Exclusive: Filmweb recenzuje Transformers 2!

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Exclusive%3A+Filmweb+recenzuje+Transformers+2-52316
Dzięki uprzejmości firmy dystrybucyjnej UIP redakcja Filmwebu miała okazję obejrzeć dzisiaj "Transformers: Zemsta upadłych". Wysokobudżetowa produkcja science-fiction trafi do kin na całym świecie dopiero za tydzień (premiera 24 czerwca), ale już teraz możecie przeczytać jej pierwszą polską recenzję. 


ROZWAŁKA  DO  SZEŚCIANU

Michael Bay jest słownym reżyserem – tak jak obiecywał w wywiadach, "Transformers: Zemsta upadłych" to film dziesięć razy bardziej widowiskowy od swojego poprzednika. Nie wierzycie? Ja też na początku nie chciałem dać wiary, bo pierwszy obraz o przygodach robotów z kosmosu był  nieustannym fajerwerkiem zakończonym gigantyczną rozpierduchą na ulicach metropolii. W dwójce już pierwsza sekwencja bije na głowę finał oryginału. Oto Autoboty do spółki z amerykańskim wojskiem ścigają w Tokio niedobitka armii Decepticonów, który w trakcie ucieczki rozwala pół miasta. Tuż przed śmiercią metalowy potwór zapowiada zemstę z rąk tajemniczego Upadłego.

Tymczasem poczciwy Sam Witwicky (Shia Labeouf w dobrej formie) przygotowuje się do wyjazdu na uniwersytet. Matka zawodzi wniebogłosy, ojciec snuje plany erotycznych zabaw z żoną, zaś główny bohater próbuje przekonać swoją ukochaną Mikaelę (ewidentnie podrasowana cyfrowo w paru scenach Megan Fox), że wielomiesięczna rozłąka nie skruszy fundamentów ich związku. Podczas przeczesywania szafy Sam trafia na starą bluzę, którą miał na sobie, gdy dwa lata wcześniej pomagał Autobotom zniszczyć Sześcian. To, co chłopak znajduje w kieszeni ubrania, na zawsze odmienia jego życie i losy naszej planety...

  

W "Zemście upadłych" reżyser po raz kolejny korzysta ze sprawdzonych elementów Kina Nowej Przygody. Sam chce być normalnym nastolatkiem, który chodzi na imprezy i dobrze się bawi. Tymczasem jego stary znajomy, Optimus Prime, po raz kolejny prosi go o pomoc w uratowaniu wszechświata.  Choć świeżo upieczony student nie pali się do heroicznych czynów, wiemy od początku, iż lojalność w stosunku do przyjaciół okaże się najważniejsza. Przynajmniej nie będzie musiał znosić katuszy abstynencji seksualnej związanych z faktem, że wszystkie panienki w akademiku wyglądają jak modelki z rozkładówek Playboya. Na takim uniwersytecie biblioteka może służyć wyłącznie jako miejsce przeznaczone do rozwalenia przez Transformery.

Sekwencje akcji są, oczywiście, wspaniałe – na przykład trwające zaledwie kilkadziesiąt sekund zatonięcie lotniskowca ma siłę trzech "Titaniców" i pięciu "Posejdonów". Twórcy nie uznają przestojów fabularnych, dlatego 'spokojne' sceny dialogowe można by tu policzyć na palcach jednej ręki. Jeśli postaci rozmawiają ze sobą, to robią to zazwyczaj podczas walk i gonitw. Na niżej podpisanym największe wrażenie zrobił leśny pojedynek między Optimusem a Megatronem – naparzający się między drzewami antagoniści wyglądają na ekranie niczym samurajowie.

   

Prawdziwy koncert na sto armat czeka na widzów w finale. Podczas trwającej kilkadziesiąt minut bitwy pośród egipskich piramid specom od efektów specjalnych puszczają hamulce i film zamienia się w jedną wielką demolkę. Gdy do akcji wkracza osławiony Dewastator (ksywa nieprzypadkowa), wszystko, co znajduje się w polu jego rażenia, zamienia się w mielonkę.         

Dopatrujący się najdrobniejszych scenariuszowych nielogiczności malkontenci zapewne znajdą parę powodów do utyskiwań na forum. Jednak zamiast czepiać się bez powodu (wiecie doskonale, na co kupiliście bilet), radzę zwrócić uwagę na drobne smaczki (wiszący w akademiku plakat filmowy) oraz jajcarskie patenty w stylu seksownej kobiety-transformera(!). Ja bawiłem się świetnie.  

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones