Po poniedziałkowej decyzji Prezydium ZG Związku Artystów Scen Polskich o usunięciu ze stowarzyszenia byłego prezesa ZASP
Kazimierza Kaczora i skarbnika związku
Cezarego Morawskiego, byli wiceprezesi ZASP
Sławomira Łozińska i
Igor Michalski zrezygnowali z członkostwa w organizacji.
- Moje wystąpienie z ZASP spowodowane jest tą niesprawiedliwą i krzywdzącą decyzją - mówi "Rz"
Sławomira Łozińska. - Sposób wykluczenia kolegów przypomina kapturowe wyroki. Obyło się bez posiedzenia Zarządu Głównego ZASP, który ma decydujące zdanie w sprawach dotyczących członkostwa. Odczytuję to jako przejaw nieczystej gry, prowadzonej przez prezesa Olgierda Łukaszewicza. Mój głęboki sprzeciw budzi też niepodanie do publicznej wiadomości, że zainwestowane w fatalny sposób pieniądze ZASP zostały w części zwrócone przez bank. Sposób szukania odwetu na byłym prezesie wydaje mi się grą wyborczą, obliczoną na podbicie swojej popularności przez obecnego prezesa. Także na próbę odwrócenia uwagi środowiska od wykonania bądź - moim zdaniem - niewykonania ośmiu uchwał poprzedniego Zjazdu ZASP, który
Olgierda Łukaszewicza wybrał na prezesa.
Solidarność z wykluczonym
Kazimierzem Kaczorem wyrażają inni przedstawiciele środowiska.
- Sytuacja
Kazimierza Kaczora przypomina mi tę z teczkami - mówi
Izabella Cywińska. - Zanim skończyła się sprawa, zapadł wyrok. Poczekajmy na to, co zdecyduje sąd. Sprawa się wyjaśnia, Kaczor był w niej tylko świadkiem, a nie oskarżonym. Pieniądze, które związek stracił, wracają, są powoli odzyskiwane. Nie wolno zapominać o zasługach Kazimierza Kaczora dla ZASP. Uporządkował kwestie związane z tantiemami, a kiedy teatry przechodziły do samorządów i aktorzy byli jak dzieci we mgle, sprawił, że nie zostali pozostawieni na cudzej łasce. Wielu artystów zawdzięcza Kaczorowi to, że mają z czego żyć. Tak było m.in. w Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Decyzja o wykluczeniu Kazimierza Kaczora została podjęta nie przez zarząd ZASP, lecz w wąskim gronie prezydium. Dobrze, że znalazło się kilku odważnych kolegów, którzy nie przyłożyli do tego ręki. A atmosfera nie sprzyja temu. Pamiętam sąd koleżeński nad
Kazimierzem Kaczorem. Przypominał mi najgorsze stalinowskie czasy. Potem jego wyrok unieważniono. Teraz też słyszę, że Olgierd Łukaszewicz przestrzega kolegów przed obroną Kaczora. To są wszystko działania szaleńca.
- Jestem zaniepokojony sytuacją, która od pewnego czasu jest w naszym stowarzyszeniu - powiedział
Gustaw Holoubek. - Zwłaszcza że wiedza o niej jest mało dostępna dla naszego środowiska. Byłem zdania, że powinniśmy zwołać Zjazd Nadzwyczajny ZASP, żeby niezależnie od incydentów porozmawiać na temat natury tego stowarzyszenia. Ale mój głos pozostał bez echa.
- Jeśli jest afera i wyrok sądu, to wykluczenie z ZASP można zrozumieć - dodaje
Adam Hanuszkiewicz. - Jeśli jednak jest tylko podejrzenie winy, bo proces jeszcze się nie rozpoczął, to wtedy obowiązuje domniemanie niewinności. W demokracji nie ma czegoś takiego, jak domniemanie winy.
Protest wystosowało także Prezydium Zarządu Głównego Związku Zawodowego Aktorów Polskich, uznając m.in., że "dwie kadencje prezesury
Kazimierza Kaczora są wystarczającym dowodem jego uczciwej, mozolnej i skutecznej pracy dla środowiska teatralnego w Polsce".