Dawno, dawno temu
Steven Seagal był prawdziwym gwiazdorem, którego filmy, nie dość, że trafiały do kin, to jeszcze odnosiły tam zawrotny sukces. Dziś to tylko wspomnienia - aktor gra aktualnie w niskobudżetowych obrazach sensacyjnych dostępnych wyłącznie na DVD.
Czy istnieje sposób na wydostanie się z impasu?
Seagal postanowił pójść za przykładem
Sylvestra Stallone'a i powrócić do serii, która przyniosła mu największą popularność, czyli
"Liberatora". Wcielał się tam w postać Caseya Rybacka - superkomandosa spędzającego zawodową emeryturę w kuchni. Pech sprawiał, że nawet wtedy musiał pojedynkować się z tabunami terrorystów.
Seagal twierdzi, że trzecia część
"Liberatora" powinna zawierać elementy mistyczne czy nawet pozaziemskie. Tylko który producent zechce wyłożyć na to kasę?