Po
"Tańcu z gwiazdami" przyszedł czas na
"Taniec na lodzie". Dziennik dowiedział się, że we wrześniu w TVP ruszy polska edycja programu, który zdobył ogromną widownię w kilku krajach.
Dawno już telewizja publiczna nie miała show robionego z takim rozmachem. Podobnie jak zagraniczne edycje, nasza wersja
"Dancing on ice" będzie ogromnym przedsięwzięciem logistycznym wymagającym wielkich inwestycji finansowych. W Polsce program pokaże TVP 2, choć o prawo do jego emisji walczyła również "Jedynka". Producentem hitu będzie Rochstar, który produkował już takie programy jak
"Szymon Majewski Show" czy
"Jak oni śpiewają?".
W programie wymyślonym przez Brytyjczyków obowiązują zasady podobne do tych z
"Tańca z gwiazdami". Zamiast zmagań na parkiecie będziemy jednak oglądać tańce na lodzie. Znanym osobom mają towarzyszyć zawodowi łyżwiarze. Ich występy oceni jury, ale o ostatecznym zwycięstwie i tak zdecyduje publiczność. Co tydzień odpadać będzie jedna para.
Jak pokazują zagraniczne edycje, widzowie nie mają co liczyć na wielkie sportowe emocje. Gwiazdy w ciągu kilkunastu tygodni nie są w stanie nauczyć się skomplikowanych figur i skoków, ale za to dość sprawnie tańczą na lodzie twista lub walca angielskiego.
W brytyjskiej wersji pierwszą edycję wygrała aktorka Gaynor Faye, a drugą gracz rugby Kyran Bracken. Program stał się na tyle popularny, że po jego zakończeniu uczestnicy udali się w trasę po Wielkiej Brytanii. A kto wystąpi u nas?
"TVP będzie miała problemy ze znalezieniem chętnych" - mówi aktorka
Anna Samusionek, która brała udział w ostatniej edycji
"Tańca z gwiazdami". "Nauczenie się jazdy figurowej jest nieporównywalnie trudniejsze niż opanowanie kroków tańca towarzyskiego. Każdy z nas ma przecież jakieś doświadczenia z parkietu, a z lodowiska niemal zerowe" - dodaje.
Także
Andrzej Nejman, aktor znany z serialu
"Złotopolscy", uważa, że z naborem gwiazd chętnych do tańca na lodzie rzeczywiście może być problem. "Ani fałszowanie, ani gubienie kroków nie grozi facetowi taką kompromitacją jak kilkakrotne wywrócenie się na lodzie i upadek na tyłek" - mówi. Sam jednak chętnie weźmie udział w show: "Mam pewne doświadczenie z gry w hokeja, a poza tym zawsze mogę poprosić o prywatne lekcje mojego kolegę, świetnego łyżwiarza, Sebastiana Kolasińskiego".
Przemysław Babiarz, dziennikarz sportowy TVP, który specjalizuje się w komentowaniu zawodów łyżwiarskich, cieszy się, że
"Taniec na lodzie" pojawi się w Polsce. "To wpłynie na zainteresowanie tą dyscypliną w Polsce. Może dzięki temu Polacy zaczną jeździć na łyżwach równie chętnie jak na przykład Holendrzy" - mówi
Babiarz.