „Last Stand”
http://www.youtube.com/watch?v=PoOwAxFEFUA&index=8
zwyczajnie nie wyrabiałem z klikaniem na jednostki oraz na budowanie budynków i rozjechali mnie chwila moment. Zatem zrestartowałem misję i rozpocząłem rozgrywkę na najniższym poziomie czyli EASY i tak już pozostało do samego końca… gry. Odnalazłem się na EASY, to mój poziom, który dał mi ogromną satysfakcję i dostarczył mnóstwo soczystego gameplayu. Nie trzeba było się spinać i misja za misją szła bez problemu. Granie na wyższych poziomach to dla mnie abstrakcja i bez perfekcyjnego opanowania skrótów klawiszowych chyba nie ma co podchodzić.
Prolog bym wyrzucił bo zamula. Im dalej w las tym więcej drzew. Na początku właściwych misji jest delikatny samouczek wprowadzający świeżaka w mechanikę rozgrywki. W tej części programiści zaimplementowali bardzo przydatną funkcję i co mnie najbardziej dziwi, że dopiero teraz a nie od razu w „Wings of Liberty”. No ale lepiej późno niż później. Mianowicie chodzi mi o klawisze funkcyjne F1 i F2. F1 wybiera automatycznie nieaktywne próbniki celem wykorzystania ich. Nie ma teraz sytuacji, że jak paralityk zaznaczamy próbniki po mapie za pomocą myszki i przy okazji wrzucamy „do koszyka” jednostki atakujące. Proste i genialne. F2 natomiast wybiera nam wszystkie jednostki aktywne, bojowe. Najlepsze rozwiązania to proste patenty.
LotV określiłbym jako niemal idealnie przyrządzone danie, które z każdym kęsem...
Więcej na Supreme STAMNET: http://supremestamnet.blogspot.com/2016/02/1010-krol-rtsow-w-najlepszym-wydaniu. html