Szkoda tylko, że jest tak straszna, że praktycznie nie da się w to grać.
FEAR nie jest straszny dla ciebie ? Zagraj sobie w niego w nocy ze słuchawkami na uszach.
chodzi o to ze przy ss nawet dzien i towarzystwo nie uchroni przed strachem... ja za pierwszym razem gralem w to razem z ojcem jako wsparciem :D i niewiele to pomoglo bo sie bal tak samo jak ja :D
A ja bardzo się bałem grać w F.E.A.R ;) razem z kumplem graliśmy w to w nocy, jeszcze do tego na kinie domowym, s*ało się ze strachu :)
SS2 ma gęstszy klimat i jest bardziej emocjonujący, ale nie taki straszny, jak go malują.
hehe :)
Ja przy pierwszym graniu z 5 lat temu, żeby nie zejść na zawałrobiłem przerwy co 15 minut na pół godziny. Myślałem, że w poziomie enginiering nie wytrzymam to ten pod medical tam było najgorzej, ale dalej również ryło łeb i były momenty, że mocniej niż w enginiering.
ja się bałem tego, że zobaczę coś strasznie chorego lub poćwiartuje mnie jakaś maszyna w dodatku wyobrażałem sobie co tam się może dziać na podstawie tych wizji i wiadomości.
Gram teraz wieczorami, sam w pokoju, zabawy ze słuchawkami mam jeszcze zamiar spróbować. Nie powiedziałbym, żebym się bał. SS2 mnie pod tym kątem trochę rozczarował, ale tak poza tym, to pokochałem go od pierwszego wejrzenia. Gram od kilku dni, jestem już we flaczkach The Many i wiem, że będę grę kończył kilkakrotnie.
Tę dziesiątkę dałem mu wcześniej w akcie konformizmu, ale teraz już wiem, że słusznie.
Nope, chociaż słyszałem o jakimś patchu - chyba nieoficjalnym - który rozdzielczość tekstur podrasowuje. Przez to np. te obrazy, gdzieniegdzie widywane, co to są w normalnej grze ohydnie rozmazane, miałyby być po wgraniu tego patcha rzekomo ostre jak żyleta.
Tak się składa, że przy FEAR bałem się bardziej, niż przy SS2 - szczególnie przy dodatku Extraction Point. Co prawda niewiele bardziej, ale...
Nigdy nie miałem okazji, widziałem tylko kilka gameplayów na YT, ale zamierzam nadrobić zaległości. Która część najlepsza?
Najlepsze są jedynka i dwójka. Przy czym jedynka jest straszniejsza, za to dwójka lepsza fabularnie (i technicznie).
Grając w jedynkę, miałem momentami problemy z jej przejściem, gdyż... po prostu bałem się iść dalej, otworzyć kolejne drzwi.
BTW gdzie jeszcze można System Shock 2 kupić? Poluję na niego od dawna na Allegro, ale znaleźć nie mogę (jedynkę za to ktoś wystawił na sprzedaż).
No właśnie nie bardzo, bo nadal nie wiem, gdzie można ją kupić.
Tamto to miało być pytanie? Czy stwierdzenie?
Stwierdzenie z lekkim znakiem zapytania (bo może jakimś cudem uda ci się ja kupić ?).
Jeśli nadal cię to interesuje - jakimś cudem udało mi się kupić oryginalny, używany (lecz w dobrym stanie - z instrukcją, pudełkiem, itd.) egzemplarz na Allegro.
Dowiedziałem się przy okazji, że grę można wciąż kupić na GOG.com - ale tylko wtedy, gdy masz porządne łącze (to nie wersja pudełkowa, tylko przesyłana przez internet).
hehe :)
Ja przy pierwszym graniu z 5 lat temu, żeby nie zejść na zawałrobiłem przerwy co 15 minut na pół godziny. Myślałem, że w poziomie enginiering nie wytrzymam to ten pod medical tam było najgorzej, ale dalej również ryło łeb i były momenty, że mocniej niż w enginiering.
Ostatecznie grę przeszedłem już 3 razy za każdym razem zajmowało to około 20 godzin może mniej może więcej, ale im dłużej się gra tym ciekawiej i więcej zabawy - to znaczy im dłuższe jednorazowe podejście.
Da się, da się, choć momentami, rzeczywiście potrzeba przerwy... Grę poznałam stosunkowo niedawno, bo jakoś rok temu kiedy udało mi się wyrwać egzemplarz na allegro, i pokochałam od pierwszego odpalenia. To jest dopiero gra... Ukończyłam ją już 3 razy i wiem, ze do niej wrócę, uzależnia :)
System shock 2 nie jest straszny , ma świetny gęsty klimat ale straszny nie jest , może tylko na początku jakieś ciarki po plecach przejdą i to wszystko ...
Podchodziłam do niej kilka razy i za każdym razem muszę wyłączać po kilkunastu minutach; na horrorach ziewam, ale ta gra mnie przeraża :c
Ja nie rozumiem. Wszyscy wypowiadają się, jakoby ta gra była niezmiernie straszna, przerażająca i zaskakująca. Straszna nie jest ani trochę, jeśli chodzi o elementy zaskoczenia - to tylko te, które się tyczą fabuły (jak już ktoś napisał - ten pokój w którym pierwszy raz mamy styczność z Shodan, jak dla mnie świetna sprawa). Nie wiem, co sprawia, że gracze określają tą grę mianem strasznej? Bo na pewno nie to, że zza każdego rogu może wyskoczyć na nas hybryda czy pająk, takie rzeczy są bardzo do przewidzenia. Ta gra nie była przerażająca, była po prostu CIEKAWA. Osobiście bardzo się wciągnęłam, nagrania audio od załogi - genialne. Klimat bardzo niepowtarzalny, podchodziłam do tej gry z początku sceptycznie, ale zostałam mile zaskoczona. Ale straszna nie była. Ani trochę.
Ja miałem podobne odczucia, ale chyba rozumiem tych, którzy się bali - bo elementy horroru mimo wszystko System Shock 2 posiada. Tyle że ja grałem wcześniej w produkcje o wiele bardziej straszne (vide seria Silent Hill) i chyba się wypaliłem, toteż klimat horroru niezbyt mi się w SS2 udzielał. Stąd, o ile rozumiem, że ktoś może się przy tej grze bać, o tyle nie rozumiem już tych, którzy twierdzą, iż SS2 jest straszniejszy przykładowo od SH.
"Nie wiem, co sprawia, że gracze określają tą grę mianem strasznej?"
O, są różne elementy. Pierwszy to bodaj nastrój stałego zagrożenia, na który składa się po pierwsze wątłość głównego bohatera (ma niewiele punktów zdrowia i łatwo go zabić), po drugie całkowita izolacja i brak kontaktu z ludzką istotą (namiastką takiego kontaktu są pozostawione przez członków załogi nagrania - niektóre naprawdę pobudzają wyobraźnię), po trzecie ogólne środowisko rozgrywki, a zatem coś, co kiedyś było sprawnie (no, jako tako) funkcjonującym i tętniącym życiem statkiem, a teraz jest pełne walających się trupów i zniszczonego osprzętu, po korytarzach łażą niekiedy całkiem odjechane potwory, jak hybrydy (ich ogólny design nie powala oryginalnością - ot, zwykłe zombie - ale background za nimi stojący potrafi ciary wywołać; są to bowiem ludzie opętani przez pasożyta, który powoduje ich stopniową mutację oraz przejęcie funkcji motorycznych, ale z drugiej strony pozostawia ich częściowo świadomymi tego, co się dzieje; jest to dla nich bez wątpienia koszmarne przeżycie, stąd często można usłyszeć, jak cię ostrzegają o swojej obecności, krzycząc "run", albo jak wyją "kill meee!", kiedy ich atakujesz). A nad wszystkim sprawuje władzę jakieś jestestwo, które cały czas śledzi twoje ruchy i ma do pomocy system bezpieczeństwa statku, przez co jesteś cały czas prześladowany.
Innym elementem, jaki grozę może wywoływać, to brak pewności tego, co się dzieje. Nawet osoba, której początkowo ufasz (dr. Polito), okazuje się kimś zupełnie innym, brak tu też jasnego podziału na dobro i zło (w zasadzie to zarówno The Many, jak i SHODAN, są źli). Stopniowo dowiadujesz się tego, co zaszło na pokładzie, ale cały czas podążasz za wskazówkami kogoś, kogo trudno uznać za "osobę" godną zaufania.
Pochwaliłbym może jeszcze inne elementy, jak udźwiękowienie czy muzykę - z tym, że w kwestii tej ostatniej, o ile faktycznie jest w SS2 parę klimatycznych kawałków (np. ten z Sektora A na pokładzie trzecim), o tyle jest również mnóstwo takich, które klimat doszczętnie rujnują (np. ten z sektora naukowego na pokładzie drugim).
"(jak już ktoś napisał - ten pokój w którym pierwszy raz mamy styczność z Shodan, jak dla mnie świetna sprawa)"
Nie ma w tej grze takiej postaci, jak "Shodan" - podobnie jak na mapie świata nie ma takiego kraju, jak "Usa". SHODAN to skrót, więc zapisuje się to samymi wielkimi literami, nie inaczej.
Niemniej, o wspomnianej scenie zapewne wspomniała więcej niż jedna osoba, bo istotnie jest to bezsprzecznie jedna z najlepszych scen w grze. Aż ciary przechodzą, gdy wchodzi się do pokoju, gdzie gracz spodziewa się spotkać wreszcie kobitę, która prowadziła go przez trzy pierwsze pokłady statku, a zamiast tego odnajduje jej trupa - a zaraz potem słychać ten lodowaty głos SHODAN, dochodzący zewsząd - "The Polito form is dead, insect. Are you afraid? What is it you fear? The end of your trivial existence? When the history of my glory is written, your species shall be a footnote to my magnificence". Chcesz uciec z pokoju - a tu nagle pokój się zmienia. I znów ten lodowaty głos - "I AM SHODAN".
Ekstra.
Owszem, te wszystkie elementy, które wymieniłeś, budują niesamowity klimat i zmuszają nas by sięgać nieco dalej, snuć domysły przez większość gry, dopóki nie dociekniemy prawdy. Powodują również uczucie napięcia i niepewności, ale wciąż nie jest to dla mnie strach - nie odczuwałam go w żadnym momencie gry, jednak napięcie dało się odczuć.
Również grałam wczesniej w Silent Hill, więc System Shock 2 nie był w stanie mnie przerazić - ale to może też dlatego, że jestem dość znieczulona na takie rzeczy.
"Nie ma w tej grze takiej postaci, jak "Shodan" - podobnie jak na mapie świata nie ma takiego kraju, jak "Usa". SHODAN to skrót, więc zapisuje się to samymi wielkimi literami, nie inaczej."
widzę, że użytkownikom filmwebu żaden szczegół się nie prześlizgnie. Pragnę zaznaczyć, iż wiem, w jaki sposób powinno się zapisać nazwę SHODAN, jednak zrobiłam to, jak zrobiłam - nie zważając czy jest to napisane poprawnie, czy nie, gdyż uznałam to najwidoczniej za niezbyt ważny szczegół.
Jeśli chodzi o muzykę, to kawałek z Hydrophonics Deck pasuje moim zdaniem tam jak ulał. Reszta bez rewelacji, ale i tak jestem zdania iż to jedna z niewielu gier, w które dotychczas grałam, i do których muzyka została dobrana tak dobrze.
Gra zrobiła na mnie mega duże wrażenie, z pewnością wrócę do niej jeszcze nieraz. Smuci mnie jedynie fakt, iż odkryłam ją dopiero niedawno.
Jak dla mnie całe OST SS2 to małe arcydzieło, mimo iż na co dzień słucham kompletnie innej muzyki ;)
A gra "kupiła" mnie w momencie, w którym wyskoczyły na mnie pierwsze hybrydy i rozbrzmiały pierwsze dźwięki za*ebistej techniawy ;)
Rzeczywiście, mnie też System Shock 2 straszył. Na tyle, że pierwszy raz grając przeszedłem tylko niewielki kawałek bo po prostu... dziwnie się czułem grając w tę grę. Co najśmieszniejsze ja bardzo lubię np. survival horrory - ale takie, które nie są straszne(Dead Space, Resident Evil itp - po prostu lubię historię opowiadane w tych grach, oraz to, że amunicji i zasobów jest mało i parę innych cech). Nie tykam za to gier, które wiem, że mnie naprawdę przestraszą(np. SIlent Hill - nigdy nie zamierzam w to grać). Odpalając System Shock 2 nie myślałem jednak, że będę odczuwał strach - w końcu to RPG/Action RPG, coś niby w stylu Deus Exa, co może tu być straszne?
Grając ponownie(gdzieś po 10 latach) przeszedłem już całą grę i naprawdę mi się spodobała. Wiedziałem już co mnie czeka, ale będąc trochę starszym byłem już bardziej odporny. Mimo wszystko gra czasami potrafiła wywołać u mnie może nie tyle już strach co... niepokój.
Swoją drogą jedyną straszniejszą grą w jaką grałem było Vampires The Masquarade: Bloodlines. To też RPG i co zabawne kierujemy wampirem więc to NAS powinni się bać, ale czasami gra wzbudzała u mnie wspomniany już niepokój. Jak mówiłem gry typu Dead Space uważam za kompletne niestraszne(akurat Dead Space to bardziej zabawny biorąc pod uwagę, że stworki mnie bardziej śmieszyły swoim wyglądem), bo opierają się zazwyczaj na tym, że nagle coś nas atakuje(co w tej grze jest jeszcze mniej straszne niż np. w Resident Evil ponieważ... chodzimy w cholernym pancerzu, który przypomina przenośny czołg. Jak się bać, gdy siedzi się w czymś takim?). W Bloodlines nikt za bardzo nie próbuję nas straszyć, za to wzbudzić właśnie niepokój muzyką, klimatem, tym o czym opowiada. Podobnie jest w System Shocku 2(chociaż Vampires Bloodlines potrafiło wywrzeć na mnie większe wrażenie). Potworki też są straszne(a przecież gra jest stara i co by nie mówić grafika jest mocno przestarzała, ale o ile w Dead Space potworki mnie śmieszą tak tutaj już nie, mimo że technicznie to antyk - jak widać bardziej liczy się art design a nie technologia), ale to tylko część "straszenia"