Cannes 2008: matczyna miłość ponad wszystko

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Cannes+2008%3A+matczyna+mi%C5%82o%C5%9B%C4%87+ponad+wszystko-43318
Tym razem będziemy śmiertelnie poważni. W Cannes nie pokazuje się już niefrasobliwych komedyjek i bajek o zwierzaczkach ćwiczących karate. Nadeszły czasy kina smutnego, egzaltowanego i pogłębionego psychologicznie. Krytycy padli na kolana przed nowym filmem braci Dardenne "Le Silence de Lorna". To opowieść o albańskiej emigrantce, która marzy o otworzeniu własnego baru. Najpierw będzie się musiała pozbyć męża-ćpuna i wejść w ciemny układ z ruskim gangsterem. Opis brzmi zaiste optymistycznie. Ponoć utalentowanym braciszkom wyszła piękna historia. Na festiwalowej giełdzie już obstawia się, że film zgarnie główną nagrodę. Tylko czy jury uzna, że warto dać Dardennom Złotą Palmę po raz trzeci ("Rosetta" - 1999, "Dziecko" - 2005). Pewne jest tylko jedno: obraz nie zgromadzi w Polsce więcej niż kilkanaście tysięcy widzów. Nasz naród zawsze wolał jurne i czerstwe komedie romantyczne od nudnych przejawów "sztuki wysokiej".
78-letni Clint Eastwood nie wyzionął ducha i pokazał wreszcie "Exchange" z Angeliną Jolie w roli głównej. Dzieło spodobało się dziennikarzom, choć przeważają opinie, że to "zaledwie" kawał dobrze zrobionego kina. "Eastwood nie przywiózł filmu festiwalowego" - wyznała z przejęciem Barbara Hollander na łamach "Rzeczypospolitej". Wynika z tego, że jeśli obraz nie jest festiwalowy, to automatycznie należy go uznać za gorszy. Na konferencji prasowej reżyser wyznał, że wystartował w konkursie głównym, bo nie boi się stawać oko w oko z krytyką. Zaopatrzona w obfity brzuch Jolie stwierdziła, iż od razu zakochała się w scenariuszu "Exchange" - poruszyła ją historia kobiety walczącej ze wszystkimi o dobro dziecka. Tymczasem hollywoodzcy donosiciele piszą, że Angelina jest wyrodną matką. Ponoć płodzi i adoptuje kolejne bachory wyłącznie dla lansu. I komu tu wierzyć?

Na Lazurowe Wybrzeże zjechał Emir Kusturica i ledwo trzymający się na nogach Diego Maradona. Wybitny reżyser zrobił film dokumentalny o legendarnym piłkarzu. W efekcie powstał obraz niewiele różniący się od fabularnych dokonań twórcy "Undergroundu". Maradona zachowuje się w nim jak szaleniec: biega, podskakuje i wrzeszczy pokazując ramię z wytatuowanym Che Guevarą. Na konferencji prasowej piłkarz wyznał, że dałby sobie uciąć rękę, byle tylko zobaczyć w Cannes Julię Roberts. Ponadto dziennikarze dowiedzieli się, którą futbolową akcję Maradona uważa za najlepszą w historii (interwencja Petera Schiltona w półfinale mistrzostw świata w 1986 roku). Niżej podpisanego piłka nożna nie interesuje, więc spuszcza na otyłego i wiecznie naćpanego piłkarza zasłonę milczenia.
Ponoć na aktualnym festiwalu zabrakło objawień na miarę zeszłorocznych "4 miesięcy, 3 tygodni i 2 dni". Znalazło się parę świetnych filmów, ale czy którykolwiek ma szansę wejścia do annałów kinematografii? Przyszłość najważniejszej ze sztuk wydaje się nieodgadniona...

Oto nasze poprzednie teksty na temat tegorocznego festiwalu w Cannes:
Lewica, Palmy i Hollywood
Panda bije ślepców
Starcy wciąż na topie