Wywiad

Bardzo lubię komiksy: Wywiad z reżyserem filmu "300"

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Bardzo+lubi%C4%99+komiksy%3A+Wywiad+z+re%C5%BCyserem+filmu+%22300%22-34070
Zanim zajął się kinem przez kilkanaście lat realizował reklamówki i wideoklipy. Na dużym ekranie zadebiutował przebojowym remakiem "Świtu żywych trupów" George'a A. Romero. Później odrzucił propozycję reżyserii "S.W.A.T. Jednostki Specjalnej", ponieważ producenci nie zgodzili się, żeby film miał kategorię wiekową "R". Na duży ekran powrócił "300" - jedną z najgłośniejszych i najbardziej oczekiwanych komiksowych adaptacji ostatnich lat. W naszym wywiadzie reżyser Zack Snyder opowiada o swojej fascynacji twórczością Franka Millera oraz rozterkach jakie towarzyszą mu w przygotowaniach do realizacji jego następnego filmu, ekranizacji powieści graficznej "Strażnicy".


"300" zdecydowanie wyróżnia się na tle innych komiksowych adaptacji nie tylko stroną wizualną, ale również faktem, że jest adresowany do widzów pełnoletnich. Czy ciężko było przekonać studio do sfinansowania tej produkcji?
Zack Snyder: Nie mogę powiedzieć, żeby było ciężko. Studio bardzo chciało ten obraz zrobić, ale rzeczywiście z początku próbowali przekonać mnie do tego, żebym nakręcił film dla widzów od lat 12. Byłem wodzony na pokuszenie. (śmiech) W pewnym momencie wytwórnia zaproponowała, że da mi tyle pieniędzy ile chcę, będę mógł kręcić film tak długo jak będę chciał i z kim będę chciał pod warunkiem, że opowiem historię Leonidasa i jego wojowników w taki sposób, żeby mogły ją oglądać całe rodziny. Chwilę się nad tym zastanawiałem, ale bardzo szybko doszedłem do wniosku, że tego się nie da zrobić. Widzowie nie będą chcieli oglądać takiego filmu. Ostatecznie otrzymaliśmy na "300" budżet w wysokości 60 milionów dolarów i to nam musiało wystarczyć.

Jak się okazało była to słuszna decyzja. Film, jak na razie, sprzedaje się świetnie.
Tak. Wydaje mi się, że widzowie są już nieco zmęczeni tymi wszystkimi wygładzonymi historiami komiksowymi. "300" Franka Millera to brutalna i krwawa opowieść. Nie można zamienić jej w coś innego. Mam przeczucie, że w dzisiejszych czasach coraz trudniej jest widzom znaleźć powód, dla którego mieliby w ogóle chodzić do kina. Telewizory są coraz większe, zestawy kina domowego coraz tańsze i lepsze, a filmy można wypożyczyć z dostawą do domu. Pracując nad "300" staraliśmy się zrobić obraz, który będzie wyróżniał się na tle tego, co można obecnie oglądać i który sprawi, że ludzie będą chcieli go obejrzeć właśnie w kinie. Nie było to łatwe zadanie, ale mam nadzieję, że udało nam się wyjść z niego obronną ręką.

Film w całości został zrealizowany na tle niebieskiego ekranu. Czy była to decyzja podyktowana niewielkim, jak na amerykańskie warunki, budżetem?
Nie. Filmowanie na niebieskim tle wcale nie jest tańsze w odróżnieniu od tradycyjnych metod. Koszta postprodukcji są na tyle duże, że w sumie to równoważą. W przypadku "300" nie mieliśmy specjalnego wyboru. Taki film może powstać tylko na niebieskim bądź zielonym ekranie i przy wykorzystaniu animacji komputerowej. Przede wszystkim niezwykle trudno byłoby znaleźć odpowiednie plenery. Poza tym żaden aktor nie wygląda tak jak postaci narysowane i opisane przez Franka Millera. Mimo to nie uważam jednak, że "blue screen" jest przyszłością kina. Nie jest i nie powinien być. To tylko narzędzie pozwalające nam na uzyskanie pewnych określonych rezultatów, ale nie będące w stanie zastąpić tradycyjnej scenografii czy plenerów. "300" można w ten sposób nakręcić, ale czy w podobny sposób warto realizować również komedię romantyczną rozgrywającą się w Paryżu? Oczywiście, że nie. Nawet najlepsza animacja nie odda uroków tego miasta.

