"Heweliusz" lepszy niż "Wielka woda"? Recenzujemy

Dziś na platformie Netflix debiutuje serial "Heweliusz", opowieść o tragicznym zatonięciu tytułowego promu, które miało miejsce 13 stycznia 1993 roku. Czy reżyser Jan Holoubek i scenarzysta Kasper Bajon dorównali sukcesowi "Wielkiej wody"? A może go przebili? "Heweliusza" recenzują Julia Taczanowska i Jakub Popielecki. 

Październik w polskich kinach: Miesiąc porażek?

Początek jesieni w polskich kinach był bardzo udany dzięki dużemu sukcesowi dwóch wrześniowych przebojów, jakimi okazały się "Obecność 4: Ostatnie namaszczenie" oraz "Teściowie 3". Jednak wraz z nadejściem października aura mocno pogorszyła się nie tylko za oknem, ale także w kasach polskich kin. W ostatnich tygodniach powiało więc grozą, i stało się to nie ze względu na premiery kolejnych horrorów. Żadna z nowości minionego miesiąca nie była bowiem w stanie – przynajmniej póki co – zgromadzić nawet pół miliona widzów. Tym samym zabrakło filmu, który można byłoby nazwać hitem. Co więcej – większość z oczekiwanych przebojów rozczarowała swoimi wynikami. W ubiegłych latach w październiku w polskich kinach pojawiał się co najmniej jeden duży przebój. W 2021 roku do tej kategorii można było zaliczyć dwie hollywoodzkie superprodukcje, "Nie czas umierać" (1,64 mln widzów) oraz "Diunę" (1,1 mln widzów). Rok później ogromnym zaskoczeniem stał się dokument "Ania", który przed ekrany przyciągnął ponad 600 tys. Polaków. Z kolei w 2023 roku ogromny sukces zaliczyły nie tylko "Psi Patrol: Wielki film" (ponad 1,435 mln widzów) oraz "Chłopi" (1,85 mln widzów), ale także "Pięć koszmarnych nocy". Z widownią powyżej 800 tys. ten ostatni jeszcze do niedawna były najbardziej popularnym horrorem w polskich kinach po 1989 roku. Natomiast w zeszłym roku trzy październikowe premiery – "Joker: Folie a Deux", "Venom 3: Ostatni taniec" oraz "Dziki robot" – zgromadziły ostatecznie ponad 500 tys. widzów. Blisko przekroczenia tego pułapu był także "Terrifier 3" (blisko 480 tys.). Niestety tym razem nie dowiozło ani Hollywood, ani rodzime produkcje. Dwie najchętniej oglądane premiery minionego miesiąca zgromadziły póki co wprawdzie ponad 300 tys. widzów, ale na ten moment nie jest pewne, czy uda im się ostatecznie dobić do pułapu pół miliona sprzedanych biletów. "Teściowie"Oba te filmy przegrywają z "Teściami 3". Polska komedia była nie tylko najbardziej popularnym filmem września (milion widzów), ale także października (prawie pół miliona widzów). W tej chwili tytuł ten jest już zdecydowanie najchętniej oglądaną polską produkcją w tym roku, a biorąc pod uwagę wszystkie tegoroczne premiery, znajduje się na pozycji trzeciej za "Minecraft. Film" (blisko 2,85 mln widzów) oraz "Lilo & Stitch" (1,93 mln widzów). Ostatecznie uda mu się przekroczyć pułap 1,5 mln i pozostawić daleko w tyle dwie poprzednie części serii. W 2021 roku "Teściowie" zgromadzili w sumie blisko 450 tys. widzów, natomiast dwa lata później "Teściowie 2" zainteresowali 625 tys. osób. Wspomnianymi wcześniej tytułami, które w październiku zgromadziły ponad 300 tys. Widzów, są "Koci domek Gabi: Film" oraz "Chopin, Chopin!". Podczas gdy w przypadku tego pierwszego można mówić o udanym, niespodziewanie dobrym rezultacie, tak wynik osiągnięty przez polską superprodukcję, której budżet miał wynieść aż 72 milionów złotych (to podobno drugi najwyższy w historii polskiej kinematografii), pozostawia wiele do życzenia. Zaczęło się od rozczarowującego otwarcia poniżej pułapu 100 tys. widzów. Choć kolejne dwa weekendy przyniosły niewielkie spadki, do końca miesiąca udało mu się zainteresować prawdopodobnie tylko około 350 tys. osób. Ostatecznie wsparcie grup szkolnych w środku tygodnia powinno umożliwić mu przekroczenie pułapu 500 tys. sprzedanych biletów. "Koci domek Gabi: Film" Jeśli chodzi o rodzime tytuły, to słabe wyniki osiągnęły także "LARP. Miłość, trolle i inne questy", który podczas premierowego weekendu zgromadził zaledwie 10 tys. widzów, a także polski kandydat do Oscara za najlepszy film międzynarodowy, "Franz Kafka". Najnowsze dzieło Agnieszki Holland przyciągnęło na otwarcie niespełna 20 tys. widzów. Jej poprzedni film, "Zielona granica", wystartował z poziomu znacznie wyższego, w pierwszy weekend zobaczyło go bowiem ponad 136 tys. osób. Na tle tych dwóch tytułów znacznie lepiej prezentują się dokument "Friz & Wersow. Miłość w czasach online" oraz komedia "Seks dla opornych", którą do końca października mogło zobaczyć ok. 200 tys. widzów. W przypadku tego pierwszego wynik otwarcia w okolicach 110 tys. widzów oraz widownia końcowa poniżej 300 tys. nie oddają chyba jednak popularności, jaką w ostatnich latach w internecie cieszyli się tytułowi bohaterowie. A przecież zaledwie kilkanaście miesięcy temu inny przedstawiciel "kina influencerskiego" – "Budda. Dzieciak ‘98" – przyciągnął na otwarcie blisko 270 tys. widzów, a w sumie ponad 600 tys. Czyżby ta formuła została już wyczerpana? "Friz & Wersow. Miłość w czasach online" W ubiegłym miesiącu nie tylko polskie filmy nie sprostały box office’owym oczekiwaniom. Również Hollywood nie dostarczyło wystarczająco mocnych tytułów, które przyciągnęłyby do kin tłumy. Pokazują to także wyniki zza oceanu. Tegoroczny październik w amerykańskich kinach jest pod względem przychodów (zaledwie $425 mln) najsłabszym od 1997 roku (pomijając rok 2020). Jedynym wysokobudżetowym widowiskiem miesiąca był "Tron: Ares", który w Polsce tylko nieznacznie przekroczył pułap 100 tys. widzów. Na przełomie 2010 i 2011 roku "TRON: Dziedzictwo" spisał się znacznie lepiej, gromadząc w sumie 270 tys. osób. Nowość Disneya sprzeda się u nas ostatecznie na poziomie powstałych poza wielkimi hollywoodzkimi studiami filmów animowanych, które w ostatnich tygodniach trafiły na ekrany polskich kin: "Super Charlie", "Koszmarek" oraz "Super pies i kot łotr". To jeszcze dobitniej pokazuje, jaką dużą porażką w Polsce okazała się nowość z Jaredem Leto. Ponad 100 tys. widzów w październiku zgromadziły jeszcze dwie premiery z końcówki września: "Zamach na papieża" (w sumie blisko 300 tys.) oraz "Jedna bitwa po drugiej". Najnowsze dzieło Paula Thomasa Andersona może ostatecznie dobić u nas do granicy 250 tys. sprzedanych biletów. Dla reżysera będzie to zdecydowanie najlepszy rezultat w karierze. Biorąc jednak pod uwagę wyniki ostatnich filmów z Leonardo DiCaprio, to wszystkie pięć poprzednich tytułów z jego udziałem spisały się u nas lepiej: "Czas krwawego księżyca" (357 tys.), "Pewnego razu... w Hollywood" (1,026 mln), "Zjawa" (635 tys.), "Wilk z Wall Street" (974 tys.), "Wielki Gatsby" (315 tys.). "Jedna bitwa po drugiej" W ostatni dzień października, który tym razem wypadł w piątek, na ekranach kin pojawiło się kilka filmów grozy. Zainteresowanie tym gatunkiem w okolicach Halloween jest zwykle bardzo duże, ale utrzymuje się raczej krótko. Październikowym horrorem, który odnotuje prawdopodobnie najlepszy wynik, będzie "Czarny telefon 2". Jego premiera odbyła się już dwa tygodnie temu, a w ciągu pierwszych dziesięciu dni wyświetlania film mógł zgromadzić ok. 100 tys. widzów. W 2022 roku pierwszą część zobaczyło u nas blisko 250 tys. osób, więc nie jest wykluczone, że przy odpowiednim wsparciu Halloween kontynuacji uda się powtórzyć ten rezultat. "Czarny telefon 2"Tymczasem miesiąc rozczarowań jest już za nami. I choć w ostatnich tygodniach w polskich kinach powiało grozą w nieco inny niż się tego spodziewano sposób, repertuar przygotowany przez dystrybutorów na listopad daje nadzieję na powrót do lepszych wyników. W najbliższych 30 dniach na ekranach pojawią się trzy nowości, które przynajmniej teoretycznie powinny przekroczyć pułap 500 tys. widzów, a jeden z nich – "Zwierzogród 2" stać zapewne na znacznie lepszy rezultat. Kontynuacja przeboju z 2016 roku, który zgromadził w polskich kinach ponad 1,26 mln widzów, jest ostatnią w tym roku szansą na milionową widownię dla jakiegokolwiek w pełni animowanego filmu. Trzymamy kciuki.

Brendan Fraser i Rachel Weisz znów wspólnie zmierzą się z mumią!

Do sieci trafiła informacja, obok której fani "Mumii" Stephena Sommersa z pewnością nie przejdą obojętnie - Brendan Fraser i Rachel Weisz znów połączą siły w nowej odsłonie kultowej przygodowej serii.Co wiemy o nowej "Mumii" z Fraserem? Za reżyserię czwartej części będzie odpowiadać duet Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett, znany pod wspólnym pseudonimem Radio Silence. Twórcy zdobyli rozgłos m.in. dzięki filmowi "Zabawa w pochowanego" (2019) oraz odświeżeniu serii "Krzyk" w 2022 roku. Pierwsza część "Mumii" z 1999 roku opowiadała historię poszukiwacza skarbów, który przypadkiem zbudził przeklętego egipskiego kapłana. Fraser i Weisz powtórzyli role Ricka O'Connella i Evelyn Carnahan w sequelu "Mumia powraca". Fraser wystąpił też w zamknięciu trylogii ("Mumia: Grobowiec Cesarza Smoka"), w tym przypadku zabrakło jednak Weisz - w roli Evelyn zastąpiła ją Maria Bello. Kolejnym podejściem do marki był reboot z 2017 roku, w którym wystąpił Tom Cruise - ten okazał się jednak niewypałem i pogrzebał szanse na planowane uniwersum zwane Dark Universe.  Brendan Fraser, który po latach nieobecności w Hollywood wrócił na szczyt dzięki oscarowej roli w "Wielorybie" już wcześniej sugerował, że chętnie powtórzyłby rolę Ricka O’Connella. Oprócz niego i Weisz, w "Mumii" wystąpili m.in. John Hannah i Arnold Vosloo. Studio Universal, odpowiedzialne za film z 1999 roku, póki co nie skomentowało nowych doniesień.  Przypomnijmy, że w przygotowaniu jest też inna "Mumia" - reżyserowana przez Lee Cronina. Jej premierę wyznaczono na 17 kwietnia 2026 roku."Mumia" - zwiastun"