Czy przy "300" korzystaliście z jakiś nowych, specjalnie zaprojektowanych rozwiązań?
I tu cię zaskoczę - nie. Dysponowaliśmy tą samą technologią, którą dysponują ludzie przygotowujący w dzienniku prognozę pogody. (śmiech) Postanowiliśmy jednak wycisnąć z niej wszystko. Powiedziałem ekipie, że korzystając ze sprawdzonych rozwiązań muszą zrobić coś, czego widzowie jeszcze w kinie nie widzieli.

Jak wspominasz pracę na planie pośród wszechobecnego błękitu?
Nie będę kokietował i mówił, że było łatwe. Było trudno, a nawet piekielnie trudno. Myślę, że udało mi się dokończyć ten film tylko i wyłącznie dzięki temu, że mocno wierzyłem, iż jestem w stanie to zrobić. Aktorom było bardzo ciężko. Widziałem po ich oczach, że niekiedy nie mają pewności, czy w ogóle wiem o czym mówię. Wiele od nich wymagałem i musieli mi absolutnie zaufać.

Czy przygotowywałeś dla aktorów specjalne materiały pokazujące jak będzie wyglądał gotowy film?
Tak. Raz na jakiś czas brałem pojedynczą klatkę nakręconego materiału i wspólnie z grafikiem uzupełnialiśmy ją o komputerową scenografię i kolorystykę. Później zabierałem ją na plan i pokazywałem aktorom. Chciałem, żeby mieli świadomość, że nasza praca zmierza w konkretnym kierunku, a jej efekty są niesamowite.

Trudno było w filmie "300" oddać klimat i atmosferę komiksu?
Od początku patrzyłem na komiks Franka jak na literaturę. Pracowałem tak, jakbym adaptował książkę i starałem się być jej jak najbardziej wierny. Nie zależało mi na tym, żeby zachwycić widzów swoją kreatywnością. "300" to dzieło Franka Millera i nikt nie jest w stanie opowiedzieć tej historii lepiej od niego.

Frank Miller niedawno zapowiedział, że nie będzie już sprzedawał praw do ekranizacji swoich komiksów. Jest cały czas zainteresowany realizacją filmów na ich podstawie, ale pod warunkiem, że on sam będzie je reżyserował. Co o tym sądzisz?
Trzymam za niego kciuki. Frank bardzo nas wspierał podczas pracy nad "300". Filmem "Sin City" udowodnił, że jest nie tylko świetnym pisarzem i rysownikiem, ale również reżyserem.

Lubisz komiksy Franka Millera?
Ja w ogóle bardzo lubię komiksy. Jako dziecko namiętnie czytałem magazyn "Heavy Metal". Moja mama kupowała mi go nieświadoma, że jest to pismo adresowane do dorosłych czytelników, w którym było całkiem sporo seksu i przemocy. Frankowi Millerowi zawdzięczam swoje zainteresowanie komiksami o superbohaterach. Jego "Powrót Mrocznego Rycerza" sprawił, że zacząłem zupełnie inaczej patrzeć na komiksy. Od czasu premiery tego albumu bacznie śledziłem karierę Millera. Oczywiście ogromne wrażenie wywarło na mnie jego "Sin City". Jak student marzyłem o realizacji filmu na podstawie tego komiksu. Było to jednak wiele lat temu i wtedy nie było jeszcze możliwości realizacji takiej produkcji. Fakt, że zaproponowano mi reżyserię "300" był dla mnie okazją powrotu do marzeń z czasów młodości.



Zack Snyder na planie filmu "300"


Nie bałeś się reakcji fanów Millera na swój film?
Trochę się bałem, ale świadomość tego, że miliony ludzi będą oceniały moją pracę przez pryzmat jego dzieła mobilizował mnie do większego wysiłku. Wiedziałem, że wiele osób czeka na ten film, wiąże z nim ogromne nadzieje, a ja nie chciałem ich zawieść. Po raz pierwszy przekonałem się, że jestem na dobrej drodze kiedy pokazaliśmy fragmenty "300" na konwencie komiksowym w San Diego. Reakcje fanów były entuzjastyczne. Nigdy nie zapomnę gorącego przyjęcia jakie nam zgotowali.

Nie przeszkadza ci fakt, że "300" oskarżany jest o rasizm, a niektórzy starają się go odczytać jako film polityczny?
Ten film już jest zrobiony i musi dalej radzić sobie sam. Moim zdaniem te wszystkie górnolotne próby interpretacji są śmieszne. Wystarczy spojrzeć na ekran, żeby zobaczyć, iż "300" nie jest filmem realistycznym ani historycznym, to ekranizacja komiksu i czysta rozrywka. Jeśli ktoś poczuł się tym obrazem dotknięty, to zapewniam, że nigdy nie było moją intencją kogokolwiek nim obrazić i przepraszam wszystkich, którzy poczuli się nim urażeni. W moim przekonaniu "300" to fantastyka. Oczywiście inspirowana autentycznymi wydarzeniami, ale są one jedynie pretekstem do stworzenia wyidealizowanej, heroicznej opowieści nie mającej wiele wspólnego z rzeczywistością. Podczas pracy na planie sporo rzeczy w tym filmie starałem się odrealnić, właśnie po to, żeby później nie wmawiano mi, że "300" jest komentarzem na temat polityki zagranicznej USA. Jak widać, niewiele to dało.

Jak praca przy "300" przełoży się na ekranizację "Strażników", twojego kolejnego komiksowego projektu?
Szczerze? Nie mam pojęcia. "Strażnicy" to absolutnie wyjątkowy, rewolucyjny materiał. Już sam pomysł realizacji filmu o superbohaterach adresowanego do widzów dorosłych wprawia wytwórnię w osłupienie. Pamiętam jak poszedłem na spotkanie do studia i zapytano mnie, czy "Strażnicy" to coś w stylu "X-Men"? Oczywiście powiedziałem, że nie, ale widziałem, że chyba nie do końca mi wierzą. Dopiero kiedy wspomniałem, że w "Strażnikach" superbohaterowie mordują się wzajemnie, a nawet gwałcą zrozumieli, że z czymś takim nie mieli wcześniej do czynienia. Z wielu powodów ekranizacja tego szczególnego komiksu jest przedsięwzięciem rewolucyjnym.

Nie ma jednak planów zarzucenia pomysłu ekranizacji "Strażników", co już miało miejsce w przeszłości?
Nie. Muszę podkreślić, że wytwórnia Warner Bros. i jej szef Jeff Robinoff bardzo mnie wspierają. Są zdeterminowani, żeby tę wspaniałą historię pokazać na dużym ekranie, a ja mam nadzieję nie zawieść zaufania fanów "Strażników" dostarczając im film o jakim zawsze marzyli.

Kiedy chcesz rozpocząć zdjęcia do "Strażników"?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Rozpoczęliśmy już pewne przygotowania, ale jak doskonale wiesz przy takim filmie muszą one zająć trochę czasu. "Strażnicy" to nie tylko superbohaterowie, ale również alternatywna rzeczywistość, w której pojawiają się Richard Nixon i Henry Kissinger, a USA i Związek Radziecki znajdują się na skraju wojny nuklearnej.

Czy wiesz już jacy aktorzy zagrają główne role?
I znowu muszę cię rozczarować. Wciąż szukam obsady. Rozmawiałem już z Tomem Cruisem, któremu zaproponowałem udział w filmie. Był zainteresowany, pomysł bardzo mu się podobał, ale nie sądzę, żeby się zgodził. To wspaniały facet i doskonały aktor, ale wydaje mi się, że jego agent mocno mu to odradza. Pamiętaj, że mówimy o wyjątkowym filmie. Hollywoodzkie gwiazdy z reguły chętnie angażują się w komiksowe produkcje, bowiem oznaczają one dla nich wysokie honoraria. Jednak przy "Strażnikach" taka zależność nie istnieje. Ten film to eksperyment i nikt nie wie z jakim przyjęciem spotka się ze strony publiczności.



INNE WYWIADY Z TWÓRCAMI FILMU "300"
"300" jest sexy: Wywiad z Davidem Wenhamem
"300" to czysta rozrywka: Wywiad z Leną Headey
Kserkses jest archetypem: Wywiad z Rodrigo Santoro
Nigdy nie idę na łatwiznę: Wywiad z Gerardem Butlerem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones